Carol - trudy kobiecej miłości [RECENZJA]
2016-03-04 15:00:39Nowy Jork, lata 50. Therese ma chłopaka, pracuje w sklepie, ale jej życie wypełnia emocjonalna pustka. Dziewczyna pragnie od losu czegoś więcej. Wtedy pojawia się Carol - doświadczona żona i matka, która z miejsca staje się obiektem fascynacji Therese. Między kobietami rodzi się trudne do zaszufladkowania uczucie.
"Carol" to ciekawy przypadek przeciętnego filmu, z doskonałą grą aktorską. Świadczy o tym cały wysyp nagród i nominacji (w tym oscarowych) dla Cate Blanchett i Rooney Mary. Todd Haynes dość poprawnie wyreżyserował historię zakazanej miłości między dwiema kobietami, lecz brakuje tu czegoś, co złapałoby widza za gardło.
Ani razu nie czujemy silnej więzi z bohaterkami, co pozwalałoby bardziej im kibicować. Wszystko co je spotyka jest jakby na drugim planie. Szczęśliwie, one same w sobie są interesujące. Ten ekranowy duet bardzo dobrze się ogląda. Nagła znajomość i chęć coraz częstszego przebywania razem, zmienia życie bohaterek i pozwala im odkrywać siebie na nowo.
Zmuszone są do podjęcia decyzji, która wpływać będzie zarówno na ich życie, jak i losy ich bliskich, którym oczywiście nie będzie łatwo pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Pytanie tylko, czy Therese jest dla Carol kimś wyjątkowym, czy jedynie kolejną miłosną zachcianką.
Na to film nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Zagubione w uczuciach kobiety nie gwarantują w tej historii happy endu. To chyba największa, poza aktorstwem i ładną muzyką, wartość filmu Haynesa. "Carol" trudno jednoznacznie polecić. To dramat na ważny temat, po którym w pamięci zostaną nam tylko twarze głównych bohaterek.
Michał Derkacz
Carol, reż. Todd Haynes, prod. USA/Wielka Brytania, czas trwania 118 min, dystr. Gutek Film, polska premiera 4 marca 2016