Ród smoka - recenzja odcinka 6.
2022-09-27 11:56:046. odcinek serialu „Ród smoka” od początku wrzuca nas na głęboką wodę, pokazując poród Rhaenyry na 10 lat po ślubie z Laenorem. Minęło 10 lat! Szybko okazuje się, że para ma już trzech synów, ale żaden nie jest podobny do ojca. Blada cera i czarne włosy wskazują raczej na to, że biologicznym ojcem chłopców jest dowódca straży. Dokładnie wokół tej sugestii kreci się niemal cała fabuła tego epizodu.
Przeskok w czasie wiąże się także z wymianą aktorek na starsze. Nie jest to jeszcze czas na ostateczną ocenę castingów, ale Olivia Cooke zdecydowanie bardziej przypomina Alicent jaką pamiętamy z pierwszej połowy sezonu, niż Emma D'Arcy młodą Rhaenyrę. Pomijając taki detal jak zmiana kształtu nosa tej drugiej, mamy wrażenie, że bohaterkom zmieniła się też osobowość a to już większy problem. Można to po części wytłumaczyć biegiem lat i nabytymi doświadczeniami, ale z drugiej strony skoro nie pokazano nam, co działo się przez 10 lat (oprócz tego, że dzieciaki podrosły), to musimy zakładać, że nie było to coś istotnego.
No właśnie, dzieciaki! Dobrą chwilę zajmuje zorientowanie się w tym, kto z młodzieży jest kim, bo mamy tu dzieci w różnym wieku, o różnych kolorach włosów, a w dodatku wszyscy biorą udział we wspólnych zajęciach z tresury smoków i szermierki. Zachowują się przy tym jak typowe dzieci, więc widzimy tu dokuczanie, wyzywanie, wyśmiewanie, ale też oznaki dojrzewania oraz surowe nauki zarówno ze strony rodziców jak i nauczycieli.
Podczas tego nauczania ma miejsce kluczowy incydent całego odcinka, gdy Criston (nadal ma wielkiego focha na Rhaenyrę i faworyzuje dzieci Alicent) prowokuje i godzi w dumę Ser Harwina, który tłucze go na kwaśne jabłko, tym samym skazując się na stratę posady i przymus opuszczenia zamku. To powoduje lawinę konsekwencji i idealną okazję do pogłębienia zarzutów wobec księżniczki i pochodzenia jej potomstwa.
Rhaenyra wyznając zasadę, że najbliżej trzeba trzymać się wrogów (a Alicent na tym etapie szczerze jej nienawidzi) składa propozycję połączenia rodów poprzez ślub ich dzieci, ale pomysł ten szybko zostaje storpedowany przez królowa, która mówi Viserysowi „po moim trupie”. Czy ona nie wie, że w tym uniwersum takie teksty mogą się spełnić? Tak czy siak, Rhaenyra ma dość, więc samodzielnie decyduje, że razem z mężem i dzieciakami opuści królewski zamek i pojedzie na Smoczą skałę w ramach „unikania sztormu”.
Wydaje się jednak, że konfrontacja z Alicent jeszcze nadejdzie, bo dostajemy tutaj dość niespodziewany zamach ze strony Larysa („konsultanta” królowej) - syna namiestnika, brata Harwina, na właśnie tych dwóch. Dla Alicent to wyczekiwana zemst za odprawienie Otto, a dla Larysa szansa na przyszłą nagrodę i dowód lojalności. Natomiast ich dialog podczas kolacji po tym zajściu nabiera dodatkowego znaczenia. Taj jak Larys nie czekał z rozpoczęciem jedzenia i picia na Alicent, tak samo jednoosobowo podjął decyzję o zamordowaniu królewskiego namiestnika i swego brata. Ona ewidentnie nie była tym faktem zachwycona. Tu widać też, że Olivia Cooke jest o klasę lepszą aktorką niż jej poprzedniczka w tej samej roli i często wyrazem twarzy przekazuje więcej niż słowami.
Rotacje castingowi poprawią pewnie poziom dramatycznych scen pod koniec sezonu, ale po 6. odcinku nadal mamy wrażenie, że twórcy trochę przesadzili, niemal resetując wszystkie wydarzenia i zaczynając sezon od nowa. W wątku Daemona (który wcale nie zestarzał się) także przecież musimy połapać się gdzie on jest, z kim jest i jakie ma dzieci, by już za chwilę obserwować wyraźną klamrę z pierwszym epizodem, gdy ponownie nieudany poród kończy się śmiercią matki (w tym wypadku także dziecka).
Musimy tu wspomnieć o fantastycznie wykonanych smokach, nie tylko w scenie latania na nich, ale też tej finałowej, gdy stary i wielki smok Vhagar początkowo odmawia spalenia swej pani, gdy ta daje mu wyraźny rozkaz. Efekty specjalne robią wielkie wrażenie, ale bardzo cieszy nas również fakt, że twórcy wyraźnie zaznaczają różnice miedzy poszczególnymi smokami, nawet w takich szczegółach jak wiek skóry, styl siodłania czy kształt skrzydeł. Nie możemy się doczekać, aż będą musiały stanąć do walki!
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe HBO