Dzieje się - Kino

Audrey Tautou: Dzięki "Amelii" poczułam smak sławy

2009-06-23 14:27:15

 - Koniec końców zdecydowałam zdać się na to, co podpowiedziała mi moja własna wyobraźnia stymulowana oryginalnymi zdjęciami artystki - opowiada o swojej roli w  "Coco Chanel" Audrey Tautou. Film wejdzie do polskich kin 26 czerwca.

- Jaka była Pani pierwsza reakcja, gdy reżyserka, Anne Fontaine zaproponowała Pani rolę Coco Chanel, słynnej Mademoiselle de la rue Cambon?
Postać Coco zawsze wydawała mi się interesująca, w gruncie rzeczy myślałam o zagraniu tej roli już od pewnego czasu. Składano mi nawet pewne propozycje dotyczące tej postaci, jednak za każdym razem chodziło o wieloodcinkowe sagi, które opowiadałyby życie Coco od momentu narodzin, aż po śmierć. Chciałam uniknąć angażowania się w tego typu projekty. Proszę sobie tylko wyobrazić, ta kobieta żyła 87lat! Siłą rzeczy popadlibyśmy w pewnego rodzaju uproszczenia, ukształtowane przez lata stereotypy. Taka praca mnie nie interesowała, jednak wciąż w głębi duszy miałam nadzieję na propozycję, która wyróżniałaby się pomysłem na podejście do tematu. Postać sama w sobie przecież zawsze mi imponowała charakterem, nowoczesnością i swoimi dokonaniami na gruncie walki o pozycję kobiety w świecie.

Gdy Anne Fontaine po raz pierwszy przyszła do mnie z propozycją wspólnej realizacji projektu, z miejsca miałyśmy tę samą wizję tego, jak chciałybyśmy, żeby wyglądał ten film, rządziła nami podobna logika. Anne, tak jak ja, pragnęła uniknąć wszelkiego rodzaju schematów, uproszczeń i sztucznego, udawanego realizmu, tak charakterystycznego dla wszystkich produkcji biograficznych. Obie byłyśmy zafascynowane wczesnym okresem jej kariery, okresem rozwijania zdolności i kształtowania się osobowości przyszłej gwiazdy, można powiedzieć, że był to czas  kładzenia fundamentów pod sławę, która miała niebawem nadejść.

Kiedy komuś już uda się odnieść sukces, wszyscy zdają się mówić, „Wiedziałem\am, że mu/jej się uda.". Mi się udało, rzeczywiście, dzięki  „Amelii" poczułam smak sławy, jednak nigdy wcześniej nie podejrzewałam, że zdobędę takie uznanie. Nie różniłam się przecież od innych, podążałam naprzód, nie bez chwil zwątpienia i niepewności, zastanawiałam się, co ja tu właściwie robię.

 - Losy Coco -  małej dziewczynki, sieroty, która staje się prawdziwą królową świata mody mogą być przykładem dla innych.
Celem tego filmu nie jest z pewnością przekazanie jakiejś konkretnej wiadomości. Pracując nad postacią i poznając coraz lepiej życie Chanel, zdałam sobie sprawę z tego, że jej życiorys jest w pewnym sensie uniwersalny. Jest to przecież idealna historia obrazująca mit o spełnionych marzeniach- zaczynając od zera też można osiągnąć sukces i to nawet w epoce, w której awans społeczny i ekonomiczny był o wiele większym wyzwaniem, niż dzisiaj. Musimy pamiętać, że na początku XX wieku Coco Chanel musiała dodatkowo przebić się przez skostniałe schematy społeczne, opinie dotyczące statusu i powinności kobiet, stereotypy, które obezwładniały wszelką aktywność żeńskiej części społeczeństwa, czyniąc z kobiet jakieś odizolowane, marginalne środowisko.

W filmie mówimy o losach kobiety, a nie o historii mody. Chanel jest wyjątkowa, bo reprezentuje poglądy, które znacznie wyprzedzają epokę. Własnym życiem nieprzerwanie udowadniała, jak wielkie znaczenie mają dla świata kobiety. Pomagały jej w tym: raz charakter, siła temperamentu, innym razem dumą, i inteligencją. Wyprostowana i zdecydowana, nigdy nikomu się nie kłaniała. Jeżeli zależało jej na sukcesie, robiła to tylko i wyłącznie dla siebie, nigdy dla innych, żeby w jakiś sposób zaistnieć w ich oczach. Stąd też odmowa traktowania swojego pochodzenia, jako przeszkody na drodze do szczęścia.

- Nie miała Pani żadnych wątpliwości związanych z faktem, że tym razem wcielała się Pani w rolę osoby, która naprawdę istniała?
Priorytetem było dla mnie przekazanie mojej własnej interpretacji tej postaci. Oczywiście, miałam na uwadze, że widz musi w tym, co stworzę odnaleźć mityczny obraz Chanel. Wiedziałam, że nie mogę się usatysfakcjonować oddaniem prostego realizmu postaci, co na ekranie, przy dodatkowym podobieństwie fizycznym, nie jest aż tak trudne. Prawdziwym wyzwaniem było dla mnie uchwycenie prawdziwej natury Coco Chanel. Jej temperament i charakter, które znamy ze zdjęć, które się po niej zachowały, są czymś uniwersalnym, nie zmieniły się od tamtego czasu.

Co ciekawe, jej ewolucja okazała się bardzo przydatna w naszej pracy. Weźmy na przykład sam jej pobyt w Moulins. Coco jest jeszcze wtedy po części dziewczyną z prowincji, jednak wciąż nurtują  ją wątpliwości, ma wyraźną ochotę spróbować czegoś nowego, krańcowo różnego od tego, czym dotychczas żyła. Ma już swoją osobowość, swoje „ja", jest jednak nadal zbyt uboga w doświadczenie, zbyt słaba, żeby jakkolwiek zaistnieć. Kiedy z całą ekipą kręciliśmy te fragmenty, sama byłam dość zagubiona, miałam poczucie, że wszystko wymyka mi się spod kontroli, nie panowałam nad sobą samą. Potem miałam wrażenie, że wszystko stopniowo się staje się dla mnie coraz bardziej jasne, aby wreszcie w ostatniej części stać się samą Coco Chanel. Naśladownictwo nie polegało na odwzorowywaniu postaci od zewnątrz, nie skupialiśmy się na tym, co ja nazwałabym dodatkami, podobieństwo było gdzieś głębiej, wewnątrz. Nie wiem, czy nam się udało. W każdym razie starałam się bez tanich sztuczek pokazać, jak ta kobieta wymykała się wszelkim standardom, udowodnić, że charyzma i aura niesamowitości towarzyszyły jej już od bardzo młodego wieku.

- Tyle mówi się o życiu Coco Chanel, tymczasem ona sama zdawała się robić wszystko, żeby nie dało się jej zaszufladkować. Jak Pani ją sobie wyobraża?
Problem ze stworzeniem jednoznacznego i spójnego obrazu Coco polega na tym, że rzeczywistość artystki silnie naznaczona była autokreacją. W pracy korzystałam z książki Paula Moranda, oczywiście czytałam też «l'Irreguliere» Edmonde'a Charles-Roux. Powołuje się również na obraz Coco stworzony przez Colette i wszystkich innych biografiach autoryzowanych przez Chanel. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że Chanel właściwie paliła za sobą wszystkie mosty. Dlaczego to robiła? Przypuszczam, że wynikało to mimo wszystko ze skromności, cesze tak nietypowej dla wyższych sfer.

Przebicie się przez setki wersów i ukształtowanie na ich podstawie prawdziwego wizerunku Chanel jest nie lada wyzwaniem. To zadanie dla osoby piekielnie drobiazgowej. Nie chcąc nikogo urazić, muszę stwierdzić, że wiele z tego, co zostało napisane na temat Chanel, jest dalekie od prawdy. Nierzadko relacje różnych autorów są wręcz sprzeczne, tego typu materiał oraz wszelkiego rodzaju reportaże wideo potrafiły zrujnować to, nad czym tak mozolnie pracowałam, rozbijały mnie wewnętrznie.

Koniec końców zdecydowałam zdać się na to, co podpowiedziała mi moja własna wyobraźnia stymulowana oryginalnymi zdjęciami artystki.

 - W filmie przedstawione są dwie intymne relacje Chanel z mężczyznami, każda z nich na swój sposób uszczęśliwia bohaterkę. Czasami więź ta może wydawać się nam bardzo kontrowersyjna, jak w przypadku Balsana, który początkowo się nią bawi, cieszy go upokarzanie, chce z niej uczynić swoją prywatną „gejszę".
Tak, ale z drugiej strony nie możemy zapominać, że Coco była bardzo sprytna, przejawia się to chociażby w tym, jak umiejętnie wyrabia sobie markę. Upokorzenia znosiła z uporem, a nawet z pewnym rodzajem dumny, z silnym postanowieniem bycia ponad tym. Jeżeli założyła sobie kiedyś, że nigdy nie ugnie się pod tym ciężarem, to trzeba przyznać, że odniosła spektakularny sukces. Wracając do tej słynnej dumy artystki. Miała ponoć kiedyś powiedzieć do swojej siostry „Zobaczysz, kiedyś oni wszyscy będą się jeszcze bić, żeby zasiąść przy naszym stole".

- Weźmy za przykład chociażby światek otaczający Balsana. Coco pielęgnuje  w sobie pewnego rodzaju pogardę i dystans, które chronią ją przed zagrożeniem, jakie za sobą niesie bezwzględne środowisko. 
Chanel nigdy nie chciała stać się kobietą światową, jeszcze mniej zależało jej na szokowaniu. Po prostu chciała być człowiekiem, podobnie jak każdy mężczyzna doświadczać wolności przenikającej różnorakie sfery życia. Szybko jednak zrozumiała, że uczucia, które żywiła do Balsana nie można było nazwać miłością, myślę, że był to pewien rodzaj przyjaźni. Poza tym często nazywała go publicznie swoim dobroczyńcą. Doskonale wiedziała, że dla Balsana była pewnego rodzaju rozrywką, ekstrawagancką zabawką. Chanel potrafiła jednak tak poprowadzić tę rozgrywkę, żeby czerpać z niej korzyści dla siebie. To on, tak na dobrą sprawę otwiera przed Chanel wrota do sławy. Dzięki niemu Coco nawiązuje kontakty z paryskim środowiskiem. Dla młodej dziewczyny z prowincji to musi być niezapomniana przygoda- pierwsza wizyta w Paryżu. Rzeczywiście, miasto robi na niej wielkie wrażenie- jest piękne, nieomal jak ze snu, pełne możliwości, miasto, w którym można narodzić się na nowo.

- Coco zakochuje się jednak i to zakochuje się do szaleństwa. Wybrankiem jest Boy Capel, kochankowie do złudzenia siebie przypominają. Oboje odczuwają wewnętrzną potrzebę uznania, awansu społecznego. Poza tym Boy wierzy w Coco- to ważne.
Zaufanie i podziw dla Coco, jakie Boy wnosi do tego związku daje jej poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Capel, z kolei, wie, że jego wybranka nosi w sobie potencjał, a duch kobiety wyzwolonej jest zwiastunem nieuchronnie zbliżającej się rewolucji społecznej w postrzeganiu różnic płciowych. Wierzy w Coco i jest przekonany, że jej odmienność może być walorem, a nie przeszkodą na drodze do szczęścia, że to właśnie wyjątkowość stanowi jej siłę. Romans z Boyem jest punktem zapalnym jej kariery, zmienia przeznaczenie. To, co tak silnie łączy Coco i Boya to właśnie ta wiara w nowoczesność, śmiałość ich wyobraźni.

A jednak... Coco często kpi sobie z miłości i sentymentalności. Sama mówi: „ Kobieta zakochana to kobieta zgubiona... jest na zawołanie, zawsze w pobliżu, wierna jak pies, całkowicie poddana woli mężczyzny".
Chanel nigdy nie chciała być zależną od mężczyzny. Nauczyło ją tego doświadczenie matki, która musiała bardzo dużo wycierpieć przez swoje uczuciowe i finansowe uzależnienie od niewiernego męża. Myślę, że w głębi duszy postanowiła sobie nigdy od nikogo nie być zależna.

Ciekawe jednak, jak potoczyłyby się losy projektantki, gdyby doszło do małżeństwa z Boyem. Jej życie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Kochała go tak mocno, że być może, wystarczyłoby jej to w zupełności do szczęścia. To prawda, co podkreśla Morand, Chanel zawsze towarzyszyła samotność. Poczucie osamotnienia było dla mnie jednym z kluczowych tropów w pracy nad rolą. Na przykład w ostatniej scenie, scenie triumfu Chanel, podczas gdy jej modelki są oklaskiwane na wybiegu, ona stoi na schodach, zupełnie sama. Miała to uczucie jakby wypisane na twarzy.

- Historia Chanel jest opowieścią o ciągłej pracy nad własnym talentem. Jaki był Pani pomysł na przedstawienie tej ewolucji na ekranie?
Przeglądając zdjęcia Chanel zauważyłam, że niemal na wszystkich fotografiach Coco wyróżnia się charakterystyczną pozycją głowy, uniesioną, jakby dumną. Przez to całą sylwetka nabierała smukłości, wyprostowana jak struna, zupełnie jakby wisiała na niewidzialnym sznurku przyczepionym do czubka głowy. Wytropienie w jej nieskazitelnym zachowaniu jakichkolwiek oznak niskiego pochodzenia stało się niemożliwe. Eleganckie gesty, nawet sam sposób trzymania papierosa świadczyły o niewątpliwej klasie tej kobiety. Być może zmiany w fizyczności nie są w owym czasie aż tak uderzające. Bez wątpienia jednak, z dnia na dzień Coco nabiera pewności siebie, a zarazem zyskuje uznanie wśród innych. Nie chciałabym tutaj wygłaszać swoich autorytarnych sądów, ale wydaje mi się, że to się z niej czytało, nawet kiedy po prostu siedziała. Było zupełnie tak, jakby otaczające ją wątpliwości stopniowo znikały. To coś w jej spojrzeniu, pewna intensywność, skupienie, było tam jednak od samego początku. Uważna, a zarazem bystra- cechy te stanowiły o kreatywności Chanel i ukształtowały jej przyszłość.

- Sama również chętnie się Pani przyznaje do silnego charakteru. Powiedziała Pani kiedyś: "Nie boję się mówić to, co myślę i dobrze wiem, czego nie chcę". W cytatach Coco Chanel odnajdziemy: „Mówię zawsze prawdę.", „Kiedy krytykuję, jestem tego pewna". W trakcie pracy nad filmem znalazła Pani jeszcze więcej cech upodabniających Tautou do Chanel?
Być może są nimi przenikliwość, ciekawość świata, który nas otacza, umiejętność obserwowania. Na pewno wiara w swoje własne przeczucia, wrodzony instynkt. Umiejętność poznawania się na ludziach, dostrzegania prawdziwych intencji i cech charakteru. Właśnie dlatego uważam, że Chanel nie była kimś, kogo łatwo zauroczyć. Sztuczność i dwulicowość zawsze ją raziły.

Przede wszystkim myślę, że łączy nas potrzeba działania w zgodzie z sobą samym, z moją osobowością, z moimi przekonaniami, z moją naturą. Chciałabym ją przypominać, być kimś zdecydowanym, nieskazitelnym, kogo nie da się kupić.

- Mężczyźni, którzy towarzyszyli Pani na planie, bardzo się od siebie różnią, również prywatnie. Jak układała Wam się współpraca?
Możliwość współpracy z Benoit'em Poelvoorde'em była dla mnie wielką radością. Nie chce mu się w żaden sposób podlizywać, ale muszę powiedzieć, że bardzo go podziwiam, jako aktora. Uważam, że jego talent jest bliski geniuszowi. Benoit podchodzi do pracy bardzo na serio, jest zawsze przygotowany. Kiedy udało mi się pokonać początkowe zawstydzenie, w które mnie wprawiał, współpraca układała się wybornie.
Zadanie Alessandro Nivoli było wyjątkowe. Wiem dobrze, jak ciężko jest aktorowi grać w innym, niż jego rodzinny, języku. Zaimponowała mi jego zdolność adaptacji i naturalność gry. Do tego to profesjonalista w każdym calu i uroczy człowiek.

- Aktorzy, którzy mają na swoim koncie współpracę z Anne Fontaine zawsze podkreślają jej niezwykłą umiejętność kierowania aktorem.
Rzeczywiście miałam poczucie, że Anne pozwalała mi w trakcie pracy odkrywać coraz to nowe aspekty mojej postaci, zachęcała by bawić się niuansami, które można znaleźć w emocjach Chanel. Mogłam odnajdywać wrażliwość i subtelność w postaci autorytarnej i dumnej. Fakt, że realizacją filmu dowodziła kobieta jest sam w sobie wielką zaletą. Jest nam o wiele łatwiej wczuć się w sytuację „płci słabej" w tamtej epoce, zrozumieć jej dylematy. Inteligencja Anny Fontaine, jej finezja i kompletna wizja tego, co chce przedstawić, były, bez dwóch zdań, silnym fundamentem dla całej konstrukcji filmowej.

materiały dystrybutora

Słowa kluczowe: Audrey Tautou coco chanel wywiad amelia film premiera rola coco chanel
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Noe: wybrany przez Boga
Filmy w TV na Wielkanoc 2024 [Program telewizyjny]

Co warto zobaczyć w święta wielkanocne?

The Spider Within: A Spider-Verse Story
Miles Morales i pajęczy horror w krótkiej animacji ze Spider-Verse [Cały film]

Do sieci trafiła kilkuminutowa animacja "The Spider Within: A Spider-Verse Story".

Kinds of Kindness
Emma Stone i inne gwiazdy w nowym filmie twórcy "Biedych istot" [WIDEO]

Mamy już zwiastun filmu "Kinds of Kindness"!

Polecamy
"Kamień", czyli absurd w warszawskim klasztorze

Film pokazuje, że warto być dobrym człowiekiem bez względu na okoliczności.

ocean ognia
"Ocean ognia" wkrótce w kinach. Zobacz oficjalny zwiastun! [WIDEO]

Czy Gerard Butler i Gary Oldman zapobiegną wybuchowi III wojny światowej?

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Noe: wybrany przez Boga
Filmy w TV na Wielkanoc 2024 [Program telewizyjny]

Co warto zobaczyć w święta wielkanocne?

The Spider Within: A Spider-Verse Story
Miles Morales i pajęczy horror w krótkiej animacji ze Spider-Verse [Cały film]

Do sieci trafiła kilkuminutowa animacja "The Spider Within: A Spider-Verse Story".