Nużący przypadek Benjamina Buttona
2009-02-08 13:35:17O rzeczach ważnych można mówić ciepło i prosto. Można też puszyć się i nadymać, przybierać pozy natchnionego poety i sprzedawać wszystkim dookoła kicz owinięty dla niepoznaki w pseudofilozoficzne sreberko. Wtedy powstanie „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona".
David Fincher wziął dwudziestostronicowe opowiadanko F. S. Fitzgeralda i rozwlekł je w ponad dwuipółgodzinny melodramat z pretensjami do dzieła z przesłaniem. Czyni to jednak na tyle niezgrabnie, że Paulo Coelho wydaje się przy nim niesamowicie odkrywczym myślicielem.
Urodziłem się w okolicznościach niezwykłych - zaczyna swą opowieść Button. Grana przez Pitta postać przychodzi na świat jako osiemdziesięcioletnie niemowlę. Nikt nie daje mu większych szans na przeżycie, łącznie z ojcem, który ujrzawszy pomarszczonego, ślepego potworka, czym prędzej porzuca go na schodach domu starców. Ten jednak sprawia wszystkich psikusa. Przeżywa całe swe osiemdziesięcioletnie życie, tyle że wstecz, z każdym rokiem stając się coraz młodszym.
I dopóki tylko o „dorastanie" Benji'ego tu chodzi, dopóty film ogląda się z zainteresowaniem. Nasz dzielny bohater na swej drodze spotyka cały korowód barwnych postaci (od mężczyzny, którego siedem razy raził piorun, na marynarzu-artyście kończąc), przeżywa pierwszą „młodzieńczą" miłość, odkrywa alkohol i zaczyna zaglądać do burdeli.
Później Fincher wplata we wszystko wątek miłosny, z ekranu wylewa się fala ckliwości, a nas zalewa krew. Bowiem tak jak Forrest Gump miał swą Jenny Curran, tak i Button ma swoją Daisy (Kate Blanchett). Łaskawy los daje im w końcu się połączyć, niestety na tym okrutnym świecie nic nie może wiecznie trwać.
W to romansidło wpleciono jeszcze kilka refleksji (rola przypadku, potęga miłości, nieuchronność upływającego czasu), wszystko to jednak uczyniono z takim patosem i nabożnością, że automatycznie wylądowały one w szufladce z napisem „banał".
Docenić należy charakteryzację i efekty specjalne. Ale czy warto dla nich spędzić ponad dwie godziny w kinie?
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)