Asako. Dzień i noc - recenzja przedpremierowa
2019-05-22 15:06:47Jeśli mówi się, że „kobieta zmienną jest”, to tytułowa bohaterka filmu „Asako. Dzień i noc” musi stać na czele całej populacji płci pięknej. Ta śliczna, skryta, niepozorna dziewczyna, funduje nam emocjonalny rollercoaster, który kręci się pomiędzy jej chłopakami, którzy... wyglądają identycznie! Przeczytajcie recenzję filmu!
Ryusuke Hamaguchi zrealizował film, który w trakcie 100 minut jest w stanie kilkukrotnie nas zaskoczyć. Z początku typowy obyczajowy obraz z czasem przeradza się w melodramat, by na koniec dać nam solidną, przemyślaną porcję refleksji.
Historia związków Asako z chłopakami, którzy wyglądają jak dwie krople wody, jest całkiem zajmująca, choć nawet trudno określić dokładnie, dlaczego. Mamy tu pierwszy etap, kiedy dziewczyna poznaje w Osace ekscentrycznego Baku i rozpoczyna z nim iście romantyczną przygodę, by po przeskoku w czasie, przejść do etapu drugiego, rozgrywającego się w Tokio dwa lata później.
Asako nie jest już z Baku, jednak poznaje identycznego faceta, którego osobowość jest na przeciwległym biegunie od tamtego „wolnego ducha”. To spokojny, zafascynowany nią pracownik korporacji, z którym szczęście jest na wyciągniecie ręki. Konfrontacja z przeszłością jest jednak nieunikniona, gdy okazuje się, że Baku jest teraz twarzą na billboardach, a znajomi Asako oraz jej chłopak Ryohei zaczynają dopytywać o ich podobieństwo, łącząc wątki z dziwnym zachowaniem naszej bohaterki.
Kiedy już myślimy sobie, że historia ta jest tylko pozornie zawiła, a drugi punkt zwrotny w postaci rewelacyjnej sceny rozmowy Ryoheia z Asako, szczęśliwie załatwia nam cały konflikt, nagle okazuje się, że prawdziwy twist jest dopiero przed nami, a Baku zdąży jeszcze ostro namieszać w tym happy endzie. O sielance nie ma ty mowy, choć dość spokojny ton i klimat filmu sprawiają, że mimo ekranowych rozstań i powrotów, jako widzowie ciągle czujemy się całkiem spokojni.
Reżyser przeprowadza nas przez szaleństwa Asako całkiem naturalnie, nie rezygnując ani na chwilę z tego „luzu”, jaki zbudował na początku. Nie popada w przesadną dramaturgię, nie zamienia filmu w thriller, ani w operę mydlaną. Dodaje natomiast ciut tego specyficznego, japońskiego humoru sytuacyjnego. Umiejętnie wplata także ciekawe wątki jak trzęsienie ziemi, miłość do kotów czy współczesne pojmowanie o sztuki i własnych ambicji.
W tym spokojnym filmie jest kilka mocniejszych scen - typowo dramatycznych, które zrealizowano i zagrano po mistrzowsku, jak choćby dialog o aktorstwie Mai albo finałowa wymiana zdań na temat zaufania w związku Asako i Ryoheia, gdzie ich relacja jest pięknie powiązana z refleksją na temat rzeki - brudnej, ale pięknej.
Bardzo prawdopodobne jest, że zachowanie Asako wkurzy was w trakcie seansu, ale jeśli tylko postawimy się na miejscu tej dziewczyny, nagle jasne stanie się, że moralne i sercowe wybory przed którymi staje, wcale nie są takie proste i czasem ślepe pójście za głosem serca nie wystarczy, szczególnie kiedy to serce chce iść w obie strony na skrzyżowaniu związków.
Hamaguchi zrobił film, który prezentuje nam decyzje i nastroje bohaterki tak odmienne jak tytułowe dzień i noc. Tak samo różni są między sobą Baku i Ryohei, a nawet drugoplanowi przyjaciele głównej bohaterki. To film o sercowych wyborach, zaufaniu, przebaczeniu i tym czymś, co czasem trudno jednoznacznie nazwać, a co sprawia, że chcemy być z drugą osobą, bez względu na okoliczności. To miłość, prawda?
Michał Derkacz
Asako. Dzień i noc, reż. Ryusuke Hamaguchi, prod. Japonia, czas trwania 100 min, dystr. Aurora Films, polska premiera 24 maja 2019
fot. materiały prasowe