Kwas - recenzja przedpremierowa
2020-01-20 13:04:54Aleksandr Gorchilin w filmie "Kwas" zaprasza nas do współczesnej Moskwy - świata młodych Rosjan. Świata pełnego beztroski, imprez i seksu. Świata, w którym wszystko uchodzi bezkarnie, chyba, że karę wymierzymy sami sobie. Świata bez szczerości i bez uczuć. Świata gdzie nic nie ma należytych konsekwencji. Nawet łyk kwasu.
Głównymi bohaterami są dwaj przyjaciele - Sasha (Filipp Avdeev) i Petya (Aleksandr Kuznetsov), którzy nic nie muszą a mogą wszystko. Nie wiadomo czy studiują czy pracują i nie jest to istotne. Ich życie kręci się wokół szalonych imprez, pozbawionych uczuć relacji międzyludzkich i przypadkowego seksu. Chłopaki prowokują różne sytuacje, które w slangu można by określić jako niezły "kwas". Jednak tytułowe słowo nie odnosi się ani do tego potocznego znaczenia, ani też nie określa narkotyków. Znaczy ono tutaj... dosłownie kwas jako związek chemiczny - niebezpieczny, mocno żrący i bardzo kuszący, jeśli wpadnie w oko kogoś, komu jest wszystko jedno. Tak oto do Sashy, który... sam się obrzezał dołącza Petya, który po imprezie napił się kwasu...
Chłopaki nie mają łatwo. Jeden ma rannego penisa i nie może (i nie chce) uprawiać seksu. Drugi akt głupoty przypłacił poparzeniem przełyku i ust, przez co niemal 2/3 filmu się nie odzywa (ciekawy zabieg, prawda?) a wszelkie emocje wyraża niewerbalnie. Bohaterowie snują się załatwiając mniej i bardziej ważne sprawy, spotykając rodziny, hedonistycznego artystę (właściciela butelki kwasu) oraz byłe i obecne dziewczyny, w tym... 15-letnią baletnicę . Wszystkie te związki w portalach społecznościowych miałyby status "to skomplikowane".
Robienie głupich rzeczy bez wyraźnego powodu stanowi tu sporą cześć akcji, a film choć zawiera kilka nudnawych momentów potrafi też kilkukrotnie zaskoczyć. To dramat, który w niektórych scenach bywa realistyczny jak dokument, by w innych oczarować poetyką a w finale mocno ścisnąć w gardle i wbić w fotel jak najlepszy thriller. Przemycono tu także trochę dziwnych sytuacji, wyjętych z gatunku czarnej komedii. Przy tym wszystkim Aleksandr Gorchilin łączy sceny w taki sposób, że nie mamy poczucia chaosu, nawet jeśli niektóre wątki zaczynają się, ale nigdy nie kończą.
- Problemem jest to, że nie mamy problemów. Siedzimy i myślimy, jaki z nas pożytek? - mówi jeden z bohaterów i słowa te idealnie niosą przekaz filmu, w którym portretuje się pokolenie dwudziestolatków. To ludzie, na których nie ma żadnej presji, a ich życia są w ich własnych rękach... niebezpieczne. Jest tu też (pod sam koniec) znakomity dialog pomiędzy Sashą i Petyą, w którym chłopaki tłumaczą sobie punkty widzenia na różne sprawy. Czy ostatecznie polecamy zobaczyć ten film? Zdecydowanie tak! Pomijając kilka wad i niejasności, może okazać się, że "Kwas" wypali dziury w waszych sercach.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Spectator