Broad Peak - recenzja
2022-09-15 12:28:29„Broad Peak” w reżyserii Leszka Dawida to fabularny film przedstawiający historię Macieja Berbeki, który w 1988 roku niemal zdobył szczyt tytułowej góry w Karakorum, a później już bezdyskusyjnie dokonał tego po 25 latach! Niestety sukces ten przypłacił życiem. Produkcja, która brała udział w konkursie głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, 14 września 2022 roku zadebiutowała także na platformie Netflix. Czy warto zobaczyć ten film? Przeczytajcie recenzję!
Jeśli nie śledziliście medialnych doniesień o wyprawach i ostatecznie - dramatycznych poszukiwaniach Tomasza Berbeki, to niestety w filmie „Broad Peak” także tego nie zobaczycie. Twórcy z jakiegoś powodu postanowili skupić się na akcji z 1988 roku, niż na tych znacznie ważniejszych i poważniejszych w skutkach z 2013 roku. Zamiast tego, co faktycznie mogłoby emocjonować widza i dawać aktorom podstawy do kreacji prawdziwie dramatycznych ról, dostaliśmy planszę z napisem, co stało się po wejściu na szczyt Broad Peak i napisy końcowe.
A wcześniej? Oprócz 45 minut zbliżeń na zaśnieżone twarze bohaterów i zamieć śnieżną, okraszoną sygnałami z radia, zaserwowano nam 30 minut z życia prywatno-rodzinnego Macieja Berbeki. Bohater, który po powrocie do kraju spędzał czas z żoną (fajnie, że Maja Ostaszewska dostała trochę czasu ekranowego i zwrócono uwagę na sukcesy malarskie żony Berbeki) oraz pomagał turystom zdobywać górskie szczyty (ale tego nie widzimy, a jedynie wspomina się o tym w jednym zdaniu), by na koniec dowiedzieć się, że jego sukces z 2013 roku wcale sukcesem nie jest.
20 końcowych minut filmu to paradoks, którego Leszek Dawid z pewnością nie planował, bo ostatecznie Maciej Berbeka jest postawiony w bardzo niekorzystnym świetle, a wydźwięk filmu to przestroga przed wspinaczką, a nie próba docenienia heroizmu himalaistów. Już wspomniana pierwsza część filmu pokazuje głównego bohatera jako kogoś pozbawionego instynktu samozachowawczego, który niczym podniecony dzieciak biegnie na ulicę w stronę zgubionej zabawki, nie widząc, że nadjeżdża ciężarówka.
Cały czas różne osoby zdecydowanie przestrzegają Berbekę przed ryzykiem, związanym z fatalnymi prognozami pogody, ale protagonista wie lepiej i z uporem brnie w coraz gorsze decyzje. Odłącza się od innych, nie bierze pod uwagę upływającego czasu (wspomina się o tzw. oknach pogodowych i spóźnieniach jakie zalicza) oraz chyba zapomina o rodzinie, która zostaje w domu, zamartwiając się o to czy mąż i ojciec wróci cały i zdrowy (jest scena temu poświęcona).
Podczas wywiadu przed wyprawą z 2013 roku bohater mówi – Muszę skończyć to co zacząłem, a później w trakcie – Nie po to tu przyjechałem by teraz zrezygnować. Ewidentnie stawia na szali swoje życie, by wejść na szczyt, podejmując kolejne złe decyzje, narażając siebie i innych (akcja poszukiwawcza, której nie zobaczyliśmy). To jest myślenie, które wpędziło do grobu już wielu śmiałków, więc trudno uwierzyć, że tak wybitna postać je powielała. Gdyby film „Broad Peak” nie był zapowiadany jako prawdziwa historia, to z pewnością zarzucalibyśmy jej bezsensowne zachowanie protagonisty.
Całość ratują miejscami naprawdę piękne zdjęcia z planach ogólnych oraz niezłe aktorstwo, choć jak mówiliśmy - mogło być ono fantastyczne, tylko obsada nie dostała scen, w których można się było wykazać. O dokonaniach Macieja Berbeki i osób, z którymi się wspinał zdecydowanie lepiej jest po prostu poczytać, albo poszukać typowo dokumentalnych materiałów wideo. Wtedy sami podejmiecie decyzję, czy uznać go za nieodpowiedzialnego szaleńca, czy podziwiać jako legendarnego zdobywcę 5 ośmiotysięczników.
Ocena końcowa: 4/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix