Aktorskie ekranizacje kultowych bajek - czy są nam potrzebne?
2016-11-03 12:36:21Disney odkrywa nową żyłę złota. Wytwórnia zaczyna koncentrować się na produkcji kolejnych ekranizacji kultowych bajek. Aktorskie filmy z pewnością zarobią miliardy, żerując na sentymencie widza do jego ukochanych animacji z dzieciństwa. Pozostaje tylko pytanie - czy to jest okej?
Takie praktyki mają miejsce nie od dzisiaj. Przez kina już dawno przewinęły się takie produkcje jak "Księga Dżungli", "Alicja w Krainie Czarów" (i kontynuacja - "Alicja po drugiej Stronie Lustra"), "Kopciuszek" czy "Czarownica". Z wymienionych, tylko ostatni tytuł wykazał się ciekawym podejściem do oryginału, jakim jest "Śpiąca królewna". Cała reszta koncentrowała się na odtwórczym przełożeniu materiału źródłowego na wielki ekran.
Były to filmy mniej lub bardziej udane, jednak sama idea ich powstawania dla wielu może być nie w porządku. W końcu historie te znamy już doskonale, a ich idealny obraz w naszych głowach może zostać nieodwracalnie narażony. Dodatkowo, nasza ciekawość często bierze górę nad argumentami "to nie oglądaj".
Disney już zapowiada aktorskie adaptacje takich bajek jak "Mulan" czy "Król Lew", a "Piękna i Bestia" zadebiutuje już w przyszłym roku. W sieci trwa debata, czy Emma Watson jest wystarczająco piękna by być Bellą, a to dopiero początek, bo kontrowersje obsady danej ekranizacji zawsze będą szeroko komentowane.
Czy aktorskie adaptacje kultowych bajek są nam potrzebne? Dotychczasowy trend jednoznacznie pokazuje, że tak. Widzowie głosują w tym sporze portfelami. "Kopciuszek" zarobił przeszło 500 mln dolarów, "Księga Dżungli" niemal miliard, a "Alicja w Krainie Czarów" ponad miliard! Aż strach pomyśleć, ile zarobi "Piękna i Bestia", choć z drugiej strony piękne wspomnienia są dla nas bezcenne, prawda?
Michał Derkacz
fot. kadr z filmu "Kopciuszek"/materiały prasowe