Przemiana - recenzja
2018-06-17 14:07:2815 czerwca 2018 do polskich kin wszedł film „Przemiana”. Jest to ekranizacja bestsellerowej powieści dla młodzieży autorstwa Margaret Mahy. Książka sprzedała się w kilkuset tysiącach egzemplarzy na całym świecie. Czy film o nastoletniej czarownicy, próbującej zdjąć śmiertelne zaklęcie z młodszego brata, także odniesie sukces? Czy warto zobaczyć dzieło Mirandy Harcourt i Stuarta McKenzie'ego? Przeczytaj recenzję!
Miejscem akcji filmu jest miasto, które ucierpiało podczas trzęsienia ziemi. W niektórych ujęciach widzimy zniszczone domy czy drogi, a i główna bohaterka zamiast dachu nad głową ma rozciągniętą plandekę. Jednak wbrew pozorom nie mamy tu do czynienia z kinem katastroficznym. „Przemiana” to dość typowy przykład filmu młodzieżowego, z mocnymi elementami science-fiction. Nasza protagonistka - Laura, to nastoletnia dziewczyna, mieszkająca z matką (tata nie żyje) i kilkuletnim bratem - Jacko, którym stale musi się opiekować. Dziewczyna wiedzie spokojne życie przeciętnej licealistki, jednak wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia jakiś podejrzany, starszy pan, rzuca urok - zły czar na chłopca.
Dziecko zapada na śmiertelną chorobę, a Laura musi odnaleźć sposób na uratowanie brata, nim złoczyńca niczym pasożyt, „wyssie” całą energię życiową Jacko. W tym pomaga jej tajemniczy do tej pory kolega ze szkoły - Sorensen (Nicholas Galitzine), którego rodzina okazuje się być czarownikami. Laura musi przejść tytułową przemianę, by mieć szanse w walce o życie brata.
Tak w skrócie prezentuje się fabuła tego filmu. Mamy tu zatem wiele podobieństw do serii „Zmierzch” czy innych produkcji, w których nastoletni bohater musi odkryć w sobie nadzwyczajne zdolności, by kogoś uratować, a jednocześnie wpada w wir uczuć do ledwo poznanego rówieśnika. Jednak „Przemina”, na szczęście, ma swoje cechy szczególne. Film jest raczej kameralny, a w obsadzie nie znajdziemy gwiazd Hollywood. Najbardziej rozpoznawalnym aktorem jest w obsadzie jest Timothy Spall, grający złego czarownika. Na spore pochwały zasługuje za to Erana James, wcielająca się w postać głównej bohaterki. Dziewczyna ma w sobie sporo uroku i charyzmy, co pomaga jej grać zagubioną i przestraszoną, a jednocześnie bardzo odważną i zadziorną postać.
W filmie nie zobaczymy wielu imponujących scen akcji czy efektów specjalnych, ale te które pojawiają się pod koniec stoją na zadowalającym poziomie. Ładne są także zdjęcia, szczególnie w ujęciach z szerokim planem, gdy możemy podziwiać piękne plenery i nietypową scenerię, o której wspominamy wcześniej.
Fabularnie wszystko jest zrealizowane całkiem solidnie, choć twórcy kilkukrotnie wpadają w pułapki logiczne, a i postępowanie postaci nie zawsze jest mądre. Także wątek miłosny wypadł blado i niewiarygodnie. Zaletą jest natomiast niezłe tempo i brak zbytnich przestojów w akcji. Historia przebiega liniowo, punkty zwrotne są wyraźnie zaznaczone a konflikt czytelny. Finał mógłby być efektowniejszy, ale to jak bohaterka poradziła sobie z czarnym charakterem jest satysfakcjonujące.
Ostatecznie, „Przemiana” to młodzieżowy film, który powinni oglądać raczej fani opowieści o nastolatkach z super mocami czy innych produkcji o magach i wiedźmach. Postronny widz nie znajdzie tu niczego nadzwyczajnego, chyba że zachwyci go rozpoczynająca aktorską karierę Erana James.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
Przemiana, reż. Miranda Harcourt, Stuart McKenzie, prod. Nowa Zelandia/Wielka Brytania, czas trwania 95 min, dystr. Mayfly, polska premiera 15 czerwca 2018
fot. materiały prasowe