Krzyk - recenzja
2022-01-22 12:54:13Tyler Gillett i Matt Bettinelli-Olpin, którzy w 2019 roku zrobili bardzo świeżą i zaskakującą „Zabawę w pochowanego” dostali do realizacji kolejną odsłonę kultowej serii slasherów „Krzyk”. Piąty horror o zamaskowanym mordercy, który lubi dzwonić do swoich przyszłych ofiar, pokazuje nam akcję rozgrywającą się dwadzieścia pięć lat po serii brutalnych zdarzeń, które wstrząsnęły mieszkańcami Woodsboro. Czy warto go zobaczyć? Przeczytajcie recenzję filmu „Krzyk” z 2022 roku!
Ghostface znów zabija!
Ktoś ponownie zakłada maskę Ghostface i zaczyna zabijać, a wśród grupy znajomych głównej bohaterki zaczyna nasilać się bliska paranoi podejrzliwość, bo przecież znany wszystkim schemat wyraźnie wskazuje, że za atakami z nożem w ręku stać musi osoba z otoczenia dziewczyny. Kto zabija? Jakie ma motywacje? Dlaczego do pomocy wkraczają dobrze znane fanom serii Sidney Prescott (Neve Campbell), Gale Weathers (Courteney Cox) oraz szeryf Dewey Riley (David Arquette)?
Gdy schematy też są fajne
Dowiecie się tego z filmu, a który zdecydowanie polecamy się wybrać, bo jest to produkcja bardzo sprawnie łącząca całą serię odwołań do poprzednich części, z wprowadzeniem nowych bohaterów, a także zaskakująco dużą ilością smaczków dla fanów gatunku i świadomych (wręcz komentowanych w dialogach)ukłonów do slasherowych klisz, jak w polskim „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, tylko nieskończenie lepiej. Mamy tu zatem teksty o tym, że „kto uprawia seks - ginie”, „kto idzie po coś sam - ginie” itd. Można się przy tym zaśmiać, czasem z politowaniem, czasem z uznaniem, ale jednak.
Reżyserski duet bawi się z widzem perfidnie budując napięcie, skupiając się na śledzeniu ofiar tuż przed atakiem zamaskowanego mordercy, wielokrotnie zwodząc nas narastającą groźnie muzyką, która powinna zwiastować atak Ghostface’a, ale paradoksalnie stanowi tylko ciszę przed burzą. Twórcy wyśmienicie balansują na granicy autoparodii, ale nigdy jej nie przekraczają. Z imponującą lekkością podają nam kolejne wskazówki i poszlaki odnośnie tego, kto zabija, ale nawet jeśli szybko się domyślicie, to finałowa akcja zaspokoi wasze oczekiwania.
Nieźle spisują się młode gwiazdy obsady. Obok Melissy Barrery (główna rola), na ekranie widzimy m. in. Masona Goodinga, Jennę Ortegę, Jacka Quaida i Marley Shelton i wszyscy oni walczą o swoje życia w sposób wiarygodny i nawet jeśli nie każdego polubimy, to w mocno krwawych (choć niezbyt pomysłowych - patrz: wspomniane klisze) scenach morderstw wszystko jest na swoim miejscu (poza wnętrznościami zadźganych nieszczęśników).
Horror o horrorach
W filmie „Krzyk” z 2022 roku bohaterowie wielokrotnie biorą udział w rozmowach na temat różnych horrorów. W dialogach pada kilkanaście tytułów prawdziwych produkcji, jak „Babadook”, „Dziedzictwo. Hereditary”, „Coś za mną chodzi” czy „Halloween”, a z nazwiska, jako twórca nowofalowych horrorów wymieniony zostaje Jordan Peele. Dostajemy też bardzo rozwinięty wątek fikcyjnej serii „Nóż” (w oryg. „Stab”), którą w świecie „Krzyku” można oglądać na platformie Netflix. Tu także pojawia się błyskotliwa uwaga, pokazująca spory dystans twórców do własnego dzieła, gdy jedna z postaci zauważa, że „Nikogo nie nabiorą, rezygnując nagle z numerowania kolejnych odsłon serii”.
Zatem „Krzyk 5”, który oficjalnie jest po prostu „Krzykiem”, stanowi bardzo poprawny powrót serii klasycznych slasherów, który powinien zadowolić weteranów gatunku oraz niedzielnych widzów. To udany film rozrywkowy, po którym możecie spodziewać się kilku fabularnych głupotek, ale też wielkiego serducha z jakim reżyserski duet podszedł do powierzonej im marki.
Ocena końcowa: 7/10
Film zobaczyłem w Multikinie Pasaż Grunwaldzki we Wrocławiu.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe