Gdyby ulica Beale umiała mówić - recenzja
2019-02-25 11:24:34Reżyser filmu "Moonlight" - Barry Jenkins - nie zwalnia tempa swojej pracy i współtworzy kolejne produkcje. Jedną z nich był tytuł "Gdyby ulica Beale umiała mówić", który swoją premierę w Polsce miał 22 lutego 2019 roku. Film już zdążył zebrać dużo nagród, w tym m.in. Oscara za najlepszą aktorkę drugoplanową - Reginę King. Byliśmy już w kinie na tej produkcji i wiemy, czy wyróżnienia zostały przyznane słusznie. Przeczytajcie recenzję!
Gdyby ulica Beale umiała mówić - wrażenia z filmu
"Gdyby ulica Beale umiała mówić" opowiada historię o zakochanej w sobie parze, która zna się od dzieciństwa. W pewnym momencie życia oboje zostają rozdzieleni, ponieważ główny bohater - Fonny - trafia do więzienia pod zarzutem gwałtu. Wyrok był niesłuszny, dlatego dziewczyna oskarżonego - Tish - razem z rodziną stara się uwolnić chłopaka.
Fabularnie film został bardzo ciekawe zrealizowany. Zastosowano tu elementy przeplatania teraźniejszości z przeszłością, dodatkowo podpierając przedstawienie historii monologami głównej bohaterki. Jej wyjaśnienia pozwalają dużo lepiej zrozumieć przedstawione wydarzenia.
W tej produkcji postawiono na wiele wątków, z których większość niestety nie została rozwiązana na zakończenie filmu. Tym podstawowym jednak był motyw miłosny - mógł się on podobać ze względu na wiele czynników. Jednym z nich jest oryginalny montaż, który bardzo dobrze podkreślał wspólne sceny dwójki głównych bohaterów. Drugi to muzyka - nadawała ona nie tylko odpowiedniego wydźwięku romantycznym scenom, ale także podkreślała klimat filmu. Trzecim były symbole i gesty, które dało się wychwycić w trakcie seansu. Liczył się każdy pocałunek, każda myśl i każde słowo wypowiedziane przez przez głównych bohaterów.
"Gdyby ulica Beale umiała mówić" to film, w którym bardzo ważne są dialogi i przeżycia przedstawione przez bohaterów. Większość aktorów wywiązała się ze swoich obowiązków. Świetne role zagrali KiKi Layne, Regina King oraz Colman Domingo, znany m.in. z serialu "Fear the Walking Dead". Jedyny zarzut można mieć do Stephana Jamesa, czyli jednego z głównych bohaterów, który chwilami wydawał się zbyt drętwy do swojej roli.
Już od samego początku filmu widać, że powstał on z myślą, żeby wzruszyć widza w trakcie lub na koniec seansu. Niestety, ciężko uronić łzę przy tym tytule, ale z drugiej strony łatwo się wciągnąć w klimat produkcji. Pomaga w tym także szereg motywów zaprezentowanych w historii, takich jak problem rasizmu, miłość do drugiego człowieka oraz więź rodzinna.
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o błędach, które pojawiają się w filmie. Jednym z nich była na przykład scena w więzieniu, gdzie główna bohaterka rozmawiała ze swoim ukochanym przez dźwiękoszczelną szybę bez użycia słuchawki. Niezrozumiały w kontekście tej historii wydaje się także tytuł filmu. Na początku seansu zostaje on w pewien sposób wyjaśniony, jednak w trakcie dalszego oglądania jego znaczenie rozmywa się.
Gdyby ulica Beale umiała mówić - ocena
"Gdyby ulica Beale umiała mówić" to film dobry. Ma kilka błędów, jednak warto pójść na niego do kina ze względu na bardzo dobre role niektórych aktorów, oryginalnie przedstawioną historię oraz motywy, które potrafią dać do myślenia.
Ocena końcowa: 7/10
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia.
Piotr Wójcik
Gdyby ulica Beale umiała mówić, reż. Barry Jenkins, prod. USA, czas trwania 117, dystr. United International Pictures Sp. z o.o.
fot. kadr z filmu "Gdyby ulica Beale umiała mówić"/materiały prasowe