Kwiaty miłości - recenzja
2019-09-11 22:59:24Maisie (Kimbra), na krótko przed śmiercią ojca poznaje historię życia swoich rodziców, ich tajemnice i rzeczy, które ukrywali przed nią przez długi czas. Przy pomocy muzyki, która towarzyszyła im w młodości chce opowiedzieć ich przeżycia. "Kwiaty miłości" to romantyczny dramat, który pojawił się w kinach 9 września 2019. Przeczytajcie recenzję filmu i sprawdźcie, czy warto wybrać się do kina!
Brak komunikacji
W zasadzie największym problemem głównych bohaterów jest to, że nie potrafią ze sobą porozmawiać. Byłoby to zrozumiałe na początku ich znajomości, która potoczyła się bardzo szybko, ale po kilku latach małżeństwa? Miesiącami ukrywają swoje problemy, co stopniowo doprowadza do tego, że codziennie mijają się bez słowa. Eric (George Mason) nie potrafi obronić się, kiedy jego partnerka, Rose (Rose McIver) oskarża go o zdradę, której nigdy nie dokonał. Zamiast tego postanawia odejść i nie walczyć o swoją rodzinę. Takie zachowanie niszczy budowany przez cały film romantyzm, miłość tak nie wygląda.
Historia nie jest interesująca, widz nie odczuwa przywiązania do bohaterów, a wraz z oglądaniem coraz bardziej wątpi, że ich związek przetrwa. Główny bohater na początku związku postanawia wyruszyć w podróż po świecie, zostawiając przy tym swoją ukochaną na długi czas. Pisanie listów i wysyłanie zdjęć nie zastąpi prawdziwego kontaktu, więc chyba nikogo nie dziwi, że bańka idealności pęka, kiedy zakochani zaczynają spędzać ze sobą więcej czasu. W ich życiu pojawiają się przyziemne problemy- praca, opieka nad dziećmi i rachunki.
Odmienne oczekiwania
Mimo tego, że film jest przepełniony romantycznymi scenami, to odnosi się wrażenie, że główni bohaterowie wcale nie pasują do siebie tak dobrze, jak im się wydaje. Oprócz tego, że słowo "komunikacja" chyba nie istnieje w ich słowniku, to widać, że mają zupełnie odmienne oczekiwania wobec siebie. Eric żyje chwilą, chce podróżować, bawić się, śpiewać i być wiecznie wolny i szczęśliwy. Za to Rose, chociaż początkowo podobna do Erica, z czasem szuka spokoju i ustatkowania się. Akcja rozgrywa się w czasach, w których sądzono, że to mężczyzna musi zapewnić byt rodzinie, a kobieta ma odpowiadać za dzieci i dom. I tutaj ten schemat się spełnia, jednak Rose nie do końca jest zadowolona ze stylu życia, który prowadzi z Ericem, przez co ten musi odłożyć na bok marzenie o muzycznej karierze i podjąć się pracy, której nienawidzi.
Podsumowanie
Kiedy już skończymy oglądać początki znajomości Erica i Rose, bardzo lekkomyślne zaręczyny przez telefon i ślub to zaczynamy przechodzić do tej monotonnej części filmu. Pozytywnym elementem produkcji jest muzyka, która dodaje trochę życia i rozbudza w niektórych momentach oglądania. Jeśli są tutaj fani musicali i romantycznych scen to może seans "Kwiatów miłości" nie będzie dla nich stratą czasu. Dla mnie zdecydowanie był.
Ogólna ocena: 4/10
Paulina Sznajder
fot. materiały prasowe