Czerwona jaskółka - recenzja
2018-03-05 09:54:02„Czerwona jaskółka” to klasyczny film szpiegowski. Gwiazda światowego kina - Jennifer Lawrence wciela się w nim w postać Dominiki Egorovej, primabaleriny, która po strasznej kontuzji zostaje zmuszona do pracy agentki na usługach rosyjskich służb specjalnych, a wszystko to w czasie tzw. Zimnej wojny. Czy ta historia jest ciekawa? Czy „Czerwona jaskółka” to dobry film? Przeczytaj recenzję!
„Czerwona jaskółka” to kolejny efekt pracy duetu Lawrence - Lawrence. Aktorka, jak widać, doskonale rozumie się z reżyserem, Francisem Lawrence, z którym pracowała wcześniej przy trzech częściach „Igrzysk śmierci”. Jednak tym razem nie mamy do czynienia z produkcją dla nastolatków, lecz z wyjątkowo brutalnym, pełnym przemocy psychicznej i fizycznej, epatującym nagością obrazem dla dorosłych. Powstał thriller, który zawiera w sobie cechy najlepszych filmów szpiegowskich, ale też ma kilka poważnych wad.
„Czerwona jaskółka” w całości skupia się na losach głównej bohaterki i opowiada historię jej perspektywy, ale istotną rolę odgrywa tu także agent „przeciwnej strony”, czyli amerykańskiego CIA. Jennifer Lawrence jest w swej roli doskonała, a mający trochę mniej dramatycznych scen do zagrania, Joel Edgerton, też sprawdza się wyśmienicie. W rolach drugoplanowych zobaczymy również takie gwiazdy jak Jeremy Irons, Charlotte Rampling czy Mary-Louise Parker.
Opowieść potrafi przykuć uwagę, zwłaszcza na początku, gdy obserwujemy historię zwykłej dziewczyny, która łączy obowiązki baletnicy z opieką nad schorowaną matką, a nagle, jedno zdarzenie, wywraca jej życie do góry nogami. Jednak już sam proces szkolenia Dominiki w szkole dla „jaskółek” (zawodowych uwodzicielek rządu) jest poprowadzony zbyt szybko i tak naprawdę nie wiemy, czego Egorova się tam nauczyła. Wiemy jedynie, że zdobyła umiejętności otwierania zamków wytrychem i traktowania swego ciała przedmiotowo i obie te umiejętności przydały się jej później ledwie raz.
„Czerwona jaskółka” traci nieco w środkowej części, która potrafi znużyć ciągłymi scenami rozmów, knucia i pomysłów na to, jak by tu wykiwać drugą stronę. Później, gdy dochodzi motyw pracy w roli podwójnej agentki, film znów zaczyna interesować, a sam finał jest emocjonujący i zawiera fabularny twist, którego nie każdy widz się domyśli.
Trzeba też zaznaczyć, że praktycznie nie ma tu scen akcji, strzelanin, ani pościgów. To film szpiegowski, który skupia się na… szpiegowaniu i jest w tym bardzo konsekwentny. Jeśli zatem kogoś nie wciągnie zaprezentowana fabuła, to może się na tym filmie po prostu wynudzić. „Czerwona jaskółka” to produkcja skierowana głównie do miłośników filmów o tajnych agentach, których interesują kulisy pracy szpiegów rosyjskich i amerykańskich. Wiele dobrego znajdą w nim oczywiście fani urody i talentu Jennifer Lawrence, która pokazuje tu wszystkie swoje atuty.
Michał Derkacz
Czerwona jaskółka, reż. Francis Lawrence, prod. USA, czas trwania 139 min, dystr. Imperial - Cinepix, polska premiera 2 marca 2018
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia w technologii IMAX 2d.
fot. materiały prasowe