Z Aspergerem jej do twarzy
2010-02-05 09:40:09Komedia nie-romantyczna z przyspieszoną nauką o autyzmie. „Adam" - dla wielbicieli ciepłych, trochę naiwnych i na pewno słodko-gorzkich opowieści o walce ze przeciwnościami losu.
„Adam, jego mama i tata byli rodzinką gadających szopów, które żyły w Central Parku, w samym środku Nowego Jorku. Nie za bardzo tam pasowały. Ale tak sobie żyły" - tak zaczyna się bajka, którą pisze główna bohaterka nowego filmu Maxa Mayera. Życie Adama i Beth mogłoby przypominać bajkę - obserwacje astronomiczne i dylematy z doborem odpowiedniego teleskopu, tropienie szopów w centrum NY, utrzymanie z tworzenia zabawek czy pisania bajek.
Jednak historia w „Adamie" zdecydowanie nie jest bajką i nie kończy się jak bajka. Beth Buchwald (Rose Byrne) właśnie zmienia swoje życie - rzuca zdradzającego ją faceta, zmienia pracę, by dowiedzieć się, że jej ukochany tatuś jest oskarżony o kombinacje finansowe. Adamowi Raki'emu (Hugh Dancy) z kolei umiera ojciec, a potem on sam zostaje zwolniony z dającej mu poczucie bezpieczeństwa pracy. Ale przecież ciągle jest szansa na happy end. Gdyby nie jeden istotny fakt... Okazuje się, że ekscentryczny w zachowaniach Adam, sąsiad w domu, do którego wprowadziła się właśnie Beth, ma Zespół Aspergera. W dużym skrócie polega to na lekkim autyzmie, objawiającym się trudnościami w kontaktach społecznych, akceptowaniu zmian, nieelastycznym myśleniu czy obsesyjnych zainteresowaniach. I jak tych dwoje ma się dogadać, jak ma między nimi zaiskrzyć, gdzie tu komedia romantyczna ? - zapyta większość wzburzonych pozornym brakiem logiki widzów.
Moim zdaniem to nie wątek miłosny ma tu bowiem najistotniejsze znaczenie. Film ma dwa znaczące atuty - nie jest stricte czystą komedią (tu bez zaskoczenia) i oswaja z tą mało znanym zaburzeniem. Jednocześnie go nie gloryfikuje, nie demonizuje czy też nie koloryzuje - Dancy w roli Adama świetnie oddaje typowe dla aspergerowców trudności motoryczne, sztywny chód, problemy z rozumieniem sarkazmu, ironii, metafor, z odczytywaniem emocji i uczuć. Za to należą się duże brawa! Ale oprócz walorów poznawczych „Adam" silnie oddziałuje na emocje, tak że nie zwraca się uwagi na ewentualne wpadki w scenariuszu czy przegadane sceny. I mimo braku happy endu film krzepi i pociesza, że można walczyć ze swoimi słabościami i strachami - i wygrać. Nawet bez ukochanej osoby u boku.
Generalnie dobra obyczajówka edukacyjna. Gdyby na każde Walentynki powstawał film z TAKIM tematem ...
Karolina Kuśmider
(karolina.kusmider@dlastudenta.pl)