Akademia Dobra i Zła - recenzja
2022-10-19 15:49:5119 października 2022 roku na platformie Netflix pojawi się film „Akademia Dobra i Zła”. Jest to ekranizacja bestsellerowej serii książek Somana Chainaniego w reżyserii Paula Feiga. Produkcja skierowana do nastolatków (13+) opowiada o dwóch najlepszych przyjaciółkach, które chcąc uciec od smutnej rzeczywistości (jedna jest wyszydzaną wiedźmą, druga na dość nudnego życia na wsi) trafiają do fantastycznego świata, gdzie funkcjonuje tytułowa szkoła.
Akademia Dobra i Zła to miejsce, w którym chłopcy i dziewczynki szkolą się, aby zostać bajkowymi bohaterami lub złoczyńcami w bajkach, które mają potem służyć ludziom jako drogowskaz do podejmowania właściwych decyzji. Jednak wbrew oczekiwaniom aspirująca do roli księżniczki Sofia jest odesłana do „tych złych”, natomiast gustująca w bardziej mrocznych klimatach Agatha do „tych dobrych”. Czy to pomyłka, celowy fortel dyrektora szkoły, a może przeznaczenie? Bohaterki w czasie zajęć i poza nimi będą odkrywały swoją prawdziwą naturę i z czasem zadecydują o przyszłości całej instytucji.
Jakoś nie zdziwiło nas, że twórcy filmu wcale nie są zainteresowani odwołaniami do klasycznych bajek czy schematami jakie są w nich opisywane, a raczej skupiają się na takich motywach jak równowaga między dobrem a złem (choć ciągle dobro zwycięża), odkrywanie drzemiących w bohaterkach mocy i ich konflikty, by na koniec i tak uznać, że najważniejsza jest przyjaźń. Do tego dochodzi konieczny, ale na szczęście zupełnie drugoplanowy, wątek romantyczny (spór z chłopakiem w tle) oraz łamanie stereotypów, bo przecież nikt z definicji nie jest dobry albo zły, a już na pewno nie powinien decydować o tym wygląd zewnętrzny.
Sophie dla przykładu, jest dość ładną blondynką, ale będąc po stronie złych musi chodzić na lekcje brzydoty, ale dopiero po przemianie w gotycką sexy wiedźmę zyskuje podziw kolegów i koleżanek, które chcą być nagle jak ona. Wszystko to by potem zamienić się w typową, starą czarownicę z krzywym nosem (ale to nie ważne, bo tylko na chwilę). Te wszystkie sceny z zajęć szkolnych dla przyszłych bohaterów i antagonistów ostatecznie wydają się też zwyczajnie zbędne (do niczego nie prowadzą), a cierpi na tym tempo filmu, który trwa zdecydowanie za długo (ponad dwie godziny).
Lekcje dla młodych widzów są banalne i wykładane przy pomocy dialogów ekspozycyjnych. „Akademia Dobra i Zła” to przeciętna opowieść o przyjaźni, która może zmienić wszystko i wszystkich na lepsze. Film ratują nieco efekty specjalne, ale tu twórcy postawili na ilość, a nie na jakość. Produkcja jest wizualnie ciekawa i niektóre fantastyczne stwory czy rośliny są nieźle zaprojektowane, natomiast wykonanie CGI odsłania telewizyjny budżet (albo kiepskich wykonawców) z jakim trzeba było ekranizować książkę fantasy. Kolejny „Harry Potter” to z tego nie będzie.
Choć w obsadzie są takie gwiazdy jak Kerry Washington, Charlize Theron, Laurence Fishburne czy Michelle Yeoh, to widzimy tutaj ich bardzo złe role. Niczego ciekawego nie oferują też dwie młode aktorki w rolach głównych - Sophia Anne Caruso i Sofia Wylie. Grają co im kazano, ale nie widać, by efektowne kostiumy i makijaż skrywały jakieś szczególne pokłady talentu, którego tym razem nie pokazały. Chcemy się mylić, ale jeśli Netflix ma zamiar budować na tej obsadzie nową serię filmową (tak zapowiada ostatnie ujęcie), to casting już teraz storpedował te ambitne plany.
Ocena końcowa: 4/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix