#Alive - recenzja
2020-09-17 12:05:46Od 8 września 2020 na platformie Netflix można zobaczyć film pt. "#Alive". Choć z pozoru to kolejny horror o apokalipsie zombie, gdzie uwypuklony został wątek survivalu, to jednak produkcja ta zasługuje na wyjątkową uwagę i uznanie. W zasadzie twórcy nie popełnili żadnego błędu i dostarczyli nam prostą, ale kapitalnie pokazaną historię, która niczym żywy trup, jak już nas złapie za gardło, to nie puszcza! Oto recenzja filmu "#Alive".
Il-hyeong Cho (scenariusz i reżyseria) zalicza tu wyjątkowo udany debiut. Punktem wyjścia jest sytuacja, w której główny bohater - kochający nowe technologie, gry wideo i media społecznościowe chłopak, budzi się sam w mieszkaniu, kiedy na zewnątrz akurat trwa apokalipsa zombie, spowodowana nieznanym wirusem. Odcięty od pomocy, musi sam znaleźć wyjście z patowej sytuacji. Pozornie, w mieszkaniu jest bezpiecznie, ale nasz bohater nie zrobił zakupów i nie ma zbyt wielu rzeczy w lodówce, a za oknem nie widać, by ktoś miał mu przyjść na ratunek. Ile potrwa ta sytuacja? Czy da się uciec i dokąd się udać? Czy jeszcze ktoś przetrwał w tym wielkim blokowisku?
"#Alive" nie wpada w pułapki innych produkcji z podobną fabuła. Oglądając go, cały czas analizujemy sens i potrzebą czynności, które wykonuje główny bohater. Jego czyny i decyzje są uzasadnione logicznie, nawet jeśli trzeba je podejmować pod presją czasu i stresu. Oczywiście, z tego powodu, nie zawsze jest to działanie bezpieczne, ale zawsze rozumiemy, dlaczego tak postać robi to co robi.
Bardzo sprawnie połączono wątki typowo survivalowe z czystą akcją, która jest krwawa, emocjonująca i bardzo dobrze sfilmowana. Jest to horror z zombiakami, wiec warto zaznaczyć, że twórcy zdecydowali się na pokazanie nam klasycznego typu żywych trupów, które powoli szwendają się bez celu, ale jeśli tylko zobaczą czy usłyszą potencjalną ofiarę, to zaczynają szaleńczy bieg i są dość wytrzymałe. Co ciekawe, mamy tu nawet kilka scen, w których zombie przejawiają niezłe pokłady inteligencji.
Rozwój wydarzeń też stopniowo potęguje nam emocje i dostarcza coraz to nowych wrażeń. Nie ma tu przestojów, ani marnowania czasu, a każda scena ma swoje uzasadnienie dla całości fabuły. Bohater nie siedzi ciągle w mieszkaniu, a w drugiej części seansu poznajemy jego sąsiadkę, która wydaje się jeszcze ciekawszą i jeszcze bardziej wzbudzającą sympatię postacią. Nie da się nie kibicować tej dwójce w walce o przetrwanie i pojawiający się na horyzoncie promyk nadziei, że może jednak ktoś może ich uratować. Wcześniej jednak muszą uratować się sami, a wam absolutnie polecamy zobaczyć jak to robią!
Ocena końcowa: 8/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix