Królowa - recenzja serialu

Uwaga: Recenzja serialu zdradza istotne elementy fabuły.

Serial "Królowa" zadebiutował na platformie Netflix w Dzień Ojca, 23 czerwca 2022 roku. Jak w rolach głównych wypadli Andrzej Seweryn i Maria Peszek? Zachęcamy do przeczytania recenzji.

"Królowa" - o czym jest serial?

Historia zaczyna się w Paryżu. Widz obserwuje życie codzienne krawca Sylwestra (Andrzej Seweryn),  a także jego występy w teatrze w roli drag queen. Rutyna głównego bohatera (kawa i crossaint w dobrze znanej kawiarni, wyjścia z psem), nagle zostaje zaburzona. Mężczyzna po otrzymaniu listu z Polski od rodziny, z którą już dawno nie ma kontaktu, decyduje się na powrót do ojczyzny. Powodem są problemy zdrowotne jego córki Wioletty (Maria Peszek),  którym (jak się okazuje) zapobiec może tylko on sam, ofiarowując jej nerkę na przeszczep. Ten "francuski epizod" jest w serialu bardzo ważny, bo posłuży widzowi do konfrontacji życia w Paryżu z życiem w miasteczku na Śląsku, widzianego oczami cenionego krawca. Zmiana nastawienia Sylwestra zachodzi jednak trochę zbyt szybko. Ze stanu obojętności na losy rodziny przechodzi nagle w stan gotowości. Zostawia wszystko i rusza do Polski, trochę za namową Corentina, jego pracującego w teatrze przyjaciela (który w kolejnych odcinkach odegra niemałą rolę).

Polska w krzywym zwierciadle

Konfrontacja paryskiego życia z tym, w jakie zanurza się Sylwester po powrocie do Polski, jest bardzo ciekawa.  To Polska w krzywym zwierciadle, obraz widziany oczami już nie emigranta, a właściwie cudzoziemca. Sylwester z pewnością nie czuje się związany ze śląskim miasteczkiem, w którym jego przyjazd robi furorę. Irytują go zacinające się, hotelowe drzwi i niedoinformowana, próbująca się z nim spoufalać recepcjonistka. Momentami sceny z jego udziałem bawią, a momentami wzruszają. Nieporadność (także w sprawach rodzinnych) uznanego krawca, który staje się po prostu "dziadkiem" jest ujmująca. Sylwester w pewnym momencie sam mówi o sobie, że wciąga go poprzednie życie (z czego niekoniecznie zdaje się być zadowolony). Na uwagę zasługuje jego relacja z wnuszką, Izą. Prostota i bezpośredniość dziewczyny, a także mały świat, w który nieporadnie zagłębia się Sylwester, od pierwszych scen przyciąga uwagę widza. I choć trudno przedstawić rozwój takiej relacji w zaledwie czterech odcinkach, w przypadku Izy i Sylwestra ich zażyłość na ekranie jest wiarygodna. Krawiec szybko staje się jedynym powiernikiem pewnej skrywanej przez wnuczkę tajemnicy. 

Przez różowe okulary

Na zastanowienie zasługuje relacja Sylwestra z córką, która rozwija się trochę zbyt szybko. Od niechęci Wioletty do jakiegokolwiek kontaktu z ojcem w ciągu kilku odcinków ci dwoje stają się na powrót kochającą rodziną. Wiola od razu akceptuje również "drugie oblicze" starego krawca, a nawet zachęca do pokazania go światu. Chociaż można by się spodziewać zupełnie innej reakcji zarówno ze strony córki, jak i górników, serial kończy się niewiarygodnie pozytywnie. Patrząc na nastawienie dużej części społeczeństwa na osoby LGBT+, "Królowa" prezentuje rzeczywistość widzianą przez różowe okulary. A może przedstawienie tego utopijnego obrazu jest celowym zabiegiem?

Niezwykła historia o zwykłych ludziach

Jest tu też kilka wątków, wepchniętych zupełnie niepotrzebnie. Cztery odcinki, trwające ponad godzinę każdy, to dosyć mało czasu na tak złożoną historię. Przez mnogość odniesień widz może mieć problem ze skupieniem się na tym, co w serialu najważniejsze. "Królowa" to w końcu opowieść o rodzinie, zaczynającej po latach na nowo. I choć nie brak typowej dla polskich produkcji "szarzyzny" codzienności, historię tę rozświetla postać Sylwestra. Jego drogę do ponownego stania się dziadkiem i ojcem ogląda się z dużym zaciekawieniem. Poza nim w serialu jest sporo ciekawych bohaterów drugoplanowych. Na szczególną uwagę zasługuje wątek znajomości Sylwestra z dyrektorem kopalni. Warto też przyjrzeć się Wioletcie, która z niesamowitym zaangażowaniem rusza na pomoc górnikom.  "Królowa" to z pewnością powiew świeżości w polskim świecie (mini)seriali, z którym warto zapoznać się nie tylko z okazji Dnia Ojca.

Martyna Jersz

fot. materiały prasowe