Recenzje - Kino

Houellebecq elementarny

2007-01-10 15:44:39

 Cząstka elementarna to podstawowy budulec. Zarzewie. Źródło. "Cząstki elementarne" w reżyserii Oskara Röhlera zawierają w sobie ten budulec, który obecny jest w "skandalizującym" pierwowzorze literackim. Reszta gdzieś zanikła. Reszty nie trzeba?

Ile Houellebecqa jest w niemieckiej, filmowej wersji „Cząstek elementarnych"? Jedna z najbardziej kontrowersyjnych książek ostatniej dekady musiała w końcu doczekać się ekranizacji. Jak Amen w pacierzu. I doczekała się. Trwało to osiem lat, z czego trzy niemiecki reżyser spędził na opracowywaniu scenariusza. Szkoda, że nie widać tego nakładu pracy, której efektem jest uproszczenie, uładzenie i (niestety, schade!) zubożenie pierwociny książkowej.

Tak się złożyło, że Michel Houellebecq, prócz faktu posiadania niemożliwego do zapamiętania nazwiska, okazał się w ciągu kilku lat jednym z najszerzej omawianych pisarzy francuskich. Teraz doprawdy nie sposób zaistnieć w kulturalnym światku, bez zacytowania tytułu którejś z jego powieści. Aktualnie najlepiej wspomnieć o jego ostatnio przetłumaczonej pozycji, zatytułowanej „Możliwość wyspy". Kilka lat temu rządziły właśnie „Cząstki elementarne".

Jest to opowieść o dwóch przyrodnich braciach, opuszczonych przez matkę - hippiskę, a wychowywanych przez dziadków. Jest to opowieść o braciach diametralnie od siebie różnych. Bruno to postać, na życie której decydujący wpływ wywiera seksualność. Mało powiedziane, Bruno jest mężczyzną o nigdy niezaspokojonej żądzy, punktem odniesienia do wszelkich życiowych decyzji jest dla niego seks, seks i jeszcze raz : SEKS. W każdej postaci i konfiguracji. „Na początku była chuć." - jak mawiał Stach Przybyszewski. Michel zaś jest doskonałym zaprzeczeniem Bruna, aseksualnym naukowcem, odszczepieńcem panicznie bojącym się kontaktu z otoczeniem. Człowiekiem najpewniej czującym się w gumowych rękawiczkach, zza okularów obserwującym wszystko. Od razu przyjęto, że „Cząstki elementarne" to miażdżąca krytyka pokolenia '68, generacji Peace & Love i rewolucji seksualnej. Politycznie niepoprawna, napisana szalenie zjadliwie, ironicznie, bezkompromisowa powieść okrzyknięta została mianem skandalizującej. Czyli o krok od kultowej.

W interpretacji Oskara Röhlera, „Cząstki elementarne" to historia braci z dwóch odmiennych bajek. Wspólne jest dla nich poczucie osamotnienia. Wyobcowania. Czyli na pozór wszystko w normie - egzystencjalny niepokój to naczelna cecha wszelkich bohaterów obecnej literatury czy kina. Łykających prozac, antydepresanty, hektolitry wysokoprocentowych trunków. Zmieniających partnerów w zawrotnym tempie. Szkoda jednak, że Röhler na tym kończy. Wystarczy mu sam szkic, i już : gotowe. Niemiecki reżyser nie pogłębia, nie pokazuje przyczyn nieszczęśliwości gnębiącej bohaterów jego filmu. Owszem, jest obecna dość szeroka analiza psychologiczna postaci - lecz kończy się ona jedynie rozpoznaniem choroby ze wskazaniem na leczenie farmakologiczne. Röhler bagatelizuje kluczową rolę matki chłopców (mężczyzn), która przedstawiona jest zdawkowo i karykaturalnie, i znika. Trauma, dogłębna rysa w psychice pogubionych dziatek nie zanikła jednak nigdy. Stała się przyczyną, źródłem wszelkich motywacji. Psychologiczny rys możliwy jest za sprawą znakomitej roli Moritza Bleibtreu'a, który świetnie wcielił się w rolę Bruna. Franka Potente natomiast w roli Annabelle, zaprezentowała się raczej bezbarwnie, co może dziwić widza kojarzącego ją z dynamicznego filmu o pewnej Loli, która biegła.

Przy całej atmosferze towarzyszącej literackiej wersji „Cząstek...", interpretowałem tę powieść przede wszystkim jako świadectwo rozgoryczenia, wściekłość i osobisty wrzask Houellebecqa, który jako spadkobierca pokolenia '68, otrzymał po nim wszelkie zło i ograniczenia. Jako krytyka c a ł e g o pokolenia diagnoza wydawała mi się po prostu zbyt płaska - redukcja wszelkich wartości społeczeństwa do sprawiania sobie seksualnej satysfakcji, użyteczność, fizyczny instrumentalizm...nie przekonała ni drobinę. Owszem, pisarz zastawił na czytelników swego rodzaju pułapkę, wyzyskując cielesność międzyludzkich stosunków do granic absurdu. Opętanie seksem Houellebecqa, obecne także w jego pozostałych książkach, tak charakterystyczne dla francuskiej prozy stanowi klucz do lektury jego książek. Podobnie jak kluczem jest sama psychika autora. I odziedziczony po przodkach w linii prostej cynizm, w czystej postaci. W wersji filmowej miłość fizyczna została zredukowana do roli ozdobnika, bez którego nie można się obejść. Stare powiedzonko głosiło kiedyś, że wartość filmów polegała na obecności „momentów", które niczemu nie służąc nie pełniły żadnej funkcji, prócz nadania odrobiny (przeważnie syntetycznej) pikanterii. Tak i w „Cząstkach elementarnych" - bez scen łóżkowych ani rusz. Sceny łóżkowe dają efekt! Niestety, w tym wypadku nie dały.

Co jeszcze zostało uproszczone? Ładunek ze sfer science fiction, czyli prototyp człowieka przyszłości. Prosto z kart „Nowego wspaniałego świata" Aldousa Huxleya, został tu przeniesiony model społeczeństwa, którego życiowym celem jest sprawianie sobie przyjemności, przede wszystkim seksualnej. Rezultatem tego ma być powstanie nowego typu gatunku ludzkiego, który oddzielać będzie w stanie (w dowolny sposób) kopulację od prokreacji. I dowolnie będzie mógł się replikować, powielać. Nie zaskoczę chyba już nikogo mówiąc, że film spłyca i ten wątek, który jest ledwie zarysowany, jak przez mgłę prawie niewidoczny. Nad owym prototypem pracuje Michel, doskonale przeciętny bohater filmu, ukrywający swój geniusz przed ludźmi. Wraz z przeciwległym pod względem charakteru Brunem tworzą komplementarną, dopełniającą się całość. Całość, której uzupełnianie polega na nadmiarze seksu (Bruno), bądź całkowitym jego braku (Michel). Bez półśrodków. Taki właśnie jest świat Houellebecqa, gdzie jeśli jest mowa o miłości, to tylko fizycznej. W filmie jednak reżyser troszcząc się o przeciętnego widza - zamiast błyskotliwego opowiadania historii, preferuje ich pobieżne dotykanie, zarysowywanie, które jako półprodukt do niczego nie prowadzi.

Oskar Röhler przez pryzmat swej wersji „Cząstek elementarnych" okazuje się być twórcą wstrzykującym w film niewielki ładunek kreatywności. Przede wszystkim odziera, niewiele dodając od siebie. Jego „Cząstki..." to przede wszystkim grzeczna (czyli nieskomplikowana) opowiastka o smutnych, wydrążonych ludziach, z której niewiele wynika. Jako opowieść o uzależnieniu od seksu i jego destrukcyjnej mocy, kojarzy się z „Intymnością" Patrice'a Chéreau. I zdecydowanie z nim przegrywa. Widzowi nie znającemu książki obraz Röhlera może przypaść do gustu jako gładka, choć tragicznie smutna opowieść o zagubieniu - w każdej postaci. Mnie pozostaje niedosyt. Wydaje się, że niemiecka fabryka filmowa nie jest w stanie wyprodukować dobrego kina o zagubionych uczuciach. Niemiecko - francuski mariaż na przykładzie „Cząstek..." nie powiódł się. Co nie znaczy , że powieść się nie może. Póki co, kolejnym ekranizatorem powieści Michela Houellebecqa będzie... niejaki Michel Houellebecq, który sam ma wyreżyserować swą „Możliwość wyspy". Wieść gminna głosi, że filmowe „Cząstki..." nie przypadły mu do gustu. Przypadkowa zbieżność?

Grzegorz Czekański
(grzegorz.czekanski@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: Cząstki elementarne, recenzja
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?

Aquaman i Zaginione KrÃłlestwo
Aquaman i Zaginione Królestwo - recenzja wydania Blu-ray

Czy warto zobaczyć ten film? Jakie dodatki są na płycie Blu-ray?

Polecamy
Ktoś jest w twoim domu
Ktoś jest w twoim domu - recenzja

Horror na Netflix ujawnia tajemnice licealistów.

Głębia strachu
Głębia strachu - recenzja

Kristen Stewart, Jessica Henwick, Vincent Cassel i T.J. Miller w zniszczonej stacji badawczej na dnie Rowu Mariańskiego.

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?