Juliusz - recenzja przedpremierowa
2018-09-11 12:17:26Abelard Giza powraca w roli scenarzysty. Po niezbyt udanym "Swingu" i solidnym miniserialu "Kryzys" otrzymujemy historię pedantycznego nauczyciela plastyki. Jak wypada najnowsza komedia nakręcona wg pomysłu Gizy i Kacpra Rucińskiego? Przeczytaj recenzję filmu "Juliusz"!
Film w reżyserii Aleksandra Pietrzaka opowiada historię Juliusza (Wojciech Mecwaldowski), uporządkowanego człowieka, który wszystko w swoim życiu musi mieć zaplanowane. Zajmuje się nauczaniem plastyki w szkole, jednak nienawidzi swojej pracy. Dość skomplikowana jest także relacja Juliusza z ojcem (Jan Peszek). Starszy pan jest po dwóch zawałach, jednak nie chce zmienić rozrywkowego trybu życia.
W filmie nie brakuje scen w założeniu zabawnych, jednak przeplatają się one z momentami bardzo poważnymi. Twórcy starali się stworzyć dzieło, które ma być czymś więcej niż tylko źródłem bezrefleksyjnej rozrywki. Żarty o seksie i wydzielinach przeplatać się mają z dość poważnymi przemyśleniami na temat życia i relacji międzyludzkich. "Juliusz" to jednak nie "40-letni prawiczek", czy "Wpadka". Takie połączenie w dość prosty sposób skonstruowanych żartów z poważną tematyką w tym przypadku nie do końca działa w przypadku filmu Pietrzaka. Chociaż może niepotrzebnie się czepiam, bo część widowni właśnie podczas takich żartów bawiła się najlepiej.
Historia jest dość prosta, a rozwiązania fabularne mało zaskakujace. Sam pomysł, żeby wysłać głównego bohatera na stand-up, aby pokazać jakim "sztywniakiem" jest nasz protagonista wydaje się dość mocno oklepany. Można to oczywiście usprawiedliwić tym, że twórcy są czołowymi polskimi komikami i fragment występu w klubie ma charakter promocyjny. Zresztą Rafał Pacześ wypadł naprawdę zabawnie w krótkim dialogu z publicznością.
Na pewno bardziej przekonująco niż sama historia prezentuje się obsada. Właściwie każdy wybór wydaje się trafiony. Wojciech Mecwaldowski poprzednimi rolami udowodnił, że jest bardzo wszechstronnym aktorem obdarzonym sporą charyzmą. Wydaje się, że artysta wyciągnął maksimum z postaci. Juliusz w wersji Mecwaldowskiego nawet przez moment nie popada w karykaturalność i mimo pewnych irytujących zachowań bohatera, widz dokońca kibicuje protagoniście.
Również reszta obsady wypada bardzo dobrze. Świetny jest Jan Peszek jako ojciec głównego bohatera. Postać nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią żony, próbując łagodzić ból poprzez imprezy i alkohol. Również Rafał Rutkowski jest świetny jako przyjaciel Juliusza. Momentami irytujący i wpadający na głupie pomysły, ale w gruncie rzeczy dobry i poczicwy bohater. Naprawdę dobry jest też epizod w wykonaniu Macieja Stuhra. Na pierwszy rzut oka ta postać wydaje się przerysowana, ale zastanówmy się, czy nie znamy takich ludzi z prawdziwego życia?
"Juliusz" to kolejna polska komedia, która podzieli widownię. Część osób będzie zachwycona grą aktorską i ciekawymi przemyśleniami. Widzowie oczekujący bardziej wymagajacej rozrywki mogą się nieco rozczarować. Najlepiej przekonać się samemu, czy "Juliusz" to film godny uwagi.
Kacper Jasztal
Juliusz, reż. Aleksander Pietrzak, prod. Polska, czas trwania 97 min., dystr. Kino Świat, polska premiera 14 września 2018
Film zobaczyłem na pokazie przedpremierowym w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu.
fot. materiały prasowe