Recenzje - Kino

Przez łóżko do serca (To tylko seks - recenzja)

2011-09-23 09:54:42

Gatunek rom-com ma się naprawdę nieźle. I może „To tylko seks” jest sklejką wykorzystanych pomysłów i klisz, ale klej w niej jest świeży i wciąga się go wyśmienicie, dzięki mistrzowskiemu składowi chemicznemu.

Obydwoje według swoich byłych partnerów są zepsuci i niedostępni emocjonalnie, obydwoje mają dużo zobowiązań związanych z pracą. I obydwoje mają dość – przynajmniej na jakiś czas – uczuć, które są nieodłączną częścią związku męsko-damskiego. Ale Dylanowi (Justin Timberlake) i Jamie (Mila Kunis) brakuje też najzwyczajniej w świecie seksu. Dlatego, z ręką na iPadzie, przyrzekają sobie nie angażować się emocjonalnie i odbywać stosunki seksualne tak niezobowiązujące, jak gra w tenisa. Kolejne sety jednak upływają, a dwójka „friends with benefits” (to dość popularne określenie) coraz bardziej ma ochotę wyrzucić rakiety do śmieci i poprzytulać się na korcie. Czy przedmiotowe wykorzystywanie seksu obroni piłkę meczową miłości?

Gdyby istniał Oscar za najlepszą parę ekranową, Justin Timberlake i Mila Kunis z pewnością otrzymaliby co najmniej nominację do niego. Dawno bowiem w kinie nie było tak magicznej i mistycznej chemii, której nie powstydziliby się nawet Astaire i Roberts. Nie chodzi mi tu nawet o zawężenie tego zjawiska tylko do gatunku komedii romantycznej, ale wręcz rozszerzenie na kategorię filmu fabularnego w ogóle. Kunis i Timberlake dokonali rzeczy niezwykłej, widocznie cudownie bawiąc się na planie jak sześcioletnie dzieci, pełnią radości i bez sztywnych ram.

Poza nimi tak naprawdę nikt nie istnieje na ekranie. Swoje epizody ma Woody Harrelson, dla którego jest to już kolejna rola homoseksualisty w karierze. Także Patricia Clarkson jako matka Jamie i Jenna Elfman, grająca siostrę Dylana, są uzupełnieniem tej urzekającej układanki, ułożonej dookoła dwóch dominujących elementów. Osobno te elementy są nierówne – według mnie, Mila Kunis zdecydowanie lepiej poradziła sobie ze swoją rolą, natomiast u Justina, jakkolwiek bardzo korzystnie rozwijającego się w swojej aktorskiej karierze,  widoczne były pewne braki w kunszcie. To wszystko staje się jednak nieważne, gdy ci dwoje zaczynają wspólnie grać, bo tworzą widowisko naprawdę niezapomniane.

Dobrze napisany scenariusz ułatwił im tę sztukę, choć odkrywczy to on nie jest. Jednak ta historia jest jak sztaluga dla tego przepięknego obrazu, malowanego dwoma pędzlami. Nienachalny, ale cholernie inteligentny i soczysty humor dodaje całości pikanterii i tworzy niezwykły klimat, wykraczający poza schematy komedii romantycznej. Do tego stopnia, że nawet kilkanaście dni po seansie filmu dalej co jakiś czas przypominasz sobie żarty z niego i dalej śmieszą cię one do rozpuku, w czym wielka zasługa zarówno scenarzystów, jak i aktorów, którzy te kwestie wypowiadali.

Nawet sceny-potencjalne wyciskacze łez są tutaj wyważone i po prostu pasują do całości. Mnie ten film bardzo zaangażował emocjonalnie, po reakcjach innych ludzi mogę założyć, że nie byłem w tym odosobniony. Na tyle wciągasz się w tę niesamowitą chemię między aktorami, że autentycznie zaczynasz im kibicować i przeżywasz ich chwilowe porażki. O dziwo, niezwykle przejmujący i wzruszający jest wątek ojca Dylana, cierpiącego na Alzheimera. Sprawnie wpleciony i posuwający akcję do przodu, tylko zwiększa ładunek emocjonalny, jaki niesie ze sobą „To tylko seks”.

Nie mogę się powstrzymać przed napisaniem, że jako facet, zaczynasz też marzyć o takiej dziewczynie, jak Mila Kunis/Jamie. Zadziornej, z pazurem i humorem, przy okazji pięknej i z dystansem do siebie. To świadczy o talencie aktorskim tej, wciąż przecież młodej, dziewczyny. Przy okazji twórcy przemycają wiele przyziemnych prawd o miłości – np. opowiadanie sobie o najdrobniejszych i najmniej istotnych szczegółach dnia – a także z odwagą i ochotą zdradzają tajemnice, które zazwyczaj zostają nawet nie tyle w alkowie, co w toalecie obok niej („wiesz, jak trudno jest sikać z erekcją?”). Powtórzę: robione jest to z wyczuciem i wielką zabawą.

Gem, set i mecz, chciałoby się powiedzieć. „To tylko seks”, jak dla mnie, wygrywa tegorocznego Wielkiego Szlema w dziedzinie komedii romantycznych.  Przy tym zawodniku reszta to zwykli podawacze piłek. Fantastyczna relacja pomiędzy Milą i Justinem, inteligentny humor i urzekająca, emocjonalnie angażująca historia to dla mnie najlepsze podsumowanie tego filmu. Ma on w sobie jakąś magię – dla niej na pewno jeszcze nieraz do niego powrócę. Z serca polecam!

To tylko seks, reż. Will Gluck, prod. USA, czas trwania 109 min, dystr. UIP, premiera 23 września 2011


Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Recenzja powstała dzięki uprzejmości:

Słowa kluczowe: to tylko seks opinie friends with benefits mila kunis justin timberlake komedia romantyczna

To tylko seks (11)

Polski plakat
To tylko seks  - Zdjęcie nr 2
To tylko seks  - Zdjęcie nr 3
To tylko seks  - Zdjęcie nr 4
To tylko seks  - Zdjęcie nr 5
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?

Aquaman i Zaginione KrÃłlestwo
Aquaman i Zaginione Królestwo - recenzja wydania Blu-ray

Czy warto zobaczyć ten film? Jakie dodatki są na płycie Blu-ray?

Polecamy
Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda
Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda - recenzja

Czy świat magii oczaruje nas po raz kolejny?

Boże Ciało - recenzja

Oceniamy polskiego kandydata do Oscara. Czy spełnia oczekiwania?

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?