"Zostaną po nas tylko guziki..."
2007-09-21 14:37:17„Zostaną po nas tylko guziki” – mówi w sowieckiej niewoli porucznik Jerzy (Andrzej Chyra) do rotmistrza Andrzeja (Artur Żmijewski). To jedna z wielu scen, które w filmie szokują. Szokują jednak nie poprzez epatowanie okrucieństwem, ale dzięki temu, że nagle podręcznikowa historia zamienia się w losy pojedynczych ludzi i rodzin.
To film o oficerach i inteligentach, którzy do końca pozostali wierni krajowi, ale chyba jeszcze bardziej o kobietach – żonach, matkach i córkach, równie nieugiętych i odważnych, co ich mężczyźni. Postacie Generałowej (Danuta Stenka), żony (Maja Ostaszewska) i matki (Maja Komorowska) rotmistrza, siostry porucznika pilota (Magdalena Cielecka) obrazują indywidualne cierpienie, które ma znacznie większą uczuciową siłę niż historyczne fakty.
To pierwsze dzieło o tragedii katyńskiej w historii polskiego kina. Realizacja tematu o tej randze wymagała od Andrzeja Wajdy nie tylko dużej odwagi, ale i ogromnego wyczucia. Reżyserowi udało się uniknąć nadmiernej patetyczności, choć jednocześnie film jest prawdziwą lekcją patriotyzmu. Uniknięto zbytniej drastyczności, mimo że nie brak scen niemal werystycznych. Nie ma tu oskarżenia wobec konkretnych postaci, a raczej wobec całego stalinizmu – żołnierze Armii Czerwonej są anonimowi, pojawiają się w dalekich planach. W widzu nad uczuciem nienawiści wobec wroga przeważa podziw dla determinacji i odwagi Polaków.
To pierwsze dzieło o tragedii katyńskiej w historii polskiego kina. Realizacja tematu o tej randze wymagała od Andrzeja Wajdy nie tylko dużej odwagi, ale i ogromnego wyczucia. Reżyserowi udało się uniknąć nadmiernej patetyczności, choć jednocześnie film jest prawdziwą lekcją patriotyzmu. Uniknięto zbytniej drastyczności, mimo że nie brak scen niemal werystycznych. Nie ma tu oskarżenia wobec konkretnych postaci, a raczej wobec całego stalinizmu – żołnierze Armii Czerwonej są anonimowi, pojawiają się w dalekich planach. W widzu nad uczuciem nienawiści wobec wroga przeważa podziw dla determinacji i odwagi Polaków.
„Katyń” to również opowieść o pierwszych powojennych latach i kształtowaniu się Polski Ludowej. W tej nowej rzeczywistości na nowo trzeba było ułożyć sobie życie. Ludzie robili to w różny sposób, nie brakowało postaw konformistycznych. Nastający komunizm jeszcze pogłębił dramat rodzin katyńskich – do niepowetowanej straty dodał zakaz mówienia o niej.
„Katyń” to kino zdecydowanie nowoczesne. Reżyser przeplata poszczególne wątki niczym Tarantino w swoich najlepszych filmach. Obraz świetnie uzupełnia efektowna, ale stonowana ścieżka muzyczna. Aktorsko to dzieło stanowczo powyżej oczekiwań, choć zarzut doboru „serialowej” obsady wydaje się być słuszny. Mniej znane, bardziej anonimowe twarze z pewnością zwiększyłyby - w odbiorze przeciętnego widza - autentyzm postaci.
My, Polacy, drwimy chętnie z Amerykanów i ich ogromnej dumy ze swojego kraju, która często przeradza się w przesadny zachwyt. Tak naprawdę powinniśmy im jednak zazdrościć, bo w nas znika powoli podziw dla swojego narodu i jego historii. „Katyń” to film przede wszystkim dla Polaków, który pozwala dumę z Polski autentycznie poczuć. Pokazuje – bez względu na to, jak bardzo górnolotnie to brzmi – korzenie narodu polskiego.
O zbrodni katyńskiej nikt nie miał się dowiedzieć. Dziś wiemy już wszyscy, a dzięki filmowi Andrzeja Wajdy, mamy też wielkie memento tego tragicznego wydarzenia. Wbrew obawom poległych oficerów, zostało po nich dużo więcej, niż guziki.
Joanna Jaszczak
joanna.jaszczak@dlastudenta.pl
Bilety na ten film możesz zarezerwować w Multikinie:
Słowa kluczowe: Katyń, recenzje recenzja Wajda film nowosci filmowe mord katyński kino kina stenka ostaszewska chyra