Księżniczka - recenzja
2022-07-08 13:44:30Już patrząc na zwiastun, pisaliśmy o tym, jak źle zapowiada się „Księżniczka” z Joey King w roli głównej. Film akcji z premierą 1 lipca 2022 roku na platformie Hulu spełnił wszystkie nasze oczekiwania i jest zdecydowanym kandydatem do walki o podium w zestawieniu najgorszych produkcji 2022 roku. 22-letnia aktorka, która ewidentnie chce częściej grać w akcyjniakach (wkrótce w kinach będzie „Bullet Train”) zrobiła sobie wielką krzywdę i wykonała wielki krok wstecz w rozwoju swojej kariery. Na jej „Księżniczkę” zwyczajnie nie da się patrzeć, a Le-Van Kiet powinien dostać jakiś zakaz reżyserowania, jeśli jego „dzieła” mają być na takim poziomie. Gdyby twórcy tego filmu jechali windą, pewnie wcisnęliby guzik z napisem 0, a może nawet -1.
„Księżniczka” to esencja kina tandetnego, prymitywnego, żenującego, sztampowego, przewidywalnego i ogłupiającego, a przy tym bezczelnie żerującego na modzie, by główną rolę grała młoda, popularna aktorka młodzieżowa, jako silna, kobieca protagonistka, postawiona w opozycji do nikczemnego złoczyńcy. O ile nie jest to trend szczególnie zły, tak zbudowanie całego filmu na motywie „odważna laska przeciw armii facetów” został tu wyniesiony do poziomu groteski, nieśmiesznego żartu i kpiny z prawdziwych żeńskich bohaterek w z krwi i kości.
Tytułowa „Księżniczka” nie posiada cech charakteru i nie opisuje jej nic poza tym, że potrafi walczyć, a twórców nie interesuje wyjście poza wąskie ramy kina akcji klasy B, gdzie im bardziej krwawo, tym lepiej. Mamy zatem schemat, polegający na schodzeniu ze szczytu wieży na dół, gdy nasza bohaterka po drodze musi wymordować zastępy rycerzy - skrajnych durniów, którzy mając dziesiątki okazji do zabicia jej, nie są w stanie tego zrobić.
To już samo w sobie jest skrajnie idiotyczne i niewiarygodne, ale przecież bohaterka ma tzw. „plot armor”, a scenariusz jest tak napisany, by wychodziła z kolejnych sytuacji podbramkowych na tyle bez szwanku, by na koniec uciąć głowę antagonisty i ocalić rodzinę oraz całe królestwo. Ciekawy jest tu też paradoks polegający na tym, że z jednej strony złoczyńca dla korony chce ją poślubić (oczywiście wbrew jej woli), a z drugiej strony jego ludzie przez cały czas starają się ją zamordować.
Nasza wojownicza księżniczka, przechodząc na samo dno (jaka piękna metafora poziomu artystycznego tego filmu), prowadzi nas przez sceny, w których niemal zawsze jest coś tak głupiego, że trudno pojąć jaki cel przyświecał ich twórcom. Śmieszne to nie miało być, bo wszystko jest zrealizowane totalnie na serio. Emocjonujące też nie, bo od pierwszych chwil wiemy jak to się skończy.
Najprawdopodobniej nie było żadnego celu, a jedynie kompletny brak kompetencji ludzi, którzy weszli na plan z biedną Joey King, która chyba nie miała pojęcia w co się pakuje. „Księżniczka” to tani (widać to we wszystkim, od scenografii po CGI), beznadziejny film, który spokojnie zasługuje na 1/10, ale nieco podwyższymy ocenę za liczone na palcach jednej ręki fragmenty z akcją, która jest tak zła, że aż bawi.
Ocena końcowa: 2/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Hulu