My dwie - recenzja przedpremierowa
2020-10-07 15:51:55Czy możliwe jest ukrywanie miłości nawet przed najbliższymi nam osobami? Jeśli tak, to co się stanie, kiedy sekret w końcu wyjdzie na jaw? Te pytania stawia przed widzem reżyser Filippo Meneghetti w nowatorskim dramacie "My dwie". Ta francusko-belgijska produkcja była już prezentowana na Off Camera i zwyciężyła w tegorocznym LGBT Film Festival. Polską premierę zaplanowano natomiast na 23 października 2020. Czy warto zobaczyć "My dwie"? Przeczytajcie recenzję przedpremierową!
Miłość, która nie wpisuje się w schemat
Film stanowi obraz związku dwóch kobiet w podeszłym wieku. Bohaterki to wieloletnie sąsiadki, których miłość rozkwitła podczas spotkania w Rzymie i przetrwała ponad dwie dekady. Jednak mimo silnych uczuć, ich życie nie należy do najłatwiejszych. Ze względu na obawę przed odrzuceniem oraz brakiem zrozumienia, Madeleine (Martine Chevallier) zwleka z poinformowaniem rodziny o swojej relacji z Niną (Barbara Sukowa). Bohaterka nie dostaje jednak szansy, aby zdobyć się na odwagę, gdyż jej życie przewraca się do góry nogami w momencie niespodziewanego problemu zdrowotnego. Wypadek nie tylko przyczynia się do komplikacji między kobietami, ale sprawia też, że ich tajemnica powoli wychodzi na światło dzienne.
Losy Madeleine i Niny pod wieloma względami wybijają się ze schematu typowej historii miłosnej. Tym, co jako pierwsze zwraca uwagę, jest oczywiście fakt, iż „My dwie” to opowieść o związku dwóch kobiet. Jednakże elementem, który sprawia, że widz czuje, iż ogląda coś naprawdę ciekawego i oryginalnego, jest wiek bohaterek. Zarówno Nina, jak i Madeleine są już na emeryturze. Co za tym idzie, ich relacja nie składa się z nagłych zrywów uczuć czy impulsywnych wyznań. Ukazane między nimi uczucie jest spokojne, dojrzałe. Tego typu relacje nieczęsto można zobaczyć na ekranach kinowych. Dzięki temu, dramat Meneghettiego stanowi świeże i niebanalne spojrzenie na miłość.
Skomplikowane relacje rodzinne
Można by się spodziewać, że cały film będzie się skupiał przede wszystkim na związku Niny i Madeleine. Jednakże tutaj reżyser znów nas zaskakuje. Relacja Madeleine i jej córki Anne (Lea Drucker) okazuje się równie ważna dla fabuły. Kruchość ich więzi świetnie pokazuje, do czego prowadzą długo skrywane tajemnice między bliskimi osobami. Bohaterki przyprawiają się nawzajem o całą falę uczuć – od niepewności, przez poczucie zdrady, aż do desperacji. Jednakże te emocje nie są wyrażane poprzez dialog. Zazwyczaj możemy je rozpoznać w spojrzeniach, gestach czy mimice twarzy. Podobny zabieg zastosowano w przypadku ukazania uczuć Madeleine i Niny. W filmie zdecydowanie przeważają niedopowiedzenia i symbole, mające skłonić widza do myślenia, zamiast podawać mu rozwiązanie na tacy.
Oprócz relacji matka-córka, w historii przewijają się również inne wątki rodzinne. Pojawiają się tematy takie jak przemoc w małżeństwie, samotne macierzyństwo, czy strata ojca. Wszystkie te zagadnienia są jednak wspomniane dość pobieżnie, mimo że niekiedy wydają się dość istotne dla fabuły. Nie były to kluczowe kwestie, jednak czasami wyczuwało się ich wyraźny brak. Rozwinięcie tych wątków mogłoby natomiast sprawić, że historia stałaby się pełniejsza i bardziej wielowarstwowa.
Czy warto obejrzeć?
„My dwie” nie należy do prostych filmów. Nie znajdziemy tutaj wartkiej akcji, czy zachwycających kadrów. Jest to natomiast historia, która pokazuje, że na miłość nigdy nie jest za późno i że życie nie zawsze układa się tak, jak byśmy się tego spodziewali. Opowieść o losach Madeleine i Niny można określić jako skomplikowaną, ale i wzruszającą. Dramat Meneghettiego jest zatem wart obejrzenia dla każdej osoby, która szuka szczerych i niebanalnych historii.
Film będzie dostępny w kinach od 23 października 2020.
Ocena końcowa: 7/10
Julia Sałdan
fot. materiały prasowe Tongariro Releasing