Zjawa - piękna zemsta zza grobu [RECENZJA]
2016-01-29 14:19:55- Słuchaj stary, zrobimy taki film, że jak za niego nie dostaniesz Oskara, to już chyba nigdy nie dostaniesz. Takie słowa wypowiedział prawdopodobnie Alejandro González Inárritu do Leonardo DiCaprio, popijając herbatkę w zaciszu studia filmowego, gdzieś w Hollywood. Mijają lata, "Zjawa" wchodzi do kin, a Leo jest coraz bliżej wymarzonej nagrody dla najlepszego aktora pierwszoplanowego.
"Zjawa" to dobry film. Nie ma co do tego wątpliwości. Ale czy jest aż tak dobry, by wygrać 12 Oskarów - na pewno nie. To ewidentnie historia skrojona pod dwójkę znakomitych aktorów, która opowiedziana została w przepiękny sposób. Jednak sama fabuła, to już coś zupełnie przeciętnego, prostego i przewidywalnego.
Leonardo DiCaprio jako doświadczony, niemal niezniszczalny, traper Hugh Glass jest fenomenalny. Daje popis aktorstwa, którego nie widzi się w kinie zbyt często, a może nawet nie widzi się wcale. Oszczędność słów (bo i nie ma do kogo ich wypowiadać), maksimum gry twarzą, gestami, ruchem całego ciała i wyobraźnią, bo przecież wybitna scena starcia z niedźwiedziem (, którego grał podmieniony w postprodukcji aktor) to coś unikatowego w historii kina.
Nie można jednak zapominać o idealnie skrojonej pod Toma Hardy'ego roli drugoplanowej. John Fitzgerald w jego wykonaniu to skurczybyk, którego nienawidzimy już od pierwszych scen filmu. Facet jest podły, wulgarny i brutalny - idealny czarny charakter filmu o zemście.
Sama zemsta jednak, to coś, co podziwiamy, bo i droga do niej była wyjątkowo wyboista, lecz fabularnie niczym nie zaskakuje. A skoro "Zjawa" trwa prawie trzy godziny, to chciałoby się zawiesić oko na czymś interesującym. O to zadbali aktorzy i reżyser, ale (może przede wszystkim) autor zdjęć - Emmanuel Lubezki. Jego praca operatorska to absolutny festiwal piękna obrazu i ruchu kamery.
Wszystko to sprawia, że na "Zjawę" bardzo dobrze się patrzy. Kilkukrotnie zdarzające się dłużyzny nie przeszkadzają, a dla niektórych estetów będą wręcz przykładem filmowego artyzmu. Choć najnowszy film Inárritu podobał mi się, sądzę, że można było wycisnąć więcej z postaci Glassa, o którym krążą niestworzone historie. Sztampowa historia zemsty, którą dostajemy potrafi bronić się sama, ale często robi to w mało przekonujący sposób.
"Zjawa" to film, który ewidentnie powstał dla DiCaprio. Recenzję tę postanowiłem zatem zakończyć apelem do oskarowej Akademii - Dajcie mu już tego Oskara! Wszyscy odetchniemy z ulgą i będzie można ruszyć w dalszą drogę.
Michał Derkacz
Zjawa, reż. Alejandro González Inárritu, prod. USA, czas trwania 156 min, dystr. Imperial – Cinepix, polska premiera 29 stycznia 2016