Bumblebee - recenzja
2019-01-07 10:02:07Seria „Transformers” pod wodzą Michaela Baya wyczerpała się już dawno, jeszcze przed tym jak powstały trzy ostatnie odsłony w jego reżyserii. Można było przypuszczać, że na kolejne filmowe starcie Autobotów z Decepticonami przyjdzie nam poczekać długie lata. Okazuje się jednak, że wystarczyła zmiana podejścia do opowiadania historii oraz człowieka za kamerą i już można ucieszyć fanów kosmicznych robotów zamieniających się w pojazdy. Przytajcie recenzję filmu „Bumblebee”!
Travis Knight, który za animację „Kubo i dwie struny” był nominowany do Oscara, w „Bumblebee” prezentuje nam kameralną, ale wyjątkowo udaną opowieść o przyjaźni tytułowego robota z obchodzącą właśnie 18. urodziny bohaterką. Ta relacja wypada w filmie doskonale, a to dopiero początek zalet tej produkcji, która pozwala na nowo uwierzyć, że popularna seria wstaje z kolan.
Na czym polega ta wspomniana kameralność filmu? Otóż, oprócz epickiej bitwy o Cybertron, otwierającej film, w „Bumblebee” zobaczymy tylko 3 roboty - tytułowego „Trzmiela” oraz dwa złe Decepticony, które po bitwie ruszyły za nim w pogoń na Ziemię. Paradoksanie, zabieg ten okazał się zbawienny dla fabuły, która jak nigdy wcześniej w serii skupia się na relacjach miedzy poszczególnymi postaciami, a co za tym idzie - sprawia, że każdy z bohaterów dostaje więcej „czasu antenowego” i po prostu bardziej nas interesuje.
Oglądając ten film, realnie martwimy się o losy Bee i kibicujemy Charlie – dziewczynie, dla której kosmiczny robot stał się jedynym przyjacielem. Nawet bohaterowie z drugiego i trzeciego planu są interesujący, mają swoje historie i motywacje, nie mówiąc już o pierwszoplanowej Charlie, w którą tak znakomicie wciela się Hailee Steinfeld – piosenkarka i wschodząca gwiazda Hollywood.
Świetnym pomysłem było też przeniesienie akcji w rok 1987, dzięki czemu film „Bumblebee” możemy traktować jako zupełnie nowe otwarcie dla serii. Realia lat osiemdziesiątych widać tu na każdym kroku, a poziom dopracowania w scenografii, kostiumach i przede wszystkim – wspaniale dobranej muzyce jest wyjątkowo wysoki. Po każdej scenie tego filmu widać, że robili go ludzie z pasją, werwą i świeżymi pomysłami. Mamy tu lecący w telewizji serial „Alf”, mamy piosenki The Smiths, Duran Duran czy Bon Jovi, a fabularne inspiracje kultowym „E.T.” wypatrzy każdy miłośnik gatunku science-fiction..
Sceny akcji stoją na wysokim poziomie, podobnie jak efekty specjalne, które na szczęście znów prezentują nam imponujące transformacje robotów w pojazdy i na odwrót. Co prawda, nie ma tu wielu walk, ale te, które są mają swoją wagę i niosą ze sobą silny ładunek emocjonalny. „Bumblebee” to bardzo udane kino sensacyjne, na które zdecydowanie warto się wybrać do kina i głosując portfelem, pokazać, że na takie Transformersy czekaliśmy od początku.
Ocena końcowa: 8/10
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia w IMAX 2D.
Bumblebee, reż. Travis Knight, prod. USA, czas trwania 113 min, dystr. United International Pictures, polska premiera 4 stycznia 2019
fot. materiały prasowe Paramount Pictures