Zabawmy się w piekle Jigoku de naze warui?
Opis filmu
Sion Sono to twórca, przy którym Tarantino wydaje się łagodnym barankiem. Jego trzydziesta pierwsza już produkcja to bezkompromisowy pean na cześć japońskiego kina sensacyjnego – i na cześć filmu jako takiego. Po poważniejszych w tonie filmach nawiązujących do wywołanej tsunami katastrofy w Fukushimie twórca (ku ekstatycznej radości fanów) powraca do nieskrępowanego więzami logiki i dobrego smaku filmowego szaleństwa. Sięga w tym celu po własny scenariusz sprzed 17 lat: z czasów, gdy powstawał kultowy dziś "Klub samobójców". Estetyka gore posłużyła mu jednak tym razem do zrealizowania dynamicznej czarnej komedii, w której pośród fontann krwi grupa filmowców-amatorów o wdzięcznej nazwie Fuck Bombers realizuje wymarzone dzieło z udziałem... prawdziwej yakuzy. Gangsterzy uwikłani są we wzajemne konflikty, co okazuje się na rękę aspirującym filmowcom, szukającym pomysłu na spektakularne sceny walki.
Fascynacja uwiecznianiem rzeczywistości na celuloidzie i radosną ekspresją twórczą na planie filmowym to tylko jedna strona medalu. Sono płynie na fali nostalgii, nie byłby jednak sobą, gdyby nie dorzucił do niej sporej dawki ironii i złośliwych aluzji pod kątem przemysłu filmowego, zwłaszcza relacji producencko-reżyserskiej i reżysersko-aktorskiej. Równocześnie – w charakterystycznym dla siebie stylu – z dezynwolturą miesza gatunki filmowe, dorzucając do fabuły wątek miłosny z udziałem zbuntowanej nastolatki, kinofilską nostalgię i dużą dawkę popkulturowego kiczu, któremu nie sposób się oprzeć. Będą samurajskie miecze, dużo wystrzelonych kul, pościg z tasakiem, nietypowy francuski pocałunek a także najbardziej chwytliwa piosenka z reklamy pasty do zębów
Opis: Festiwal Pięć Smaków