Heaven in Hell - recenzja
2023-02-13 23:35:25Polska produkcja “Heaven in Hell” w reżyserii Tomasza Mendesa miała swoją premierę 10 lutego 2023 roku. Dowiedz się, dlaczego nie warto wybrać się na ten film do kina w walentynki!
Fabuła
Twórcy “365 dni” tym razem przedstawili historię dojrzałej sędziny, która zakochuje się w młodszym o piętnaście lat atrakcyjnym Włochu. W tym głównym wątku przeplatają się również historie z prywatnego życia sędziny Olgi. Całość filmu dzieje się na Helu - głównie w takich miejscach, jak plaża, morze, dom głównej bohaterki czy siedziba sądu.
Trudno powiedzieć coś więcej o fabule, gdyż twórcy skupili się przede wszystkim na romansie sędziny z Włochem, czego nie omieszkali przedstawić już w zaledwie piętnastej minucie filmu, w licznych scenach erotycznych. Wszystkie poboczne wątki wydawały się dodane z zasady, by jakkolwiek zawiązać fabułę.
Analiza i problematyka filmu
Należy zacząć od tego, że twórcy “Heaven in Hell” nie poruszyli żadnego problemu w filmie, jedynie zarysowali fabułę, by mieć pretekst do ukazania scen seksu między bohaterami. Płytkie przedstawienie postaci bez prawie żadnej oznaki portretu psychologicznego - sprawiło, że trudno doszukać się w nich istotnych aspektów do zanalizowania.
Twórcy chcieli zerwać ze złą sławą “365 dni”, robiąc “Heaven in Hell”, lecz przy tej produkcji popełnili te same błędy. Zostały lepiej zawoalowane przez małą ilość dialogów (w dodatku płytką), a dużą częstotliwością muzyki. Zastosowali również niekonwencjonalne kadry, których było po prostu za dużo w całym filmie, sprawiając wrażenie jednego wielkiego zwiastuna.
Podczas seansu widz czuje, jakby reżyserowi zależało jedynie na ukazaniu erotycznych aspektów między głównymi postaciami, wplatając między tym nikłe zaczątki dobrych wątków - na przykład kłótnie Olgi ze swoją córką Mają.
Aktorzy nie dostali żadnego pola do wykazania się talentem. Banał, żadna psychologiczna głębia między postaciami, oprócz dwóch czy trzech scen, gdzie powiedzieli więcej niż trzy zdania, widz czuje się jak nagrodzony. Na tle gorszącej całości filmu takie przebłyski reżysera czy to przypadkowe czy zamierzone - mają w sobie potencjał, który w żaden sposób nie został wykorzystany.
Dlaczego (nie) wybierać się na tę produkcję?
Jeśli ktoś liczy na coś pokroju “365 dni”, lecz z zaczątkami dobrej historii, która została źle przedstawiona w każdym możliwym aspekcie – ten seans będzie idealny. Dla pozostałych osób, które miały nadzieję na coś lepszego – nie warto wybierać się na “Heaven in Hell”, nawet w dzień walentynkowy, ze swoją drugą połówką. Jest to stracony czas z nudnymi postaciami oraz fabułą, w której nie dopracowano żadnych wątków pobocznych i głównych postaci.
Ocen końcowa: 1/10
Aleksandra Bladosz
Polecamy zobaczyć też: Gwiazdy na premierze romansu "Heaven in Hell" w Warszawie [FOTO]
fot. materiały prasowe