"Kult", czyli "Seksmisja" po amerykańsku
2006-11-30 12:52:59Amerykanie też mogą zrobić film o społeczności, w której żyją tylko kobiety. Tylko że o ile polska „Seksmisja" stała się szybko filmem kultowym, o tyle „Kult" Neila LaBute'a do kultowych z pewnością nigdy nie dołączy.
„Kult" jest horrorem (?) zawierającym wszystkie elementy potrzebne do stworzenia dobrego obrazu tego gatunku. Znerwicowany policjant, Edward (Nicolas Cage) otrzymuje list od swojej byłej dziewczyny z prośbą, by pomóc jej odszukać córkę. Wyjeżdża więc na wysepkę położoną gdzieś na Pacyfiku i trafia do społeczności rządzonej wyłącznie przez kobiety.
Materiał na film grozy wydaje się świetny. Sekta, tajemnicze rytuały, skrzętnie skrywane sekrety mieszkanek wyspy... LaBute ograniczył jednak scenariusz do wycieczki krajoznawczej, którą urządził sobie Cage. Biega on więc po wyspie, coś tam krzyczy, kogoś tam przeklina, pokazuje wszystkim zdjęcie dziewczynki, coś odkrywa i z kimś się szamocze. Co z tego wynika? Nic. Brakuje zarówno klimatu tajemniczości jak i jakiegokolwiek napięcia.
„Kult" LaBute'a to remake obrazu Anthony'ego Shaffera z 1973 roku. Tamta wersja również nie powala współczesnego widza, ale przynajmniej posiada swój klimat. Szkockie krajobrazy bardziej przemawiają do wyobraźni niż słoneczna pacyficzna wyspa, celtyckie obrzędy wywołują więcej strachu niż grupa kobiet czcząca pszczółki, miodek i pana z wikliny.
Parafrazując słowa Ryszarda Ochódzkiego: „to jest seksmisja na miarę amerykańskich możliwości".
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)