Historia małżeńska - recenzja
2019-12-08 22:59:40- Ktoś, kto obejmie mnie mocno, ktoś, kto zrani boleśnie... - śpiewa Adam Driver w jednej z kulminacyjnych scen „Historii małżeńskiej”. Utwór „Being Alive” to hymn dla każdego rodzącego się uczucia, który przypomina, że miłość to troska, ale też i ból. Dzieło Noah Baumbach to jeden z najlepszych filmów tego roku, który już jest dostępny na Netflixie. Jeśli sam motyw muzyczny z udziałem Drivera to niewystarczający argument do obejrzenia filmu, to koniecznie przeczytajcie recenzję filmu!
„Historia małżeńska”, a raczej historia rozwodowa to rewelacyjny obraz przedstawiający piekło rozstania. Jest to emocjonalna bomba, która tyka coraz głośniej wraz z rozwojem akcji. Momentami pojawia się wrażenie, że film jest przez to przytłaczający, a emocje głównych bohaterów są tak silne, że widz czuje się niekomfortowo. Nie jest to jednak mankament, a dowód na to, że historia jest świetnie opowiedziana i zagrana. Po seansie jeszcze na długo pozostaje uczucie niedopowiedzenia, które jest bazą do refleksji nad istotą związku.
Na korzyść filmu przemawia na pewno jego prostota, uniwersalność i realizm. Według danych statycznych, co trzecie zawarte małżeństwo kończy się rozwodem*. Po seansie powód tego rozwiązania staje się oczywisty. Film fantastycznie nakreśla psychikę dwóch pogrążonych w złości i smutku osób, które nie potrafią się ze sobą porozumieć. Z tego też powodu robią to za nich adwokaci. Rozwód, który początkowo miał być ugodowy zamienia się w bezwzględną walkę, w której nagrodą jest opieka nad synem. W trakcie jego trwania na jaw wychodzą skrywane wcześniej zarzuty, a także w chwili niepohamowanego gniewu najgorsze cechy tych dwojga. Świetnie obrazuje to scena kłótni, która jest najmocniejsza w całym filmie. Kipi w niej od rozwścieczanych emocji, które co chwila podsycane są nową urazą. Mimo wszystko para nie traci do siebie szacunku i jest przykładem, że rozpad związku niekoniecznie oznacza zanik dobrych relacji.
Noah Baumbach, który odpowiada za scenariusz i reżyserię dokonał czegoś niesamowitego i już teraz wymieniany jest wśród grona tegorocznych faworytów do najważniejszych filmowych nagród. Jego bohaterowie nie są jednoznaczni, na przemian wzbudzają współczucie i sympatię oraz irytację i rozdrażnienie. Ich emocje też są bardzo skomplikowane, ponieważ wciąż coś do siebie czują. Jest to nieustannie sygnalizowane na ekranie, a mimo to para nie potrafi zmierzyć się z tym bez sprawiania sobie bólu. Dialogi są świetnie napisane i jest też sporo komediowych scen, które rozładowują napięcie. Film posiada również narracyjną klamrę w postaci sceny otwierającej i finałowej, co sprawia wrażenie filmu kompletnego, a mimo to po skończonym seansie pojawia się wiele pytań i przemyśleń dotyczących fabuły i postępowania głównych bohaterów.
Ogromna ilość scen dialogowych, na których opiera się fabuła filmu jest doskonałym materiałem do stworzenia mistrzowskich kreacji aktorskich. Duet Scarlett Johansson i Adama Drivera jest porywający w każdym elemencie. Ich emocje w płaczu, gniewie czy zwykłym spojrzeniu są tak namacalne, że obserwowanie ich boli od środka. Udowadniają, że siła tkwi w szczegółach, często tych najmniej widocznych. „Historia małżeńska” to wyjątkowo dobry dramat i bardzo prawdziwy obraz społeczeństwa, w którym "naprawianie się" powoli staje się czynnością zbędną. Żadna minuta poświęcona na jego projekcję nie jest czasem straconym.
Ocena końcowa: 9/10
Joanna Bim
* źródło: https://wpolityce.pl/polityka/167913-amerykanski-raport-nie-pozostawia-zludzen-malzenstwa-katolickie-trwalsze-od-innych
fot. materiały prasowe Netflix