Deerskin - recenzja przedpremierowa
2019-07-16 13:01:14Quentin Dupieux to twórca bardzo charakterystyczny, który zwrócił na siebie powszechną uwagę „Morderczą oponą” w 2010 roku. Później głośno było m. in. o „Reality” (2014), aż w końcu przyszedł czas na „Deerskin” - obraz równie szalony, dziwny, zabawny, niepokojący i absolutnie drwiący z oczekiwań widza, zaskakując go na każdym kroku. Tytuł ten będzie można zobaczyć podczas 19. MFF Nowe Horyzonty i po seansie przedpremierowym w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu jesteśmy całkowicie pewni, że to pozycja, którą chcemy wam polecić. Przeczytajcie recenzję!
Tytuł „Deerskin” mamy rozumieć tu jako „skóra daniela” (z rodziny jeleniowatych), bo właśnie na punkcie ubrań z tego materiału ma obsesję główny bohater filmu - Georges, którego kapitalnie gra Jean Dujardin, laureat Oscara z 2012 roku („Artysta”). Wszystko zaczyna się od skórzanej kurtki z frędzelkami, na którą nasz protagonista wydaje fortunę już w pierwszych minutach filmu.
W swojej nowej szacie Georges jest absolutnie zakochany, do tego stopnia, że po jakimś czasie zaczyna słyszeć jej głos. Marzeniem kurtki jest być jedyną kurtką na świecie i nawet dobrze się składa, bo nasz bohater nie pragnie niczego innego, jak tylko być jedynym człowiekiem na świecie, noszącym kurtkę. Idealnie dobrana para, prawda? Tylko jak spełnić marzenia, gdy na dworze jest zimno i wszyscy chodzą w kurtkach?
A później? Później jest jeszcze dziwniej, gdy dochodzą motywy kręcenia filmu, udawania reżysera, wynajmowania hotelowego pokoju bez grosza przy duszy i współpracy z ledwo poznaną Denise -barmanką - amatorką montażu filmowego (także świetna Adèle Haenel). Musicie wiedzieć, że kurtka jest bardzo niecierpliwa i pogania Georgesa, by ten znalazł jakieś skuteczniejsze metody masowego zabierania ludziom kurtek.
Jak to wszystko się zakończy i czy ten chory związek dopnie swego? Tego nie zdradzamy, ale idąc na seans „Deerskin” trzeba być przygotowanym na wszystko, a najlepiej zabrać ze sobą okulary ochronne na oczy. Dupieux ponownie zrobił film krótki (jedynie 77 minut), ale taki, o którym myśli się długo po seansie. Nie ma tu wskazówek interpretacyjnych, ani odpowiedzi wprost. Wcale nie ma tu żadnych odpowiedzi. Jest natomiast kawał solidnego kina, które interpretujemy jako wybraną metaforę, bądź przyjmujemy dosłownie, z całym inwentarzem.
Naprawdę fajnie jest obserwować jak twórca pogłębia fabularną ciekawostkę w coraz to większy absurd, a przy tym wszystkim przedstawia nam głównego bohatera, którego zupełnie nie da się lubić. To kłamca, krętacz, oszust, naciągacz i… i sami zobaczycie kto jeszcze. Mamy nadzieję, że zobaczycie. Zobaczycie, prawda? I jeszcze ten nieoczekiwany finał, pokazujący, że karma wraca. Mistrzostwo.
Michał Derkacz
Ciekawostka: Film będzie pokazywany podczas 19. MFF Nowe Horyzonty, a festiwal odwiedzi Adèle Haenel, która oprócz „Deerskin” będzie promować też inny tytuł - „Portret kobiety w ogniu” (film otwarcia festiwalu).
fot. materiały prasowe