Ciemniejsza strona Greya - więcej, bardziej, głębiej! [RECENZJA]

2017-02-11 12:41:06

"50 twarzy Greya" - jeden z najlepszych filmów w historii kina doczekał się kontynuacji. Skreślanie dni w kalendarzu w oczekiwaniu na premierę "Ciemniejszej strony Greya" już się zakończyło, a kina na całym świecie dostąpiły niewątpliwego zaszczytu wyświetlenia tego dramatu psychologicznego, który zapada w pamięć, jak żaden inny obraz wcześniej. Dlaczego twoje życie będzie uboższe jeśli nie zobaczysz "Ciemniejszej strony Greya"? Przeczytaj recenzję!

No dobra. A teraz na poważnie. Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że "Ciemniejsza strona Greya" to rozwinięcie wszystkiego, co zobaczyliśmy w części pierwszej z 2015 roku. Twórcy nie zmienili ani stylistyki, ani tonu, a jedynie sprawnie pokazują dalsze losy związku Anastasii i Christiana. Jeśli lubicie pierwszą odsłonę, to i ten film powinien przypaść wam do gustu. Jeśli daliście sobie spokój po 15 minutach, to teraz nie ma sensu nawet zaczynać.

"Ciemniejsza strona Greya" to kolejny etap w związku pary, która jak widać nie potrafi bez siebie żyć. Grey szybko odzyskuje Anastasię, lecz ta zaczyna stawiać warunki i tym razem to ona będzie wyznaczać zasady. Cały film opiera się zatem na prezentacji nowego funkcjonowania tej skomplikowanej relacji.

Grey oczywiście stara się nadal mieć kontrolę nad swą ukochaną i nie dopuszcza do niej żadnych obcych facetów. Sam jednak jest skory do szczerych wyznań, by dziewczyna zrozumiała, dlaczego on jest jaki jest. Pomagają (choć nie z dobroci serca) w tym dwie kobiety z przeszłości Christiana. Pierwsza to młoda dziewczyna, niegdyś jego uległa, która teraz obrała sobie na cel Anastasię. Druga, która postara się rozbić związek, to pani w średnim wieku, która niegdyś wprowadziła Greya w świat fetyszy seksualnych i była jego dominą.

W filmie jest całkiem sporo różnych dramatycznych scen z udziałem opisanych kobiet, a nawet katastrofa lotnicza z udziałem Greya! Jednak nie bójcie się. Twórcy zrealizowali te wątki tak, że gdy tylko drżymy ze strachu o przyszłość bohaterów, natychmiast okazuje się, że już wszystko jest w porządku i żaden kryzys, osoba ani katastrofa, nie są w stanie zagrozić szczęśliwemu zakończeniu. Wiecie gdzie stosuje się taką narrację i takie zabiegi? W bajkach dla dzieci, by mali widzowie nie bali się zbyt długo...

"Ciemniejsza strona Greya" zawiera wszystkie elementy, które przykuwały uwagę już w pierwszej odsłonie. Jest tu bardzo dużo scen seksu, znacznie więcej niż w jedynce, choć realizowano je równie grzecznie co poprzednio. Jest trochę nagości, są zabawki (kajdanki, kulki, opaski), jest nawet czerwony pokój Greya, do którego tym razem Anastasia sama chce wejść! Nie dajmy się jednak zwariować. Te sceny to taka perwersja przez małe "p".

Jest też muzyka, a raczej piosenki, choć tym razem soundtrack z filmu nie będzie mega przebojem. Utwory nie zapadają w pamięć i spisują się tylko w teledyskowych ujęciach, np. podczas pięknej sceny rejsu jachtem. Ponownie produkcja ta, obok scen dramatycznych i obyczajowych, zawiera w sobie sporo humoru, wynikającego głównie z zachowania Anastasji. Przy okazji warto wspomnieć, że znów widać, iż Dakota Johnson jest o wiele lepszą aktorką niż Jamie Dornan.

Chyba nikt nie spodziewał się, że "Ciemniejsza strona Greya" okaże się perłą kinematografii, która zdominuje oscarową galę w przyszłym roku. To film skrojony pod fanów książek E.L. James i pierwszej ich ekranizacji. Biletu nie oprawimy w złotą ramkę, owacji na stojąco nie będzie. Twórcom wyraźnie przyświecała idea: więcej, bardziej, głębiej. Nie do końca się to sprawdziło, ale nie jest to też ostatni gniot świata.

Aha! Warto zostać do końca napisów. Doklejono tam kilkunastosekundowy zwiastun trzeciej części, pt. "Nowe oblicze Greya", która do kin wejdzie w Walentynki 2018.