Samotność szpiega [Jack Strong – RECENZJA]
2014-01-31 10:46:09Władysław Pasikowski zaczyna od trzęsienia ziemi. Oto KGB wrzuca do rozżarzonego pieca hutniczego Olega Pieńkowskiego, radzieckiego oficera, który okazał się amerykańskim szpiegiem. W dalszej części filmu „Jack Strong” takich fajerwerków mamy mniej. Więcej gry nerwów i moralnych dylematów.
„Jack Strong” to mieszanka thrillera szpiegowskiego (gatunku, którym polski widz nie jest zbyt rozpieszczany) z psychologicznym dramatem. Pasikowski skupia się na przeżyciach najsłynniejszego polskiego szpiega. Obserwuje, jak jego działalność powoli prowadzi go do psychicznego wyczerpania, jaki wpływ na jego życie i zdrowie ma olbrzymi stres. Pokazuje też jego samotność. Ze swoim ściśle tajnym zadaniem jest sam na sam. Nie może nic powiedzieć nawet najbliższym. Więcej, jest przez nich niesprawiedliwie oceniany. Żona zakłada, że na pewno ma kochankę, syn uważa go za zatwardziałego komucha, mordercę mającego na rękach krew strajkujących robotników z Gdańska.
Pasikowski narazi się tym filmem wielu środowiskom. Lewicowi, socjalistyczni będą mieli mu za złe, że gloryfikuje postać płk. Ryszarda Kuklińskiego, szerokim łukiem omija wszelkie kontrowersje, jakie jego działania wywołały (publicyści i część polityków zarzucało mu zdradę kolegów-żołnierzy i złamanie przysięgi wojskowej). Konserwatyści i prawicowcy oburzą się usprawiedliwianiem i wybielaniem żołnierzy służących PRL. Grany przez Ireneusza Czopa Marian Rakowiecki cierpi po tym, jak musiał strzelać do robotników w Gdańsku, a gen. Wojciech Jaruzelski (Krzysztof Dracz) wprowadza stan wojenny po solidnej burze od „radzieckich sojuszników” i groźbie, że ZSRR powtórzy swój manewr z 1968 roku z Czechosłowacji. Sam reżyser broni się, że właśnie taki obraz wyłonił mu się po spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi pułkownika, a także skrupulatnym zapoznaniu się z wywiadowczymi archiwami. – Po przeczytaniu setek stron dostępnych i odtajnionych dokumentów zrobiłem najuczciwszy, jak umiałem, film opowiadający prawdziwą historię pułkownika – powiedział Pasikowski w wywiadzie dla tygodnika „Polityka”.
Filmowy Jack Strong (pseudonim operacyjny Kuklińskiego) ma jednego wroga. Nie ludzi, nie partię, nawet nie Związek Radziecki (jest w końcu cudownym dzieckiem armii i genialnym taktykiem). Kukliński decyduje się na współpracę z CIA dopiero, kiedy odkrywa sowiecką doktrynę wojenną, która zakłada całkowite zniszczenie Polski w nuklearnym konflikcie dwóch mocarstw. Później akcja filmu sprawnie przenosi się z warszawskich ulic do kremlowskich gabinetów i siedziby CIA w Waszyngtonie. Cel? Pokazać złożoność sytuacji, dać widzowi poczucie, na ilu płaszczyznach rozgrywa się ten dramat i o jak wielką stawkę toczy się ta gra.
I jak się w tym wszystkim odnajduje widz? Przede wszystkim „Jack Strong” to film sprawnie zrealizowany, dobrze trzymającym napięcie. Popisowo w rolę tytułową wciela się Marcin Dorociński, podobać się mogą rolę drugoplanowe (Mirosław Baka, Ireneusz Czop, Krzysztof Pieczyński). Odnieść można jednak wrażenie, że twórca „Psów” podszedł do postaci Kuklińskiego zbyt nabożnie. Jawi się on tutaj jako osoba niemal niedorzecznie czysta i honorowa - cudowne dziecko wojska, genialny taktyk, kochający, ale surowy ojciec, wierny mąż i wielki patriota – która praktycznie w pojedynkę chroni ludzkość przed III wojną światową i w znaczącym stopniu przyczynia się do upadku ZSRR.
Odbiór filmu zależeć będzie od tego, jak się na niego nastawimy. Zawiedzeni mogą poczuć się zwłaszcza ci czekający na dramat historyczny czy rzetelną biografię. Pasikowski tworzy bowiem emocjonujący film sensacyjny, z nagłymi zwrotami akcji, od którego trudno oderwać wzrok.
Jack Strong, reż. Władysław Pasikowski, prod. Polska, czas trwania 120 min, dystr. ITI Cinema, polska premiera 7 lutego 2014
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)