Jazda dokumentalna
2006-07-27 12:27:31Dokumenty powinny odgrywać bardzo dużą rolę edukacyjną-poznawczą. Pokazują miejsca, ludzi, zdarzenia, które trudno zauważyć w codziennej gonitwie. Ich poziom nie jest jednak taki, jakiego oczekiwaliśmy.
Po szóstym zestawie konkursowych filmów dokumentalnych można czuć pewien niedosyt. Powoli odchodzą w pamięć pierwsze (dobre) projekcje, w których prym wiodły: "Jadę do ciebie, Agnieszko" Anny Maszczyńskiej, "W drodze" Macieja Adamka, "Boże ciało" Adama Sikory, i "Klinka" Tomasza Wolskiego. Pozostałe zestawy pozostawiły wiele do życzenia. Nie pokazano w nich nic odkrywczego, a wiele filmów było po prostu nudnych. Większość dokumentalistów ma świetny pomysł, lecz nie potrafi go przenieść na ekran. Nawet Marcin Koszałka nie stworzył czegoś porywającego, jak niegdyś miał w zwyczaju. Stworzył raczej poradnik o tym, jak się nie tworzy dokumentu i jak sam stwierdził: "Przyjechało dwóch frajerów z Polski, siedzą w domu u Japonki, która ciągle jest zajęta albo jej nie ma, i pragną o niej zrobić film".
Wszystko oscyluje między biedą, problemami i miłością. Nie ma nic odkrywczego, nie ma świeżego powiewu radości, świeżości. Nie mozna przecież patrzeć na świat tylko w odcieniach szarości.
Konkurs ten z pewnością potwierdza, że na fali są dokumenty o staruszkach. Nie rozmyślają oni o przyszłości, bo po co, a chociaż często mają przykre doświadczenia z przeszłości, potrafią je obrócić w dobry żart. Są samowystarczalni, honorowi i nie chcą jakiekolwiek pomocy. Jest w nich również bardzo mocna chęć życia, której często brakuje młodym ludziom. Czy jest to sposób na wygranie konkursu dokumentów? Możliwe, lecz w żaden sposób nie dyskredytuje to filmów tego typu.
Bloki konkursowych filmów dokumentalnych nie mają zbyt dużej publiczności. Stwierdzić nawet można, że ludzie przychodzący na te projekcje przychodzą się głównie pośmiać (często bez powodu), prawie nic z nich nie wynosząc, a nie tędy droga. Może to wina doboru filmów, może publiczności, jedno jest pewne, to co dobre, ginie wśród wielu średnich produkcji.
Publiczność ma więc twardy orzech do zgryzienia, gdyż to właśnie ona ma wybrać najlepszy film dokumentalny.
Mirosław Matusiak
(miras@dlastudenta.pl)