Gdzie śpiewają raki - recenzja
2022-08-22 10:18:1019 sierpnia 2022 roku do polskich kin wszedł film „Gdzie śpiewają raki”. To ekranizacja powieści, w której Delia Owens opisała fikcyjną historię tzw. dziewczyny z bagien. Czy warto poznać opowieść, która łączy kilka gatunków? Czy robi to dobrze? Przeczytajcie recenzję filmu!
Mieszkająca samotnie w Karolinie Północnej, po rozpadzie rodziny (wszyscy uciekli od przemocowego ojca a na koniec on też się wyprowadził) Kya musiała radzić sobie całkowicie sama, spotykając się prawie zawsze z brakiem akceptacji, wyszydzaniem i wykluczeniem. Aż w końcu, w roku 1969 roku, gdy na mokradłach znaleziono ciało przystojnego młodzieńca, z którym ją widywano, miejscowi zwrócili się przeciwko niej i błyskawicznie trafiła do celi pod zarzutem morderstwa.
Olivia Newman reżyserując film „Gdzie śpiewają raki” stanęła przed trudnym zadaniem połączenia historii wykluczonej samotniczki z dramatem sądowym z melodramatem i produkcją przyrodniczą. To są gatunki, które średnio do siebie pasują i niestety widać to na ekranie. Zdecydowana większość fabuły koncentruje się na (nie)szczęśliwych doświadczeniach miłosnych głównej bohaterki, ale sporo czasu zabiera nam retrospekcja o sztuce przetrwania na mokradłach, a wątek osamotnienia i życia na odludziu jest widoczny przez cały czas, naturalnie ze względu na miejsce akcji.
Jednak wątek kryminalny i proces Kyi, podczas którego (z pomocą adwokata) dziewczyna musi walczyć o swoją wolność, życie i godność jest szalenie istotny i stanowi punkt wyjścia do całej historii. Nie da się też pominąć pasji protagonistki do obserwowania i rysowania roślin i zwierząt z rodzinnych stron, a mówienie o produkcji przyrodniczej w tym wypadku nie jest przesadą.
Te elementy trzymają się razem dość umownie i chaotycznie, więc trudno stwierdzić komu tak naprawdę powinniśmy polecać taki seans. W dodatku każdy z omówionych elementów jest zwyczajnie przeciętny i nie można tu mówić np. o doskonałym i wzruszającym melodramacie z domieszką słabego kryminału albo odwrotnie.
To jest na każdej płaszczyźnie średni, może niezły film. Jego ocenę podwyższa jednak niezłe wykonanie od strony technicznej. Gównie zdjęcia są ładne i ewidentnie ich autor ma w sobie sporo wrażliwości. Bardzo solidnie i wiarygodnie grają też młode gwiazdy obsady - Daisy Edgar-Jones, Taylor John Smith oraz Harris Dickinson, a doświadczony David Strathairn w roli adwokata dziewczyny z bagien spisał się świetnie. Jeśli to wam wystarczy, to polecamy sprawdzić „Gdzie śpiewają raki” i na koniec zastanowić się czy nasze spojrzenie na osoby takie jak Kya zmieniło się znacznie od tych 60 lat.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu.
fot. materiały prasowe