Córka trenera - recenzja festiwalowa
2018-07-27 10:42:03„Córka trenera” był jednym z filmów otwarcia 18. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Nowe dzieło Łukasza Grzegorzka z Jackiem Braciakiem to opowieść o ojcostwie, dojrzewaniu i sporcie. Czy jednak jest to udana produkcja? Przeczytaj recenzję!
Zobacz zdjęcia z gali otwarcia 18. MFF Nowe Horyzonty >>
Jacek Braciak to aktor, który nie dostaje głównych ról zbyt często. Tym razem się to zmieniło, a w filmie twórcy „Kampera”, wciela się w postać tytułowego trenera. Jednak filmowy Maciej to przede wszystkim kochający, zdolny do największych poświęceń ojciec, a dopiero później wymagający i surowy trener Wiktorii (Karolina Bruchnicka) – młodej, początkującej zawodniczki tenisowej. Para jest niemal nierozłączna, podróżując w czasie lata od turnieju do turnieju.
Mieszkają w hotelach, trenują, jedzą, trenują, odpoczywają, znowu trenują. A potem „Maniek” gra, zazwyczaj wygrywając. Jednak gdy za sprawą młodego chłopaka (Bartłomiej Kowalski) grupa naszych bohaterów powiększa się do trójki, zaczyna robić się coraz ciekawiej. W dziewczynie zaczynają buzować hormony i coraz większe pragnienie wolności i ucieczki od zaborczego ojca. Powoli wszystko się zmienia, ale nie tak jak myślicie…
Grzegorzek prowadzi wątki po swojemu, zupełnie uciekając od klisz, schematów i wszystkiego co przewidywalne. Ta odrębność od wszystkiego co od lat serwuje nam polskie kino, to chyba największa zaleta jego nowego filmu. „Córka trenera” stawia na postacie, ich relacje, zależności i dialogi (są kapitalne!). Fabuła, choć nie pozbawiona punktów zwrotnych, nie jest tu najważniejsza. Stanowi raczej pretekst do wielkich aktorskich popisów.
Długo można by się rozpisywać o tym, jak dobry w swej roli jest Braciak. Nie dość, że znów zadziwia charyzmą i umiejętnym ukazaniem emocji bohatera nawet w najmniejszych gestach, to jeszcze może pochwalić się godną pozazdroszczenia umięśnioną sylwetką. Może to banał, ale zdecydowanie w ciele niewielkiego mężczyzny zamknięty jest wielki aktor. Co ważne, nie tylko Braciak bryluje na ekranie. Na plus wypada Bruchnicka, która rolą córki zwraca na siebie uwagę i sprawia, że chce się zobaczyć kolejne filmy z jej udziałem. Chemia pomiędzy postacią córki i ojca jest naturalna, przez co całość filmu robi wrażenie szczerego, życiowego.
Świetnie wypada też relacja Macieja z Kamilą (Agata Buzek) - kobietą poznaną na kempingu. Sceny ich pierwszego spotkania, nauki gry w tenisa i randki to absolutne perełki, które tylko upewniają widza w przekonaniu, że prezentowaną historię trudno zaszufladkować. Niby jest to dramat, ale często wpada w tony komedio-dramatu, bądź po prostu filmu obyczajowego. Tak czy siak, humor jest tu inteligentny i niewymuszony, a sceny typowo dramatyczne pojawiają się w odpowiednich momentach, wszystko równoważąc.
Sukces sportowy córki był dla ojca najważniejszy. Problem w tym, że często marzenia i oczekiwania rodziców nie pokrywają się z tym co czuje dziecko. W „Córce trenera” widać to jak na dłoni. Bohaterowie przechodzą przemiany i na koniec filmu są daleko od punktu, w którym ich poznaliśmy. Tak też może być z wami – widzami. Produkcja, która przed seansem może wydać się kolejną opowiastką o dojrzewaniu, po projekcji jest dla nas czymś ważnym, wartościowym i wzbogacającym.
Michał Derkacz
Córka trenera, reż. Łukasz Grzegorzek, prod. Polska, czas trwania 93 min, dystr. Akson Dystrybucja, polska premiera 1 marca 2019
Film zobaczyłem podczas 18. MFF Nowe Horyzonty.
fot. materiały prasowe