Obcy: Przymierze - koszmarny potworek [RECENZJA]
2017-05-15 12:48:26Ridley Scott chciał by jego "Prometeusz" z 2012 roku był czymś więcej niż kultowe space-horrory sprzed lat. Chciał poruszyć tematy stworzenia człowieka, pytał o nasze pochodzenie, a siejącego śmierć stwora praktycznie nie pokazywał. Obraz ten był raczej chłodno przyjęty. Wytykano mu idiotyczne postępowanie bohaterów i bezsensowne odejście od tego, co fani Aliena pokochali już lata temu. Teraz Scott przedstawia kontynuację "Prometeusza", pt. "Obcy: Przymierze" i niestety udowadnia, że z krytyki niczego się nie nauczył. Można nawet postawić tezę, że zapomniał jak robi się trzymające w napięciu kino...
"Obcy: Przymierze" to produkcja, która rozczarowała niemal w każdym aspekcie. Przede wszystkim brakuje tu akcji, z wyjątkiem trzech-czterech scen z udziałem tytułowego potwora. Reszta jest przegadana, mdła i bez sensu, a co gorsza - obdziera kultowe monstrum z ekscytującej tajemnicy. Prawda, na temat jego stworzenia jest tak rozczarowująca, że to aż przykre.
W centrum akcji znów jest android gramy przez Michaela Fassbendera, i choć to doskonały aktor, to w tej serii nie ma zbyt wiele do pokazania. O niezamierzenie komicznej walce Waltera z Davidem chciałoby się szybko zapomnieć. Natomiast o nieznośnej scenie nauki gry na flecie trudno jest nie pamiętać. Szkoda, że takie zapychacze znalazły się w końcowym montażu, a ostatecznie usunięto wartościowe i poszerzające opowieść sceny, które obecnie można zobaczyć tylko w sieci (w kinowej wersji nie ma Jamesa Franco ani Noomi Rapace).
Scott miał w obsadzie utalentowaną Katherine Waterston, która miała aspiracje stać się drugą Ellen Ripley, ale niestety także tutaj potencjał został zaprzepaszczony. Aktorka ma tylko dwie sceny, kiedy musi zmierzyć się z obcym. Jedna jest okej, druga - finałowa - zawodzi, głównie dlatego, że jest krótka i nie spełnia oczekiwań na satysfakcjonujący finał.
Gdyby tylko akcenty fabularne położono inaczej, "Obcy: Przymierze" byłby zapierającym dech kosmicznym horrorem. Wystarczyło przenieść akcję na zamkniętą przestrzeń statku. Skupić sią na pojedynku bohaterki z potworem, z ładnym odniesieniem do "Ósmego pasażera Nostromo" i już byłoby o niebo lepiej. A tak dostaliśmy bezsensownie krwawą papkę, która jest po prostu szkodliwa, mieszając z błotem mitologię pierwszych odsłon serii "Obcego".
Michał Derkacz
Obcy: Przymierze, reż. Ridley Scott, prod. USA, czas trwania 122 min, dystr. Imperial - Cinepix, polska premiera 12 maja 2017