Agnieszka Holland omawia kulisy pracy nad filmem "Szarlatan"
2020-09-01 13:12:0330 sierpnia 2020 roku w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocłąwiu odbył się przedpremierowy pokaz filmu "Szarlatan", a następnie spotkanie z reżyserką Agnieszką Holland. Po seansie autorka miała możliwość przybliżenia widzom różnych zagadnień dotyczących produkcji, jak współpraca z aktorami, problematyka filmu i praca na planie. W tym artykule zacytujemy kilka ciekawych wypowiedzi reżyserki, natomiast wato przeczytać też recenzję "Szarlatana" >>
Agnieszka Holland o Janie Mikolasku
Mikolasek nie był szamanem. Posługiwał się niekonwencjonalnymi narzędziami, których nie używa normalna medycyna. Diagnozował choroby, oglądając mocz, będącym źródłem wiedzy o ludzkim organizmie. Jeśli chodzi o jego znajomość ziół to rzeczywiście, miał dużą wiedzę na ich temat i poświęcił też temu bardzo dużo czasu. Był bardzo kreacyjny jeśli chodzi o kombinacje ziół, które dawały terapeutyczne oraz lecznicze efekty. Udało mu się uzdrawiać choroby, których tradycyjna medycyna z normalną, aptekarską zawartością półek nie była w stanie wyleczyć. Bardzo często ordynator szpitala na Bulovce w Pradze, posyłał mu pacjentów, z którymi nie dawał sobie rady.
W przypadku "Szarlatana" pokazujemy człowieka, w którym jest dobro i zło. Przedstawiamy jego impulsywną naturę w momencie strachu, czy niemożności zaakceptowania siebie samego. Pomimo tego, że kocha innego mężczyznę, nie jest w stanie sam się z tym pogodzić, co koliduje się z faktem, że jest to jedyna miłość jego życia - tłumaczy reżyserka filmu, Agnieszka Holland.
Reżyserka o początkach pracy nad filmem
Ostatnio tak jest, że tematy znajdują mnie same. Jeśli chodzi o "Szarlatana" to jego scenariusz dostałam od scenarzysty i producentki po tym, jak nakręciłam "Gorejący krzew". Wiedziałam, że jest w nim tajemnica i pewne bogactwo warstw. Dawał możliwość powiedzenia o wielu sprawach i to od widza będzie zależało, który z wątków będzie dla niego najważniejszy.
Chciałam zrobić taki film, sama postać Jana mnie interesowała, ale miałam kilka projektów przed sobą. W międzyczasie, zanim zabrałam się do "Szarlatana" na poważnie, zrobiłam "Pokot", dwa seriale i "Obywatela Jonsa", a oni cierpliwie czekali na mnie 4 lata. Każdy kolejny film jest doświadczeniem, które zmienia człowieka. Właściwie, jak zakończyłam produkcję kolejnych dzieł, nagle nie wiedziałam, dlaczego chciałam robić "Szarlatana". Kiedy ponownie przeczytałam ten scenariusz, pomyślałam: czy to jest moment, żebym robiła coś o czeskim uzdrowicielu? Nie mogłam się wycofać, bo tyle na mnie czekali. Zaczęłam myśleć o filmie tak, że w końcu zaczął mi się śnić. Poczułam wtedy taki rodzaj ulgi, że to weszło w mój system i zaczynam nad tym pracować.
O pracy z Ivanem Trojanem
Siła mojego charakteru i charyzma przejawiły się w tym, że udało mi się namówić Ivana, aby pokazał bohatera nie tak doskonale. Bardzo chciał uszlachetniać swoją postać, a ja wolałam, żeby przedstawił jego skomplikowanie i cenę, jaką się płaci za specjalny dar. Ciągnęliśmy to w dwie strony, jednak jest to sprawa zaufania. Ja bardzo ufam Ivanowi, jego talentowi i szlachetności, a on ufał mi, że jednak nie zepchnę go na bagna, w których utonie.
O współpracy z Josefem Trojanem
Młody Trojan to był taki dar od Boga, jaki zdarza się reżyserowi, jeśli ma szczęście. Dobrze, że film był tworzony 4 lata, ponieważ w międzyczasie Josef Trojan, drugi w kolejności syn Ivana dojrzał. Okazało się, że chce być aktorem i zgłosił się do agencji castingowej, a następnie został przyjęty do filmu. Jest bardzo podobny do ojca nie tylko fizycznie, ale również w takiej swojej intensywności ekspresji i poważnym stosunku do tego zawodu. Dystrybutorzy Polscy uznali, że chłopak jest tak ładny, że to on będzie na plakacie, a nie Ivan.
O filmie wrzuconym w obecną debatę polityczną
Robię filmy po to, żeby posłużyły jako jakiś rodzaj tematu, albo inspiracji do rozmowy o współczesności, chociaż nie jest to taka prosta sprawa. Jeżeli opowiadam o historii to wtedy kiedy wydaje mi się, że ma ona wymiar uniwersalny oraz w jakiś sposób się aktualizuje. Chciałabym, żeby moje filmy komunikowały się z tu i teraz. Między innymi, dlatego tak często opowiadam historię z przeszłości, ponieważ przeszłość nie jest martwa. Jest częścią współczesności, która nieustannie się aktualizuje.
O tym, jak film został przyjęty w Czechach
Film wyszedł tam do kin ponad tydzień temu (20.08.2020 przyp. red.) i spotkał się ze świetnym przyjęciem. Nawet bez pandemii odniósłby wielki sukces. Recenzje też są bardzo pogłębione, ciekawe i pozytywne. Myślę, że Czesi nie są tacy czarno-biali, to nie żywoty świętych ich interesują, tylko dramatyczne historie żywego człowieka i jego wyborów.
Wydarzenie we wrocławskim kinie było dla Agnieszki Holland pierwszą okazją do bezpośredniego kontaktu z widzami, od czasu premiery na Międzynarodowym Festiwalu Filmów w Berlinie. Autorka po seansie poczekała na fanów przed samą salą kinową. Z zachowaniem wszelkich wymogów sanitarnych można było porozmawiać z nią twarzą w twarz, dostać autofra, a nawet "przybić łokcia".
Barbara Szałasz
fot. materiały prasowe "Gutek Film"