I tak cię kocham - recenzja
2018-01-05 08:34:26Kumail Nanjiani, pakistański aktor, przy okazji filmu „I tak cię kocham” postanowił udzielić się także podczas pisania scenariusza. Czy jego talent był wystarczający, by ta nowa komedia romantyczna pobiła serca widzów? Przeczytajcie recenzję filmu!
„I tak cię kocham” to komedia romantyczna, która jest jak świnka morska - ani świnka, ani morska. Romansu jest tu niewiele, a wątek miłosny połyskuje gdzieś na końcu opowieści. Komizm jest raczej sytuacyjny i w 99% przypadków pojawia się w „sucharach” głównego bohatera, który jest stand-uperem klasy B w jednym z chicagowskich lokali. Zatem jego dowcipy mają być słabe, a i sam Kumail (postać ma na imię tak jak aktor) często dopowiada, że „To dowcip” czy „Żartowałem”.
Skoro nie jest ani komediowo, ani romantycznie, to jak jest? Film w reżyserii Michaela Showaltera to po prostu obyczajowa opowieść, której bliżej jest do szpitalnego dramatu niż podnoszącej na duchu komedii o trzydziestolatkach. Głównym tematem są tu bowiem stereotypy, a idąc dalej mamy tu jeszcze rasowe uprzedzenia i zwyczaje kulturowe, w większości niezmiennie obowiązujące chyba od średniowiecza (aranżowane małżeństwa).
Obserwując relacje bohatera z rodzicami będącej w śpiączce jego niedoszłej/byłej dziewczyny można zauważyć porażającą łatwość z jaką przychodzi nam obecnie szufladkowanie Hindusów jako podejrzanych, niegodnych zaufania, islamskich fanatyków. A ten medal ma naturalnie swoją drugą stronę, bo w tamtejszej kulturze związki z amerykankami są podstawą do wykluczenia danego mężczyzny z rodziny. Bezcenne staje się tu wyznanie Kumaila przed rodzicami, kiedy mówi im, że nie wie w co wierzy i że wyjechał z ojczyzny, by się dowiedzieć, poznać nowe, inne, własne życie.
Z resztą dialogi to zdecydowanie najmocniejszy punkt tej produkcji. Jest ich dużo i w większości są świetnie napisane i zagrane. Aktorsko wyróżnia się zwłaszcza Zoe Kazan, grająca Emily, czyli dziewczynę Kumaila. Z nią też związany jest doskonały, życiowy finał całego filmu. Rozmowa tej pary może wzbudzić zachwyt i myśl, że ta historia nie zakończy się tandetnym happy endem, lecz rozmową prawdziwych ludzi, którzy chcą sobie coś wyjaśnić. Twórcy jednak nie mogli na tym poprzestać i dodali klamrowe zakończenie, które niby jest satysfakcjonujące, ale popada w banał.
„I tak cię kocham” to film do zobaczenia jednym okiem, podczas wieczoru z „drugą połówką”. Ma swoje momenty i porusza interesujące tematy, ale całkowicie brakuje mu cech szczególnych, czegoś co sprawiłoby, że będzie nie tylko obejrzany, ale i zapamiętany. Niektórych mogą dotknąć też krzywdzące stereotypy i „żenujący żart prowadzącego”, co rusz powracający w najmniej odpowiednich momentach.
Michał Derkacz
I tak cię kocham, reż. Michael Showalter, prod. USA, czas trwania 119 min, dystr. Gutek Film, polska premiera 5 stycznia 2018