Ja teraz kłamię - recenzja
2019-06-30 00:07:24Paweł Borowski, twórca "Zera" z 2009 roku, bardzo długo pracował nad filmem "Ja teraz kłamię" i to widać w efekcie końcowym. Od początku aż do samego końca nie wiadomo co jest prawdą, kto kim manipuluje, kto jest marionetką, a kto sprawcą całego zamieszania. Produkcja ta utrzymana jest w nietypowym klimacie, w pełni wprowadza widza w świat stworzony przez twórców i daje poczucie niepewności. Napisy na plakatach zamiast "Nie wierz we wszystko co widzisz" powinny brzmieć "Nie wierz w nic co widzisz". Jednak czy to udany film? Przeczytaj recenzję!
Czego możemy spodziewać się po tej produkcji?
Cały film opiera się na tym, by wprowadzać widza w zakłopotanie i dezorientację każdym elementem. Ma na to wpływ nie tylko akcja, ale też kadry i perspektywa, która co chwila płata nam figle. W pierwszej scenie widzimy obiecane telewizyjne show, gdzie gwiazdy mają wyjawiać tajemnice, a widzowie podejmują decyzje czy celebryci mówią prawdę. Jest to jedyna rzecz jakiej się spodziewaliśmy po przeczytaniu zapowiedzi czy obejrzeniu zwiastuna, i którą dostaliśmy. Potem sytuacja się komplikuje i choć kolejne sceny tłumaczą niektóre zagadnienia, to jednak pozostawiają jeszcze więcej pytań.
Idąc do kina z typowym nastawieniem, że zobaczymy "kolejny polski film" czeka nas duże zaskoczenie, ponieważ jest on zrobiony ze smakiem, pochłania widza i trzyma w niepewności do samego końca, a nawet dłużej. Po wyjściu z sali ma się wrażenie, że niczego nie można być już pewnym.
Dzieło niejednoznaczne
W filmie można zauważyć wiele nawiązań do innych produkcji, nie tylko tych kinowych! Jest on kategoryzowany jako sensacyjny i thriller, ale śmiało można też dodać do tego gatunek psychodeliczny. Pojawia się postać królika ze zmodyfikowanym głosem, który występuje w telewizyjnym programie. Ta ekranizacja zatacza koło, w końcu przeżywamy te same dwa tygodnie z różnych perspektyw.
Przez cały czas dostajemy sprzeczne informacje. Widzimy nowoczesne budynki, telewizory i komórki z przyszłości, samochody są zaś jak wyjęte z przeszłości, a w pewnym momencie pojawia się kadr, z którego można wnioskować, że akcja jednak dzieje się w roku 2008.
Świat tam przedstawiony jest zarówno odbiciem naszej realności, ale także jej zakrzywieniem. Nie widzimy w nim tylko banalnej przestrogi, że telewizja kłamie. Uświadamia on nam także, że nigdy nie możemy być pewni powodu czyjegoś, jakby się nam mogło wydawać, dziwnego zachowania i nie wszystko jest tym czym się wydaje.
Obsada
W filmie dużą rolę odgrywa charakteryzacja i stroje, przez co wielu aktorów ledwo da się rozpoznać. Obsada jest dosyć nietypowa, pojawia się wiele gwiazd takich jak Joanna Kulig, która ostatnio zagrała główną żeńską rolę w filmie "Zimna Wojna" oraz Janusz Chabior i Marian Dziędziel. W głównych rolach można zobaczyć Agatę Buzek i Rafała Maćkowiaka, którzy spotkali się już na planie filmu "Ciemno, prawie noc" oraz młodą Paulinę Walendziak, która wystąpiła w serialu "Belfer".
Główną rolę zagrała Maja Ostaszewska, która niestety kojarzy się ostatnio tylko z filmami Patryka Vegi. Choć jej gra w niektórych scenach pozostawia trochę do życzenia, to wydaje się, że chciałaby nadrobić reputację, a nie oszukując się, zadanie aktorów w tej adaptacji nie było łatwe i wielu z nich pokazało w "Ja teraz kłamię" nowe oblicze.
Czy warto zobaczyć?
Film jest bardzo dokładnie przemyślany, po wyjściu z kina nadal chcemy go analizować i starać się rozgryźć, co właśnie zobaczyliśmy. Dzięki takim produkcjom, można zaryzykować stwierdzenie, że wraca wiara w polską kinomatografię na najwyższym poziomie. Polecamy zobaczyć tę produkcję i samemu przekonać się, kto mówi prawdę, a kto kłamie.
Katarzyna Mikuła
Film zobaczyłam w kinie Cinema City Wroclavia.
fot. Olaf Tryzna.materiały prasowe Kino Świat