Luther: Zmrok - recenzja
2023-03-13 08:52:5110 marca 2023 roku na platformie Netflix zadebiutował film „Luther: Zmrok”. Jest to kontynuacja obsypanej nagrodami sagi telewizyjnej, w której Idris Elba powraca jako skompromitowany detektyw John Luther, ścigający psychopatę i mordercę (w tej roli Andy Serkis). Choć po zuchwałej ucieczce z więzienia główny bohater sam jest na celowniku organów ścigania, nie zatrzyma się przed niczym, aby pojmać człowieka, który właśnie szykuje się do uruchomienia strony internetowej z morderstwami na żywo.
Trzeba przyznać już na początku, że „Luther: Zmrok” to
bardzo udana produkcja, która błyskawicznie wciągnie nawet osoby bez
wcześniejszej znajomości wydarzeń z serialu „Luther”. Główny bohater
zaprezentowany jest jako człowiek, który bardzo angażuje się w każdą sprawę,
traktując ją niemal osobiście.
Widać to choćby w scenie, gdy składa obietnice zrozpaczonej matce, że odnajdzie jej porwanego syna, choć oczywiście nie powinien tego robić, bo prawdopodobieństwo sukcesu nie jest zbyt wielkie. W późniejszym toku akcji John Luther imponuje jako połączenie błyskotliwego geniusza z brutalnym i bezkompromisowym gościem, który nie bawi się w półśrodki, zwłaszcza gdy ktoś przypiera go do muru. Idris Elba jest w tej roli znakomity i choćby dla jego kreacji warto sprawdzić ten tytuł.
Protagonista nie jest jednak jedynym jasnym punktem filmu, bo złoczyńca także został sportretowany wyśmienicie. Andy Serkis jako psychopata, który zorganizował sobie cały syndykat zbrodni, oparty na zbieraniu kompromitujących materiałów na każdego, kto może być mu przydatny, jest doskonały, łącząc w sobie cechy totalnego szaleńca z cyniczna i wyrachowaną nutą zabójcy z zimną krwią. Bez dobrze napisanej i zagranej postaci antagonisty nie ma solidnego kryminału, a w tym wypadku widać, że twórcy mieli tego świadomość i spisali się na medal.
Skalę możliwości złoczyńcy pokazuje choćby świetna scena z masowymi samobójstwami, do których nikczemnik zmusił swoje ofiary właśnie poprzez szantaż. Oczywiście można się tu czepiać, że obecna na miejscu policja nie aresztowała na czas mordercy, którego już miał na celowniku Luther, a sam bohater uciekł z więzienia w dość naiwnych okolicznościach, ale takie czepialstwo potwierdza tylko fakt, że omawiany film nie ma zbyt wielu dziur logicznych czy fabularnych, a wspomniane detale nie wpływają na końcową ocenę filmu.
„Luther: Zmrok” jest nie tylko kryminałem, ale też rasowym thrillerem, który szybko zaczyna nas wciągać i trzyma w napięciu do samego końca. Finał rozgrywa się w bardzo interesującej i klimatycznej lokacji, a ukazanie kulis strony online z morderstwami zwraca uwagę na przerażające czasy w jakich przyszło nam żyć, bo absolutnie możemy się zgodzić, że podobny biznes byłby w prawdziwym świecie niesamowicie popularny wśród amatorów ludzkiego cierpienia, którym nie wystarczy seans horroru przed snem.
Ocena końcowa: 8/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix