Barbara Białowąs: Zrobiłam film bezczelny
2012-02-24 08:23:40Zrobiłam film bezczelny - tak Barbara Białowąs mówi o swoim pełnometrażowym debiucie – „Big Love”. Film, który opisuje historię toksycznej relacji pomiędzy dwojgiem młodych ludzi wywołuje w widzach skrajne reakcje .
„Big Love”, który od 10 lutego możemy oglądać na polskich ekranach, to film dzielący widzów. Rozłam ten dostrzega także sama reżyserka – Barbara Białowąs. – Zrobiłam film bezczelny, który podzielił krytykę i publiczność na skrajne obozy – tych którzy film pokochali miłością absolutną i na tych co filmu nienawidzą – mówi o „Big Love” Białowąs. Reżyserka nawet cieszy się z tego, że nie wszystkim film przypadł do gustu. – Jestem dumna z tego, że film nie podoba się wszystkim, bo wszystkim to się podobają letnie filmiki. A mój film jest taki, że ludzie się kłócą o interpretację "na noże" – deklaruje Białowąs.
Krytyka przyjęła „Big Love” dość chłodno. Reżyserka jednak się tym nie przejmuje, ponieważ za nią stoją widzowie entuzjastycznie wypowiadający się o filmie. – Mam wrażenie, że krytyka potraktowała mój film jak "walentynkowego produkcyjniaka" nie siląc się na głębszą analizę. Ale tym razem publiczność była mądrzejsza i zrozumiała, że ma do czynienia z filmem autorskim, który wymknął się powierzchownej analizie – mówi o „Big Love” Białowąs. Faktycznie część widzów zbyt pochopnie przyjęła recenzje oraz przewrotny tytuł „Big Love” i poszła do kina spodziewając się romantycznej komedii. Seans te osoby rozczarował. – Jeden z takich widzów napisał, że "miało być miło, a było artystowsko, to nie film na Walentynki”. To mi schlebiło, bo to nie był adresat mojego filmu – mówi reżyserka.
Białowąs cieszy się z reakcji publiczności i jest mile zaskoczona tym, że wiele osób utożsamiło się z głównymi postaciami „Big Love”: – Zdziwiłam się jak wiele osób identyfikuje się z bohaterami, że aż tyle osób przeżyło toksyczną miłość. Wielu widzów mówi mi, że zrobiłam film właśnie o nich. Według niej film trafia do osób doświadczonych życiowo, ponieważ nie widzą jednostkowej historii, tylko psychologiczne reguły związków. A toksyczne relacje bez względu na wiek są takie same.
Dzięki różnym opiniom fanów, reżyserka doceniła naszą publiczność. – Pokochałam polskiego widza, bo okazał się mądry i znający historię kina. Widzowie odnajdują zabawy intertekstualne, igranie z konwencjami filmowymi i kiczem, wiedzą gdzie bawię się formą a gdzie jestem poważna – twierdzi Białowąs. Okazało się, że niektórzy robią wręcz filmoznawcze analizy i w tym celu udają się do kina po trzy, cztery razy by dobrze wszystko zrozumieć. – Niesamowite jest to, że pod każdą krytyką jest po 150 postów, które bronią filmu tak zażarcie, że nawet ja bym tak nie potrafiła – opowiada reżyserka.
ip