Jeszcze dzień życia - recenzja festiwalowa
2018-07-30 09:51:25- Kto przeżył wojnę, ten nigdy się jej nie pozbędzie - mówi w jednej ze scen Ryszard Kapuściński, główny bohater filmu „Jeszcze dzień życia”. Produkcja ta powstała na podstawie książki tego wybitnego polskiego reportera, pod tym samym tytułem. Twórcy postanowili nieco zabawić się formą, by lepiej przedstawić wszystkie wydarzenia i w tym celu połączyli formę klasycznie kręconego dokumentu z pełnometrażową, fabularną animacją (studia Platige Image). Czy zabieg ten się udał? Czy warto zobaczyć ten film? Przeczytaj recenzję!
„Jeszcze dzień życia” to koprodukcja pięciu państw i efekt kilkuletniej pracy wielu ludzi, z dwójką reżyserów na czele - Damianem Nenowem i Raúlem de la Fuente. Trzeba przyznać, że ten formalny eksperyment wyszedł doskonale. Wstawki dokumentalne z udziałem żyjących jeszcze bohaterów tej niezwykłej historii wzbogacają danie główne, czyli animację, która jest po prostu przepiękna – stylowa, płynna i całkiem realistyczna. Widać, że twórcy świetnie czują się w tej technice, a animowana forma sprawdza się idealnie, chyba nawet lepiej, niż gdyby retrospekcje odgrywane były przez prawdziwych aktorów na planie.
Produkcja przedstawia nam losy Ryszarda Kapuścińskiego, zwanego przez zagranicznych kompanów – „Ricardo”. Bohater, zgodnie z reporterskim powołaniem, jedzie tam, skąd wszyscy uciekają, czyli do Luandy, stolicy Angoli, gdzie w roku 1975 dochodzi do wojny domowej, niemal w przeddzień ogłoszenia niepodległości tego kraju od wyjeżdżających w popłochu Portugalczyków – byłych kolonizatorów. Kapuściński pragnie dostać się w głąb kraju, przeprowadzić wywiad z Farrusco - jednym z przywódców militarnych i oczywiście relacjonować całą sytuację w kolejnych depeszach do Polskiej Agencji Prasowej. Robi także zdjęcia, dużo zdjęć, by żywi dostali nadzieję, a po martwych pozostał jakiś ślad.
W trakcie śmiertelnie niebezpiecznej wyprawy nasz bohater poznaje kilka charyzmatycznych osób, z których część żyje do dziś, a część zginęła krótko po spotkaniu z polskim reporterem. A jaki jest sam Ryszard? W filmie przedstawiony jest jako wyjątkowo oddany sprawie dziennikarz z misją, powołaniem, nakazującym mu mówić o tym co się dzieje w miejscu, o którym świat nie ma pojęcia. Aż do czasu, kiedy zmuszony jest podjąć moralnie trudną decyzję – powiedzieć prawdę, która skazuje na śmierć wiele osób, czy przemilczeć w relacji znane sobie fakty.
„Jeszcze dzień życia” pokazuje też drugie oblicze Kapuścińskiego. To nie tylko wzór dzielnego reportera, ale też zwykły gość, który lubi się bawić, popić, podyskutować, pokłócić się, poflirtować i brać innych pod włos. Na szczęście, twórcy unikają tu krótkowzrocznej laurki, a pokazują nam bohatera wielowymiarowego. Co więcej, Ryszard choć uwikłany w konflikt zbrojny, nie sięga po broń, nawet gdy robią to inni jego koledzy po fachu. Nie przekracza bariery, której w tym fachu nie powinno się przekraczać.
„Jeszcze dzień życia” to fragment z życia wybitnego dziennikarza i genialnego człowieka, który pewnie jeszcze przez długie lata będzie wzorem dla adeptów zawodu reportera (nie tylko wojennego). Znakomicie się stało, że powstał ten film, który w tak ciekawy sposób przybliża sylwetkę Kapuścińskiego widowni polskiej i zagranicznej. To pozycja obowiązkowa, dla wszystkich dziennikarzy, miłośników dokumentu, animacji i zwyczajnie – dobrego kina. To znakomita opowieść o szalonej odpowiedzialności za to co się przekazuje (będąc reporterem wojennym) oraz poruszające świadectwo wydarzeń sprzed lat.
Michał Derkacz
Film zobaczyłem podczas 18. MFF Nowe Horyzonty.
P.S.
Podczas pierwszego pokazu w Polsce, widownia usłyszała jak prezentuje się wersja anglojęzyczna (jest bardzo dobra), natomiast polski dubbing z udziałem gwiazd rodzimego kina, będzie można sprawdzić od 2 listopada 2018, kiedy film wejdzie do regularnej dystrybucji (NEXT FILM).
Czytaj także: Animacja o Ryszardzie Kapuścińskim zachwyciła w Cannes >>
Zobacz też: Najlepsze filmy animowane dla dorosłych >>
fot. materiały prasowe