Chrzciny - recenzja przedpremierowa
2022-11-16 10:46:45Od 18 listopada 2022 roku w kinach będzie można zobaczyć „Chrzciny” – historię skłóconej rodziny, która zbiera się z powodu tytułowej uroczystości. To trudne dla wszystkich spotkanie odbywa się w obliczu ogłoszonego właśnie stanu wojennego, o czym nie każdy jeszcze wie. Czy rodzinne pojednanie jest możliwe, gdy los zdaje się robić wiele na przekór Mariannie – gorliwej katoliczce, której kłamstwo uruchamia lawinę nieoczekiwanych zdarzeń? Film jest pełnometrażowym debiutem fabularnym Jakuba Skoczenia. Jak twórca ten poradził sobie z plejadą gwiazd i kilkoma trudnymi zadaniami na planie filmowym? Przeczytajcie naszą recenzję przedpremierową!
Jest grudzień 1981 roku, a generał Jaruzelski, ogłaszając stan wojenny, nie tylko wywraca do góry nogami życie wszystkich obywateli, ale też stawia pod znakiem zapytania powodzenie misji, którą wyznaczyła sobie Marianna. Jako głowa rodziny, kobieta robi wszystko, by jej bliscy nie pozabijali się podczas spędzanych razem chwil. Jednak odłączenie radia i popsucie telewizora nie wystarczy, by ukryć przed rodziną prawdę o „wybuchu wojny”.
Choć w centrum postawiona jest Katarzyna Figura, seans szybko pokazuje, że nie mamy tutaj typowej głównej bohaterki, a raczej bohatera zbiorowego, bo niemal każda z wielu postaci w tej historii dostaje wystarczająco dużo czasu, by zaistnieć i mieć wpływ na zakończenie. Reżyser musiał bardzo sprawnie poukładać wątki poszczególnych bohaterów, by wszystko poukładało się niczym dobrze wycięte puzzle, tworząc na koniec obrazek, który spełnia oczekiwania kupującego.
Wybierając się do kina na „Chrzciny” nie rozczarujecie się, bo debiutujący Jakub Skoczeń okazał się właściwym człowiekiem na swoje stanowisko. Mając do dyspozycji takie gwiazdy polskiego kina jak Katarzyna Figura, Maciej Musiałowski, Tomasz Schuchardt, Michał Żurawski, Andrzej Konopka czy Tomasz Włosok, reżyser wiedział, że ich talent i doświadczenie wystarczą, aby pokazać na ekranie kreacje postaci wyrazistych, charyzmatycznych i interesujących, które będą wchodziły ze sobą w ciekawe dla widza interakcje.
Największym wyzwaniem reżyserskim było tu chyba ogarnięcie wymienionej grupy (ta jest znacznie większa, bo w obsadzie są jeszcze Agata Bykowska, Marta Chyczewska, Marianna Gierszewska i Piotr Ligienza) i znalezienie aktorom wspólnego mianownika dla odgrywanych przez nich postaci. To są role tak wyraziste, że bardzo łatwo można było w nich przeszarżować, przesadzić, popaść w nieplanowaną parodię i nieśmieszny komizm. Na szczęście (choć kilka razy było blisko), Skoczeń właściwie pokierował ekipą aktorską i znalazł złoty środek między komediodramatem a groteską czy farsą.
Co więcej, ta pokaźna grupa ludzi niemal przez cały seans tłoczy się na niewielkiej przestrzeni, która ograniczona jest do salonu w domu Marianny, terenu przed nim oraz piwnicy. W oczywisty sposób (nie)planowanym skutkiem takiego stanu rzeczy jest poczucie sporego chaosu, panującego w domu, gdzie bezustannie ktoś się z kimś kłóci, ktoś krzyczy, ktoś przychodzi z wizytą, dzieci biegają, a Marianna odchodzi od zmysłów, by tylko chrzciny doszły do skutku.
Jeśli wspomnimy jeszcze, że nie wiadomo kim jest ojciec dziecka, a podziały polityczne oraz dawne waśnie muszą się skończyć tak czy inaczej, dostajemy 88-minutowy seans, na którym nie da się nudzić. Bohaterowie bywają przejaskrawieni (zwłaszcza Tolo Macieja Musiałowskiego i fotograf Piotra Ligienzy), ale na każdą rolę, której widzowie mogą „nie kupić”, przypada świetna równowaga (jak Wojtek Tomasza Schuchardta albo kleryk Janek Tomasza Włosoka).
Nie każdemu spodoba się finał, który tonem i stylem kompletnie odchodzi od wcześniejszych wydarzeń, ale dla nas takie apogeum emocji i przewrotne podejście do sprawy wyjątkowo tutaj pasuje. Sprawdźcie sami, jak wiele z historii waszych rodzin znajduje odbicie w tych zwariowanych „Chrzcinach”!
Ocena końcowa: 7/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe