Boże Ciało - recenzja
2019-10-13 12:29:05„Boże ciało” w reżyserii Jana Komasy to film na który wiele osób czekało z niecierpliwością. W końcu jest on laureatem nagrody publiczności na festiwalu w Gdyni oraz nagrody specjalnej dla reżysera na festiwalu w Wenecji. Dodając do tego fakt, że film ten będzie ubiegał się o oscarową statuetkę, oczekiwania wobec niego rosną. O czym jest „Boże Ciało” i czy spełnia ciążące na nim wymagania?
Jest to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. 20-letni Daniel podczas pobytu w poprawczaku przechodzi duchową przemianę i skrycie marzy, żeby zostać księdzem. Jednak wyrok jaki na nim ciąży uniemożliwia mu zrealizowanie tego celu. Zostaje skierowany do pracy w zakładzie stolarskim, ale w wyniku zbiegu okoliczności zaczyna udawać księdza i prowadzić msze dla lokalnej społeczności. Odmieni to zupełnie nastrój pogrążonego w tragedii miasteczka.
„Boże Ciało” to kino które fascynuje historią i może nie jest tak ekspresyjne jak wcześniejsze filmy Jana Komasy – „Miasto 44” czy „Sala Samobójców” to potrafi wciągnąć widza w całości. Wszystko za sprawą świetnego scenariusza jak i klimatu, który tworzy wieś Jaśliska w Beskidzie Śląskim, gdzie głównie kręcono całą opowieść. Jest to najlepszy i najdojrzalszy film tego reżysera i wszelkie zachwyty są jak najbardziej uzasadnione. Nie ma się co dziwić, że Amerykanie chcą nakręcić na podstawie tej historii serial – wszystko co się dzieje na ekranie jest bardzo realne, a przez swoją unikatowość nie pozostawia widza obojętnym. Religia wymieszana z kryminałem daje mieszankę wybuchową i każe zastanowić się nad znaczeniem roli księdza w społeczności oraz o umiejętności wybaczania i dawania drugich szans.
Główny bohater dał mieszkańcom dokładnie to czego potrzebowali, potrafił ich wysłuchać i pocieszyć, a skostniałą religię ożywić. Zjednoczył się z ludźmi i w tym tkwiła jego siła. „Boże Ciało” oprócz fenomenalnych zdjęć, scenariusza i reżyserii jest również mocne aktorsko. Bartosz Bielenia, który gra tytułowego księdza kreuje swoją postać genialnie, a jego świdrujący wzrok jest momentami naprawdę przerażający. Widać w tej postaci sprzeczności – pragnie odciąć się od wcześniejszego życia, jednak ono wciąż w nim drzemie. Jest to rola, która po seansie zostaje z widzem przez dłuższy czas i prawdobodbnie może stać się dla artysty trampoliną w przyszłość. Młodemu aktorowi wtórują Aleksandra Konieczna w roli surowej kościelnej Lidii, a także Eliza Rycembel jako jej córka. Obie tworzą wyróżniające się kobiece postacie z krwi i kości.
Jest to film bardzo dobry, który spokojnie mógłby dostać nominację do Oscara, a nawet go otrzymać, ponieważ wyzwala ogrom emocji, a także trzyma w napięciu do ostatnich minut. Jednak w pewien sposób jest on zbyt naznaczony polskim akcentem, by Amerykanie mogli docenić go w pełni. W naszym kraju religia zajmuje potężną pozycję, a zaściankowość małych miasteczek czy wsi jest wciąż ogromna. Podsumowując - jest to zdecydowanie produkcja warta obejrzenia i każdy, kto jeszcze jej nie widział, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości.
Ocena końcowa: 8/10
Joanna Bim
Film obejrzałam w kinie Cinema City Wroclavia
fot. fot. Andrzej Wencel / Aurum Film