Recenzje - Kino

Prezenty z nieba - recenzja

2020-11-17 11:48:26

Wraz z początkiem listopada w powietrzu zaczyna unosić się świąteczna atmosfera. Witryny sklepowe zaczynają przyciągać nas zimowymi, bożonarodzeniowymi ozdobami, a serwisy streamingowe nie pozostają w tyle, podsuwając, nastrajające na ten okres w roku, playlisty i filmy. Jedną z takich propozycji jest najnowsza produkcja platformy Netflix pt. "Prezenty z nieba" (oryg. "Operation Christmas Drop"). Czy przypadły nam do gustu święta na rajskiej wyspie z wiórkami kokosowymi zamiast białego puchu? Przeczytajcie recenzję!

Kadr z filmu

O czym jest film "Prezenty z nieba"?

"Prezenty z nieba" to dość nietypowa, bo oparta na prawdziwym wątku akcji pomocy humanitarnej, świąteczna komedia romantyczna w reżyserii Martina Wooda. Swoją premierę na platformie Netflix miała 5 listopada, a w jednej z głównych ról możemy oglądać Alexandra Ludwiga znanego m.in. z roli Cato w "Igrzyskach śmierci" oraz Björna Żelaznobokiego z serialu "Wikingowie".

Trudno jednoznacznie określić, o czym konkretnie jest film, lecz już po pierwszych minutach możemy domyślić się, jak potoczy się jego akcja. Poruszonych zostaje tu wiele wątków, przez co każdy potraktowany jest po macoszemu. Święta Bożego Narodzenia, pracoholizm, śmierć matki, problemy z komunikacją rodzinną, miłość i chęć niesienia pomocy, to tylko nieliczne z nich.

Ogólnie zostaje nam przedstawiona historia głównej bohaterki - Ericy Miller (Kat Graham). Ta młoda, ambitna, marząca o politycznej karierze kobieta tuż przed świętami dostaje polecenie, przygotowania raportu dotyczącego funkcjonowania bazy sił powietrznych na wyspie Guam od swojej szefowej tj. kongresmenki Angie Bradford (Virginia Madsen). Chcąc jak najlepiej zrealizować zadanie, by otrzymać upragniony awans, dziewczyna leci z Waszyngtonu na wyspę położoną na południowym Pacyfiku. Na miejscu jej przewodnikiem po jednostce zostaje Kapitan Andrew Jantz (Alexander Ludwig), który ma zrobić wszystko, by Erica zdecydowała się napisać pozytywny raport o bazie i nie spowodowała jej zamknięcia lub relokacji. 

Odczucia w trakcie oglądania filmu

To, że od pierwszych minut jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jak potoczy się akcja, nie napawa optymizmem, a już na pewno nie pomaga w wysiedzeniu przed ekranem 95 minut, bo tyle trwa film. Dodatkowo niektórym koncepcja osadzenia opowieści w pocztówkowej scenerii rajskiej wyspy, kontrastującej z ciężkim sprzętem wojskowym, może dostarczyć trudności w nastrojeniu się "na święta". Nie zaznamy tu też większych wybuchów śmiechu. Może od czasu do czasu zdarzy nam się lekko unieść kącik ust, ale na więcej nie ma sensu czekać.

Wątek romantyczny też może nie spełniać oczekiwań widzów, gdyż postaci na początku z pozoru nie darzą się sympatią, a na drugi dzień już chcą się całować. Wygląda to trochę tak, jakby ktoś sobie nagle przypomniał, że miała to być komedia romantyczna i postanowił, że zaraz po pokazaniu przez Andrew odległej wyspy, na której dzieci nie mają dostępu do nauki, Erica od razu się w nim zakocha. Poza tym głównej bohaterce ogólnie brakuje asertywności. Niby mówi nie, ale zaraz robi inaczej, bo jeden uśmiech wysokiego blondyna sprawia, że na wszystko się zgadza. 

Dziwne jest też to, że towarzyszymy bohaterom cały czas i nie odstępujemy ich na krok, a jednak dużo rzeczy jest załatwiane za naszymi plecami. W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że doba na wyspie jest znacznie dłuższa niż normalnie. Oczywiście każda przeszkoda spotyka się ze "świątecznym cudem" i zostaje rozwiązana. Nawet pogoda ostatecznie dostosowuje się do planów jednostki.

Zobacz też: Recenzja filmu "Elegia dla bidoków".

Niezręczne momenty i błędy w filmie

Pomimo ładnych kadrów, uroczej historii i ogólnej radości płynącej z ekranu, uważniejszy widz może wyłapać kilka wpadek oraz momentów, które przyprawią go o dreszcz zażenowania. Miejsce pierwsze zdecydowanie przypada pojawiającej się nagle w historii jaszczurce, a dokładniej gekonowi, który mieszka na ścianie w tymczasowym domku głównej bohaterki i według wierzeń wyspiarzy, przynosi szczęście. Oprócz tego, że nie wnosi nic do fabuły filmu, poza humorem niskich lotów, to jest tragicznie zanimowany. Wygląda jak słabo dopracowany model 3D z aplikacji do łapania stworków w realnym świecie. 

Jednak to nic w porównaniu ze stale znikającymi i pojawiającymi się plamami potu na ubraniach czy nieulegającymi rozmoczeniu kartonami, które po zrzucie z samolotu do oceanu są wyciągane na brzeg w stanie nienaruszonym. Również ludzie wyglądają doskonale cały czas. Po wyjściu ze śmigłowca rozpuszczone włosy Ericy pozostają pięknie ułożone. Trudno uwierzyć nawet w sceny z ulewnym deszczem, gdyż moczy on zaledwie fryzurę (w dalszym ciągu mocno wystylizowaną) i ramiona bohaterki, jakby ktoś od linijki oblał ją z węża ogrodowego.

Najbardziej pozbawiony logiki jest jednak fragment, gdy już po "gwiazdkowym zrzucie" kongresmenka Bradford pyta się Ericy, czy widziała przepełnione radością twarze wyspiarzy. Warto zaznaczyć, że w czasie zrzutu samolot leci wzdłuż brzegu, a panie stoją na tyle maszyny przy rampie, z której wyrzucane są pakunki. Dość niewiarygodne jest, by z wysokości około 8 kilometrów, z takiej pozycji, mogły oglądać jakiekolwiek emocje malujące się na twarzach ludzi zamieszkujących wyspy.

Zobacz też: Najciekawsze filmy ze Świętym Mikołajem!

Podsumowanie

"Prezenty z nieba" to niezobowiązująca opowieść, która nie wymaga od nas większej uwagi i skupienia w trakcie oglądania. Jeśli, więc chcemy zaznać trochę piękna, nie martwić się o losy bohaterów i przywrócić sobie wiarę w ludzkość i dobroć serca, ze względu na przytoczoną w tej opowieści prawdziwą akcję pomocy humanitarnej, to nic nie stoi na przeszkodzie, by włączyć ten film. Dla fanów Alexandra Ludwiga nie lada gratką może być również usłyszenie jak gra na ukulele i śpiewa.

Jeżeli jednak liczymy na dobrą dawkę świąt, śmiechu i romantyzmu to polecamy te 95 minut przeznaczyć na coś innego niż "Prezenty z nieba". Platforma Netflix ma do zaoferowania wiele znacznie lepszych tego typu filmów.  

Ocena końcowa: 5/10

Urszula Kokot

Fot. materiały prasowe Netflix

Słowa kluczowe: Filmy świąteczne 2020, Netflix, ocena, opinia
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?

Aquaman i Zaginione KrÃłlestwo
Aquaman i Zaginione Królestwo - recenzja wydania Blu-ray

Czy warto zobaczyć ten film? Jakie dodatki są na płycie Blu-ray?

Polecamy
towar
Towar - recenzja

Film o handlu ludźmi z Michaliną Olszańską jest już dostępny w sieci. Czy warto zobaczyć?

Army of Thieves
Armia złodziei - recenzja

Czy warto zobaczyć prequel "Armii umarłych" o włamaniach do sejfów?

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?