Bliźniak - recenzja
2019-10-28 09:34:29Jak wiemy, Will Smith jest super, ale dwóch Willów Smithów to już w ogóle szał! Taki zapewne był tok myślenia twórców filmu "Bliźniak", gdzie dzięki zastosowaniu nowoczesnych efektów specjalnych obserwować możemy odmłodzoną wersję 51-letniego gwiazdora. Czy to wystarczy, by film był wciągający i emocjonujący? Oczywiście, że nie wystarczy. Liczy się także fabuła...
"Bliźniak" to historia Henrego Brogana - najskuteczniejszego zabójczy świata, który z pewnych względów sam staje się celem swoich dawnych zleceniodawców. Bohater, który zabijał zawsze tylko "tych złych" zostaje oszukany i w pierwszej scenie filmu celnie strzela do naukowca, którego wyeliminować chciała "agencja". Za Henrym rusza jedyny człowiek zdolny "posprzątać" cały bałagan - młody klon naszego protagonisty - Junior (znakomite CGI). W całą sytuację wciągnięta zostaje też zdemaskowana przez Henrego agentka Danny (Mary Elizabeth Winstead), a na ratunek przychodzi im stary, dobry przyjaciel - Baron (Benedict Wong). Uciekając przez kopią najlepszego zabójcy świata nasi bohaterowie muszą dowiedzieć się, kin jest ten tajemniczy młodzieniec, a także wyrównać rachunki z jego szefem i "ojcem" (Clive Owen), który z kolei ma zamiar wyprodukować całą armię klonów.
Wszystko to może zdawać się chaotyczne, ale twórcy bardzo sprawnie rysują nam cały konflikt. Niestety w natłoku akcji ginie gdzieś ładunek emocjonalny, jaki powinniśmy odczuwać. Dramaturgia wydaje się sztuczna, a pokazywanie łez o oczach bohaterów nie wystarczy, byśmy jakoś szczególnie przeżywali to co dzieje się na ekranie. Teoretycznie cały rozwój akcji logicznie prowadzi nas przez kolejne sceny aż do finału, ale nie udało się zbudować postaci w taki sposób, byśmy trzymali kciuki za powodzenie ich planu. Pewnie ma to związek z niejasnym tonem całości. Czasem jest to typowy akcyjniak, by po chwili uderzać w poważne, dramatyczne tony, a na koniec serwować nam iście komediowe dialogi.
Ang Lee nie pokazał tego w spójny sposób, a niestety aktorsko też nie jest najlepiej, choć obaj Smithowie dwoją się... i troją (dosłownie!) by na ekranie działo się dużo i efektownie. A jeśli już przy akcji jesteśmy, to na szczęście ten element filmu zasługuje na pochwałę. Mamy świetnie zrobioną scenę pościgu na motorach, scenę walki wręcz Henrego i Juniora i mamy efektowną strzelaninę z opancerzonymi wrogami, przypominającą to co działo się w końcówce "Johna Wicka 3". Czy wersja 3D i 60 klatek na sekundę jest jakaś rewolucyjna nie potrafimy określić, bo zdecydowaliśmy się na zwykłe 2D, ale i w takiej wersji w oczy rzucają się kiepskie efekty ognia na postaciach czy wybuchów. Cała kasa poszła chyba na młodego bliźniaka Willa Smitha.
"Bliźniak" Anga Lee pokazuje, że reżyser ten, choć bardzo chce, średnio radzi sobie z kinem akcji. Zrobił tu kilka niezłych scen, ale całość nie wyrasta ponad przeciętność. Fabuła i emocje nie porwą widzów, ale jeśli jesteście fanami Willa Smitha, to "Bliźniak" powinien zadowolić was podwójnie!
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia.
fot. materiały Paramount Pictures