Proces Siódemki z Chicago - recenzja
2020-10-19 09:51:4916 października 2020 na platformie Netflix pojawił się nowy film z gatunku dramatu sądowego. Tytułowy "Proces Siódemki z Chicago" miał miejsce w 1968 roku, po tym jak masowe protesty przeciwko wojnie w Wietnamie przerodziły się w brutalne starcie manifestujących z policją i Gwardią Narodową. Przed sądem stanęli liderzy protestujących, którym zarzucano nawoływanie do agresji i prowokowanie burd na ulicach miasta. Czy "Proces Siódemki z Chicago" do dobry film? Przeczytajcie recenzję!
Aaron Sorkin (scenariusz i reżyseria) opiera swój film na faktach, a sama historia procesu wydaje się być interesująca, ale wykonanie pozostawia już sporo do życzenia. Film składa się z trzech przeplatających się motywów. Przede wszystkim obserwujemy sam proces, który trwał wiele tygodni, a w trakcie posiedzeń trwała prawda i ustna walka między oskarżonymi a stronniczym sędzią. Sceny z sali sądowej przeplatane są naradami oskarżonych z obrońcą, pomiędzy kolejnymi posiedzeniami. Trzecim i najciekawszym elementem są retrospekcje samych zamieszek i kulis starcia manifestujących z policją. Widzimy tu wydarzenia z perspektywy różnych postaci, stojących po obu stronach.
Seans filmu "Proces Siódemki z Chicago" jest niestety dość nużący, a wspomniane motywy nie łączą się w spójną całość, która jest w stanie nas wciągnąć w opowieść i zainteresować na tyle, byśmy trzymali kciuki za ostateczne wyroki i losy bohaterów. Brakuje tu polotu, tempa, rytmu, duszy i werwy. Film jest poprawny technicznie, a jako lekcja historii również jest okej, ale nie jest to dzieło, które można postawić obok najlepszych dramatów sądowych w historii kina.
Jest to film po prostu przeciętny, a największą jego zaletą jest doskonałe aktorstwo, w wykonaniu takich gwiazd jak Eddie Redmayne, Sacha Baron Cohen, Yahya Abdul-Mateen II, Joseph Gordon-Levitt, Mark Rylance, czy Frank Langella. Zwłaszcza ten ostatni, w roli absurdalnego wręcz wrogo nastawionego do oskarżonych sędziego jest bardzo charyzmatyczny, a jeden z bohaterów określa go jako "podejmującego decyzje oburzające nawet w Hondurasie".
W jednej z początkowych scen filmu obrońca tytułowej siódemki mówi - "Są sprawy cywilne i karne. Polityczne nie istnieją". Trudno jednak odnieść inne wrażenie, jeśli proces dotyczy protesty przeciwko wojnie w Wietnamie. Warto też zwrócić uwagę, że "Proces Siódemki z Chicago" paradoksalnie prezentuje aktualne dziś problemy, dotyczące zarówno konfliktów zbrojnych, w które angażuje się USA, jak i traktowania opozycji oraz afroamerykańskich obywateli. Jest to zatem wartościowe kino i potrzebne. Gdyby tylko zostało lepiej wykonane...
Ocena końcowa: 5/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix