Dobre dziennikarskie kino
2009-06-15 09:26:03Kevin Macdonald, znakomity szkocki dokumentalista, 3 lata temu pozytywnie zaskoczył swoim fabularnym debiutem. „Ostatni król Szkocji" okazał się nie tylko sporym sukcesem komercyjnym, ale także artystycznym, czego wyrazem był oskarowy triumf Foresta Whitakera. W tym roku Macdonald powraca tworząc daleko bardziej mainstreamowy film - świetny thriller „Stan gry" nawiązujący do tradycji najlepszego kina dziennikarskiego lat 70.
Cal McAffrey (świetny Russell Crowe) jest znanym dziennikarzem poczytnego Washington Globe. Niestety ostatnimi czasy jego gazeta przeżywa kłopoty finansowe, a nowi właściciele naciskają na redaktor naczelną Cameron Lynne (fenomenalna Helen Mirren). Tymczasem wokół osoby kongresmena Stephena Collinsa (Ben Affleck) zaczyna narastać atmosfera. Ginie jego współpracowniczka zajmująca się analizą danych związanych z przetargiem rządowym dla firmy PointCorp zajmującej się obronnością. Cal wie, że jako profesjonalista musi podjąć temat i rozpocząć dziennikarskie śledztwo. Stoi jednak przed moralnym dylematem, czy poprowadzić sprawę, która może ujawnić wiele tajemnic przyjaciela z przeszłości...
Fabularnie wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z klasycznym, bardzo przewidywalnym thrillerem. W istocie Macdonald stworzył film bardzo typowy dla gatunku. Niemniej nie sposób określić go mianem przewidywalnego. Przeciwnie reżyser co chwila zaskakuje widza zwrotami akcji, podrzucając nowe tropy i zmyłki. Jak przystało na thriller dziennikarski, „Stan gry" to film oparty w dużej mierze na dialogach. A są one tutaj naprawdę znakomite. Trio scenarzystów Tony Gilroy, Matthew Michael Carnahan i Billy Ray napisali serię bardzo ostrych, ironicznych sekwencji dialogowych, które nie tylko znakomicie prowadzą akcję do przodu, ale też utrzymują film w jednej, konsekwentnie budowanej tonacji. Macdonald także ma w tym wielką zasługę sprawnie, na dużym tempie inscenizując wydarzenia.
„Stan gry" wbrew pozorom nie jest filmem przegadanym. To znakomicie opowiedziany thriller, w którym Macdonald zawarł także ciekawą refleksję na temat miejsca dziennikarzy w dzisiejszym życiu publicznym i ich bliskich kontaktów z osobami zajmującymi funkcje publiczne. Reżyser pokazuje, że mając przychylność mediów, można bardzo konsekwentnie zaklinać rzeczywistość. W osobie McAffreya stara nam się pokazać, że dziennikarz postawiony przed moralnym dylematem powinien walczyć o dobre imię przyjaciela, jednak ważniejsza musi być dla niego prawda, czy używając modnego słowa transparentność życia publicznego. Ukazując realia działalności redakcji Washington Globe Macdonald pokazuje także, w jak wielkim napięciu żyją dziennikarze i jak mocno na ich niezależność wpływać mogą właściciele dbający jedynie o zysk.
Ciężko wskazać choćby jedną słabą aktorską kreację w „Stanie gry". Każdy z aktorów dostał możliwość zabłyśnięcia. Russell Crowe w roli głównej daje jedną z najlepszych kreacji w swojej karierze. Jego Cal to mężczyzna z krwi i kości, facet z problemami, niesamowicie oddany swojej pracy. Ben Affleck nieźle sprawdza się jako kongresmen Collins. Nie tylko znakomicie wygląda w idealnie skrojonym garniturze, ale też tworzy ciekawy obraz człowieka pełnego sprzeczności. W roli najbliżej współpracowniczki McAffreya występuje piękna Rachel McAdams. Jest to kolejna kreacja tej aktorki dowodząca, że mamy do czynienia z bardzo naturalnym, świetnie rozwijającym się talentem. Całą uwagę widzów kradnie jednak niesamowicie charyzmatyczna Helen Mirren. Jej potyczki słowne jako redaktorki naczelnej z McAffreyem to absolutne perełki. W epizodach także świetni Jeff Daniels, Jason Bateman i Robin Wright Penn.
„Stan gry" to klasyczne kino. Kevin Macdonald swoim znakomitym thrillerem świetnie nawiązał do starej tradycji amerykańskiego kina dziennikarskiego. Dał możliwość przypomnieć o sobie Russellowi Crowe i zaznaczyć swoją pozycję w Hollywood wspaniałej Helen Mirren. Świetnie zrealizowany film. W skali szkolnej piątka. Polecam!
Maciej Stasierski
(maciej.stasierski@dlastudenta.pl)