Zabawa w chowanego - recenzja
2020-05-22 14:50:37Niemałe zamieszanie spowodowała kontynuacja filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Wiele osób czekało na dzień premiery dokumentu, 16 maja. Pierwsza część przedstawiła już widzom kontrowersyjny temat pedofilii w kościele katolickim. Nieskazitelna ranga duchownych spadła jak teatralna kurtyna. Chyba po raz pierwszy Polscy filmowcy zajęli się takim tematem na poważnie. I zrobili to dobrze, bo pierwsza odsłona wywołała przeróżne opinie. Spowodowała ogromną falę odzewu, ataków na twórców i wdzięczności, którą okazywali nawet duchowni. Jak sprawa wygląda w przypadku drugiej części dokumentu?
Zobacz także: film dokumentalny o ofiarach z Podkarpacia>>
Czy każdy brudy w swoim domu pierze?
"Zabawa w chowanego" zdecydowanie wskoczyła na wyższy poziom w porównaniu z "Tylko nie mów nikomu". I to nie tylko dlatego, że miała miejsce emisja filmu Sekielskich w TVN-ie 21 maja, a 23 maja na CANAL+. Drugą część dokumentu można traktować jako kontynuację poruszanego i badanego wcześniej tematu pedofilii wśród duchownych. O ile pierwsza część była dramatyczna i pretensjonalna, ta jest spokojniejsza, ale też bardziej dopracowana. Charakteryzuje się wyważoną dawką emocji i przemyślanym nacechowaniem obrazów. Bohaterami są młodzi mężczyźni, którzy o zgrozo jako bracia padli ofiarą lokalnego duchownego pod własnym dachem. Bezczelność sprawcy potęgowana była tym, że dokonywał swoich perwersyjnych działań w czasie obecności rodziców.
Wiara mówi, by wierzyć w ludzi, ale z pewnością nie w ślepy sposób. Zdrowe podejście i złoty środek przede wszystkim. Wszystko ma swoje granice, nawet postępowanie i działalność w przekonaniu, że to w imię dobra. Pewna więc jest jedna rzecz, że drapieżca zawsze wybiera sobie słabszą ofiarę, którą może zmanipulować i wykorzystać na swój sposób. Nierozerwalną umową, która gwarantuje trzymanie w ukryciu sprawcy i możliwość polowania są liczne groźby. Dziecko, gdy dorosły mówi, że Pan Bóg ukaże, posłucha. Żyjąc w strachu, będzie mierzył się ze swoim prześladowcą, nic nie mówiąc. W końcu posłuszeństwo jest bardzo ważne. Można by na podstawie dwóch filmów wyłuskać modus operandi sprawców w sutannach i stworzyć uniwersalny profil, który pokazywałby ich schemat działania czy postępowania.
Makieta wyraża więcej niż tysiąc słów
Sekielscy pokusili się w "Zabawie w chowanego" o bardziej wyrafinowane środki. Do symbolicznego ukazania dokonanych przestępstw użyto makiety domu i figurki. Nie trzeba było pokazywać wiele. Twórcy nadal wędrują z ukrytą kamerą w mało chwalebne zakątki, by wydobyć ze sprawców prawdę i odrobinę skruchy. Tak potrzebne słowa dla pokrzywdzonych prawie nie padają. Zamiast tego pojawiają się tylko żałosne tłumaczenia, które nijak rekompensują wyrządzone krzywdy. Molestowane osoby przez większość czasu, jak nie całe życie muszą borykać się z przeszłością, z tym, jak rzekomo przykładni ludzie ich skrzywdzili. Zrobili to nieodwracalnie, zabierając cudowny i niewinny pierwiastek ludziom, którzy chcieli służyć Bogu.
Nic dziwnego więc, że ich życie lega w gruzach i nie potrafią patrzeć na sprawy kościele w ten sam sposób. Bohaterowie filmu, którzy postanowili wyjawić swoją tajemnicę, okazali się wspaniałomyślnymi istotami, które znają moc przebaczenia. Nie tylko mierzą się codziennie z demonami przeszłości, ale dają szansę na wyjaśnienie. To druzgocące. To tylko początek, pojedyncza kropla w słonym morzu. Najgorsze jest to, że wiara przyjmuje przeciwny kształt i często bliscy ofiar nie zdają sobie sprawy z tego, że ich dzieci są pokrzywdzone. Czy nie mamy otworzyć naszych serc na to, co się dzieje? Nie chodzi o krytykowanie, ale sprytne i skrzętne ukrywanie prawdy przez złoczyńcę. Sprawca sprawnie usypia czujność rodziców, powołując się na swoją pozycję. W XXI wieku mocno się jej nadużywa i to stanowi bardzo poważny problem.
Ostateczny bilans
Pomyślmy, ile w takim razie osób zostało skrzywdzonych przez ludzi w sutannach. Mafia lawendowa działa nie od dziś. Każdego dnia poszkodowani muszą mierzyć się ze swoim strachem i jakoś żyć w cieniu przeszłych wydarzeń. Mogą być nieuleczalnie skrzywdzeni. Zdecydowanie nie jest to sprawiedliwe. Zwyrodnienie duchowe stanowi mocne zaprzeczenie zamysłu Kościoła. Dokument Sekielskich uczy więc kilku istotnych rzeczy. Jedną z nich jest to, że pokorne i posłuszne życie nie zawsze daje gwarancję szczęścia. Grzeczność czasem nie popłaca. W tak przewrotnym świecie trzeba o siebie walczyć, nawet jeśli dużo nas to kosztuje.
"Zabawa w chowanego" to dokumentalny hołd dla ludzi, którzy musieli wiele w swoim życiu wycierpieć. Często byli niewinnymi ofiarami, które zaczynały tak naprawdę poznawać świat. Nikt nie miał prawa zburzyć ich zamku z piasku i radości z życia. Może ciężko uwierzyć w historię bohaterów filmów Sekielskich, ale zło czai się wszędzie i różne ma oblicza. Nie ma więc sensu wrzucać wszystkich do jednego worka i mówić z przekonaniem, że po wyglądzie ten człowiek jest aniołem. Ksiądz to przede wszystkim człowiek, potem duchowny. Bardzo dobrze, że z inicjatywy dziennikarzy, jakimi są bracia Sekielscy powstała próba zdemaskowania czystego zła. Od nas zależy, czy ta idea umrze, czy znajdzie swoje zakończenie w miejscu sprawiedliwym.
Czy ten film jest kontrowersyjny? Tak, ale nie w takim stopniu, jak pierwszy. Czy ten film jest potrzebny? Wydawać by się mogło, że nie ma co rozdrapywać starych ran i siłą wyciągać brudów spod misternych dywanów. Jednak film o pedofilii w Kościele bardzo otwiera oczy na to, co się dzieje. Religijny przykład staje się złem. Nikt nie ma pojęcia, co przeżywają ofiary pedofilów, jak wygląda potem ich życie i czy w ogóle będzie jakoś wyglądać. Dosyć drastyczny przykład do nauki empatii.
Film Sekielskich zobaczyć możecie na platformie YouTube lub skorzystać z telewizyjnej emisji. Jakikolwiek sposób wybierzecie, ważne, że zdecydowaliście się zobaczyć ten dokument, bo naprawdę warto! Świadomość jest szalenie ważna. Dzięki niej można dokonywać zmian i pomagać innym przetrwać ciężki czas.
Ocena końcowa: 9/10
Paulina Jakubowska
fot.1: materiały prasowe
fot.2: screen Sekielski/YouTube
fot.3: screen Sekielski/YouTube