Zbrodnia i kara: geneza "Wrót do piekieł"
2009-12-09 09:40:32Bracia Sam i Ivan Raimi napisali pierwszą wersję scenariusza, na podstawie którego powstał film „Wrota do piekieł" (premiera 1 stycznia 2010) ponad 10 lat temu. Na początku zatytułowali go po prostu „Klątwa".
- Zawsze podobała nam się idea klątw - wyjaśnia Ivan Raimi. - Uwielbialiśmy wyobrażać sobie, co mogłoby się przytrafić zwykłej osobie, gdyby została obrzucona klątwą i znalazła się w takich niezwykłych okolicznościach.
W scenariuszu, młoda pracownica banku, specjalizująca się w udzielaniu pożyczek, Christine Brown jest prześladowana przez złe moce, po tym jak popełnia, niewielkie, zdawać by się mogło, wykroczenie i odmawia odroczenia spłaty pożyczki staruszce - niejakiej pani Ganush.
Według Sama Raimiego, film jest "prostą opowieścią z morałem", której bohaterka jest "naprawdę dobrą dziewczyną. Nikomu nie życzy źle i stara się zrobić karierę w Los Angeles. Christine ma chłopaka, na którym bardzo jej zależy i dla którego popełnia jeden bardzo zły uczynek. Podejmuje decyzję, żeby zgrzeszyć, czym uruchamia całą lawinę wydarzeń, zaś film opowiada o tym, jaka kara ją za to spotyka".
- Zależało nam, żeby Christine była moralnie niejednoznaczna - mówi Ivan Raimi. - Stara się dobrze sobie radzić w pracy, jak każdy. Jest zwykłą osobą, posiadającą cechy podobne do każdego z nas, pełną odcieni szarości, a nie czarno-białą. Dlatego według mnie jest ciekawa. Kara, jaka zostaje jej wymierzona jest niewspółmierna do popełnionego przez nią występku i obserwowanie, jak sobie z tym radzi jest fascynujące.
Jak inni przypadkowi bohaterowie, którzy stają się nimi niejako wbrew własnej woli, występujący w filmach, sygnowanych nazwiskiem Raimi (Ash Williams z „Martwego zła" czy Peter Parker ze „Spider-Mana"), Christine też jest przeciętną osobą, która przypadkowo trafia do nierealnego świata, istniejącego tuż obok znanej jej rzeczywistości. Bez ostrzeżenia zaczynają się jej przytrafiać niesamowite przypadki: zostaje zaatakowana przez nieznajomego w samochodzie, ma przerażające wizje i jeszcze gorsze koszmary, a to dopiero początek.
Pisząc scenariusz, bracia Raimi zastanawiali się, kto okaże się dręczycielem Christine, nie z tego świata. Ostatecznie zdecydowali się na mistycznego potwora, demoniczną Lamię. W różnych kulturach przyjmuje ona wiele postaci - od greckiej bogini, która zostaje morderczynią, gdy Hera porywa jej dzieci, przez ogra kanibala, po stwora, przypominającego centaura - lecz wszystkie one mają wspólną cechę.
- Legendy te łączy motyw, według którego demon zwany Lamią, gdy raz wzbudzisz jego gniew, nie ustanie, dopóki nie zaciągnie swojej przerażonej ofiary do piekła - wyjaśnia Ivan Raimi.
"Oto wspólny, okrutny mianownik". Sam i Ivan Raimi tak skonstruowali fabułę, że na początku filmu Christine pojawia się w każdej scenie. Widzowie oglądają tę mrożąca krew w żyłach opowieść z perspektywy głównej bohaterki. Właściwie, widz ma wrażenie, że zwiedza "dom strachów", a Christine jest jego przewodniczką. Wątki poboczne przestają mieć znaczenie w obliczu rosnącej paniki i rozpaczy bohaterki, uświadamiającej sobie swój los.
Elementem stanowiącym przeciwwagę dla przedziwnych doświadczeń Christine, scenarzyści uczynili jej racjonalnego, chłopaka, Clay'a, który usiłuje przekonać dziewczynę, że pani Ganush nie rzuciła na nią żadnej klątwy.
Sam Raimi chciał nakręcić film po napisaniu pierwszej wersji scenariusza, ale tempa nabrały inne projekty i „Klątwa" trafiła na półkę. Trylogia o „Spider-Manie" okazała się niemal dziesięcioletnim przedsięwzięciem i Wrota do piekieł dostały swoją szansę dopiero pod koniec 2007 roku. Wtedy producenci Rob Tapert - partner Sama Raimiego w Ghost House Pictures oraz wieloletni współpracownik Grant Curtis, zajęli się projektem i wyżej wspomniane studio filmowe zdobyło finanse na realizację filmu.
- To coś więcej niż zwykły horror czy thriller o zjawiskach nadprzyrodzonych - twierdzi Curtis. - Postaci są na tyle ciekawe, że widz angażuje się emocjonalnie. W każdym filmie Sama zaczynamy utożsamiać się z bohaterami.
Tapert wtóruje mu: - Sam ma wyjątkową szansę powrócić do stylu reżyserowania, który ja osobiście, jako fan horrorów uwielbiam w jego wykonaniu - dzikiego, szalonego i pełnego niespodzianek, zabierających cię w miejsca, które nie przyszłyby ci do głowy.
Producent, współpracujący z Raimim od wielu lat ciekaw był, co jego przyjaciel zdziała w filmie niskobudżetowym, po zrealizowaniu trzech wielkich produkcji z rzędu.
- Kiedy Sam wyreżyserował trzy filmy o „Spider-Manie", zdobył wszystkie umiejętności, dostępne reżyserowi - dodaje Tapert. - Doskonale zna się na kręceniu filmów oraz procesie powstawania efektów specjalnych. Wszystko to wykorzystał we „Wrotach do piekieł".
Materiały dystrybutora